Publikujemy 84 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera.
Człowiek żyjący w „stanie nadziei” może słusznie powiedzieć, że wszystkie jego czynności są przeniknięte „jego nadzieją”, Budzi się rano „pełen nadziei”, podejmuje w niej swą codzienną pracę, przezwycięża piętrzące się trudności, rozwija radość, tłumi odruchy zniechęcenia. Czy nadzieja jest przyczyną jego czynności? Czy one są jej skutkiem? – Nonsens.
Czy nadzieja je motywuje? Najczęściej motywy leżą gdzieś w wydarzeniach świata, podczas gdy ona jest w nim. Choć nadzieja nie jest ani przyczyną, ani motywem aktów, bez niej żaden prawdziwy, aktowy ruch naprzód człowieka nie byłby możliwy.
Mówimy: nadzieja umożliwia życie. Może jest ona „warunkiem możliwości” czegoś?
Owszem, ale jest to całkiem szczególny warunek możliwości, bo niepozwalający się oddzielić od tego, co jest warunkowane. Jak nadzieja jest w aktach świadomości, tak akty są w niej. Ukonstytuowana przez nadzieję jedność osobowego JA człowieka nie da się z niczym innym porównać, w szczególności zaś nie daje się porównać z jednością, którą budują związki przyczynowe zachodzące pomiędzy poszczególnymi elementami świata widzialnego.
Trzeci model fałszujący bywa zazwyczaj nazwany „formą rzeczy”. Poznając świat wewnętrzny, narzucamy na niego „formę rzeczy”. Czyli po prostu reifikujemy ów świat. Rzecz jest synonimem statyczności. Wszelkie przemiany rzeczy są konsekwencją przemian zachodzących w otoczeniu. Rzecz jest zbudowana z szeregu „przypadłości” takich jak barwa, kształt, ciężar i tym podobnych oraz z podmiotu, w którym przypadłości te istnieją. Przypadłości mogą podlegać pewnym przemianom, podmiot mino to trwa jako zasadniczo ten sam. „Rzeczowy” model interpretacyjny ciążył przez długie wieki nad wyobrażeniem pierwiastka duchowego. Ostatnio stał się przedmiotem ostrej krytyki, w której udział biorą: Husserl, Scheler, Heidegger, Sartre, Ricoeur i wielu innych. Heidegger w miejsce modelu rzeczy zdaje się wprowadzać model płynącej melodii:
człowiek – przeniknięty dogłębnie rzeczywistością czasu, staje się nieustannie, tak jak staje się melodia. Pełnię swą osiąga on dopiero wraz z ostatnim akordem, którym jest śmierć – ale nie to wydaje się najważniejsze. Ostatecznie model płynącej melodii może okazać się równie fałszujący, co model rzeczy. Zarówno Scheler jak i Heidegger zwracają uwagę na specyfikę aktu świadomości, który wyróżnia „formę” człowieka od formy rzeczy. W akcie świadomości dokonuje się jakieś dopełnienie, spełnienie człowieka. Dla Maxa Schelera podstawowym aktem tego typu jest akt osobowej miłości. Dla Heideggera jest nim „akt” konstytuowania szczególnej „stanowczości”, spełniony w obliczu śmierci, w którym człowiek odpowiadając na idące ku niemu zagrożenie, tworzy i wypowiada swoje autentyczne „JA SAM”, swoje „SELBST”. Kto rozpatruje człowieka poprzez pryzmat form rzeczowych, ten zgubi bez reszty ów istotny dla niego moment konstytuowania siebie, ale niebezpieczeństwo przenoszenia wyobrażeń i modeli interpretacyjnych ze świata zewnętrznego na świat wewnętrzny nie jest przez to samo zażegnane, że się te modele wskaże i nazwie. Przede wszystkim modeli tych jest bez liku. Są wśród nich i takie, których źródła tkwią w języku, bo język – jak pisze Bergson:
„jest w stanie ustalać wyłącznie aspekt obiektywny i nieosobowy miłości, nienawiści i tysiąca uczuć ożywiających duszę”.
Dlatego troska o oczyszczenie wyobraźni musi stale towarzyszyć naszym badaniom. Zadanie nie jest łatwe, ponieważ w wielu przypadkach oczyszczając wyobraźnię idziemy pod prąd naszym naturalnym dążeniom poznawczym i właśnie dlatego jest sprawą pierwszej wagi wykryć jakąś właściwą i jednolitą metodę badania zakamarków wewnętrznego życia człowieka, pozwalającą na nieustanne wyzwalanie się spod presji modeli zaczerpniętych z badania innej niż świadomość rzeczywistości. Metod nie wolno ekstrapolować. Kto tymi samymi metodami bada zachowanie się szczura, co zachowanie człowieka, dla tego człowiek będzie niedoskonałym szczurem.
Współczesna filozofia człowieka posługuje się w swych badaniach głownie trzema metodami badawczymi:
- metodą fenomenologiczną /głównie Husserl i Scheler/
- metodą transcendentalną /głównie neokantyści, ale także po pewnych modyfikacjach Husserl, Heidegger, Ricoeur i inni/
- metodą dialektyczną / Hegel i grupy do niego nawiązujące/
- oraz swoiście pojętą hermeneutyką /częściowo Heidegger, Ricoeur, psychologowie głębi, Jaspers i inni/.
Metoda fenomenologiczna zajmuje wśród tych metod miejsce szczególne. Właściwie wszystkie one są jej specyfikacjami. Bliższej charakterystyki tych spraw nie jestem w stanie tutaj rozwijać.
ŚWIADOMOŚĆ I SAMOŚWIADOMOŚĆ
Świadomość jest, jak nam przypomniał Hartmann, niemożliwą do zdefiniowania „daną pierwotną”. Świadomość sprawia, że nasz stosunek do świata jest szczególny. Dzięki niej świat zewnętrzny nie istnieje tylko „sam w sobie”, lecz istnieje także „dla mnie”.
Także ja sam nie jestem tuz tylko „bytem w sobie”, lecz także „bytem dla siebie”. Zadaniem, które sobie postawiliśmy było rozjaśnić duchową sferę człowieka. Jako nic przewodnią naszego badania obieramy właśnie świadomość. Chodzi o rozjaśnienie świadomości. Świadomość chce zrozumieć samą siebie. Dokona tego przez akty refleksji. Poznanie refleksyjne jest poznaniem świadomości przez nią samą.
Zbyszek Kruczalak