Rejony metropolitarne Stanów Zjednoczonych to siła napędowa amerykańskiej, a tym samym globalnej ekonomii. Połączona produkcja brutto dziesięciu największych takich rejonów jest wyższa, niż 36 najmniej wytwarzających stanów. Wśród największych, obok Nowego Jorku i Los Angeles, wymienia się również Chicago.
Metropolia Chicago rozciąga się od granicy z Wisconsin na północy, po Naperville na zachodzie i Joliet na południu. Ekonomia tego regionu należy do największych w USA i przewyższa ekonomię 44 innych stanów. Tylko Kalifornia, Teksas, Nowy Jork, Floryda, Pensylwania oraz samo Illinois są pod względem dochodu brutto większe, niż nasza metropolia. Zważywszy jednak, iż ekonomia rejonu Chicago to 77.4 proc. całego produktu Illinois, możemy uznać, że bez tego wkładu nasz stan znalazłby się na końcu listy.
Lokalne ekonomie regionów LA i NY, uznawane za największe w kraju, przewyższają pod względem produktu brutto aż 46 ekonomii stanowych i ustępują jedynie Florydzie, Teksasowi, Kalifornii i stanowi Nowy Jork, choć w dwóch ostatnich przypadkach niewątpliwie decydują o ich sile.
Ekonomia Chicago ustępuje tylko 20 największym krajom świata – informuje opublikowany właśnie raport ekonomiczny przygotowany przez firmę IHS Global.
Trzy połączone, największe rynki amerykańskie – Chicago, Nowy Jork i Los Angeles – wykazują razem większy produkt brutto rocznie, niż na przykład Szwecja, Norwegia, Polska, Belgia, Argentyna i Tajwan.
Sam rejon Chicago, gdzie wartość obrotu oceniana jest na 571 miliardów dolarów rocznie, pozostaje większy niż takie kraje jak Iran, RPA, Austria, czy choćby Tajlandia.
By lepiej wyobrazić sobie wielkość lokalnych ekonomii posłużmy się liczbami. Największa w USA metropolia nowojorska uznawana jest za 13, największą ekonomię świata i wyprzedza takie kraje jak Hiszpania, Południowa Korea, czy Meksyk. Houston na tej samej liście zajmuje 30 miejsce, Dallas jest 32, Filadelfia 40, San Francisco 41 i Boston 42. Pośród 100 największych ekonomii świata, aż 36 pozycji zajmują metropolitarne obszary w USA. Chicago jest trzecim, największym w kraju.
Produkt Krajowy Brutto (PKB) służy do określania wartości gospodarek państw. Odpowiednio do oceny ekonomii rejonów metropolitarnych służy PMB, który oblicza się tak samo. W 2012 roku GMP w Stanach Zjednoczonych wzrósł o 2.5%, z czego połowa najszybciej rosnących gospodarek znajdowała się na środkowym-zachodzie. Nie chodzi jednak o największe miasta, ale raczej średnie i mniejsze, głównie w Indianie, gdzie odnotowano największy przyrost nowych miejsc pracy, czy rekordową w ostatnich latach sprzedaż samochodów. Wśród najszybciej rosnących jak zawsze znalazł się Teksas, korzystający ze wzrostu na rynku paliw. Dzienne wydobycie ropy naftowej wzrosło tam w ubiegłym roku średnio o 37.1%.
Rejony metropolitarne USA, w tym Chicago, pełnią bardzo ważną rolę w rozwoju ekonomicznym kraju i usuwaniu skutków niedawnej recesji. W ubiegłym roku aż 92.3% miejsc pracy powstało w regionach zurbanizowanych, a ponad 89% prawdziwego produktu krajowego wytworzono w okręgach miejskich. Nie powinno to jednak dziwić, bo tereny te zamieszkuje aż 87% populacji USA.
Illinois nie wykorzystuje zmian
Metropolia Chicago mogłaby być ekonomicznie silniejsza, gdyby stan Illinois wykorzystał zachodzące właśnie zmiany. Coraz więcej firm decyduje się na przeniesienie produkcji na powrót do USA, coraz częściej na towarach znaleźć można informację, iż jest to produkt rodzimy.
Montażownie samochodów, czy fabryki sprzętu gospodarstwa domowego zaczęły na nowo pojawiać się stanach takich jak Tennessee, Kentucky, czy Georgia. Coraz więcej dużych gabarytowo, ciężkich, lub wymagających wyszkolonych pracowników towarów powstaje znów w Stanach Zjednoczonych.
Nie jest to jeszcze powszechny trend, ale dzieje się tak coraz częściej. Centralnie położone Illinois mogłoby na tym skorzystać. Jednak to Georgia, Tennessee i Południowa Karolina zabierają większość inwestycji.
Podobno mamy zbyt silne związki zawodowe, za małe ulgi dla inwestorów, zadłużenie stanu zbyt wielkie, ryzyko podniesienia podatków wysokie.
Agencje rządowe i prywatne firmy konsultingowe oceniają, że do końca obecnej dekady dzięki powracającym firmom powstanie w całym kraju nawet 5 milionów miejsc pracy. Wszyscy zgodni są również, że środkowy-zachód będzie miał w tym niewielki udział. Większość firm przejmuje południe, gdzie koszty produkcji są niższe i zachęty lokalnych rządów cenniejsze.
RJ