Osoby zajmujące się roznoszeniem poczty w największych miastach USA, w tym również w Chicago, poprosiły zarząd U.S. Postal Service o dokonanie kilku zmian mających poprawić bezpieczeństwo ich pracy po zapadnięciu zmroku.
Chicagowskich listonoszy martwi coraz większa liczba napadów rabunkowych, rozbojów i morderstw popełnianych na ulicach miasta każdego tygodnia. Obawiają się o swoje bezpieczeństwo zwłaszcza po zapadnięciu zmroku.
“W przeszłości listonosz zwykle był nietykalny. Teraz nie odczuwamy bezpieczeństwa, jakie dawał nam kiedyś firmowy uniform” – mówi Mack Julion, prezydent chicagowskiego oddziału National Association of Letter Carriers.
Opóźnione z powodu konsolidacji sortowni rozpoczęcie pracy oznacza późniejsze jej zakończenie, często po zmroku, zwłaszcza w miesiącach jesienno-zimowych – mówi Julion.
„Czasami listonosz pracuje na ulicy jeszcze po 10 wieczorem, mimo że według poczty trasy są tak rozplanowane, by doręczanie przesyłek kończyć o 5 po południu – dodaje Mack Julion – Są to jednak sytuacje wyjątkowe”.
Według poczty do większości tego typu zdarzeń dochodzi w godzinach pomiędzy 9 rano a 5 po południu. Jednak Julion uważa, że czasy się zmieniły i możliwość stania się ofiarą przestępstwa jest teraz stałym elementem pracy listonosza.
„Kobieta roznosząca pocztę opowiadała mi, jak znalazła się nagle na linii strzałów. Rzuciła się na ziemię i wstała dopiero po przyjeździe policji” – opowiada prezydent chicagowskiego oddziału National Association of Letter Carriers.
Według niego to tylko kwestia czasu, zanim coś złego stanie się jednemu z chicagowskich listonoszy. W związku z tym uważa, że powinni oni nieco wcześniej kończyć pracę, choć będzie to trudne, bo oczekuje się od nich powrotu z trasy z pustą torbą. Do tego dochodzi duma listonosza, który za wszelką cenę stara się dostarczyć pocztę na czas.
RJ