Powrócił pomysł wprowadzenia zakazu używania na terenie Chicago styropianowych opakowań na żywność. Pomysłodawca zmiany prawa, Edward Burke, znalazł sprzymierzeńca w postaci aldermana George Cardenasa.
Zakaz miałby dotyczyć restauracji, kafejek, stołówek szkolnych oraz wielu innych miejsc wykorzystujących opakowania tego typu. Kiedy radny Burke proponował podobny zakaz w 2010 r. chodziło mu o środowisko naturalne.
„Ten konkretny produkt zalega na wysypiskach śmieci i nigdy się nie rozkłada – mówił radny ogłaszając przed 3 laty rozpoczęcie kampanii „No Foam Chicago”, która miała na celu całkowitą eliminację z naszego życia produktów wykonanych ze styropianu. Pomysł nie spotkał się wtedy z akceptacją pozostałych polityków miejskich. Może dlatego, że mandat za pierwsze złamanie zakazu wynosić miał aż 300 dolarów, a kolejne przewinienia już 500.
W tej chwili szanse na wprowadzenie prawa są większe. W całym kraju już ponad 100 miast różnej wielkości podjęło podobne decyzje. Udało sie tam wyeliminować ok. 75% opakowań styropianowych z miejsc publicznych. Poza tym radni zmienili nieco taktykę, zwracając uwagę na szkodliwy wpływ takich opakowań na zdrowie najmłodszych.
Według nich szkodliwe związki chemiczne przedostają się do jedzenia i przede wszystkim szkodzą dzieciom. Burke i Cardenas poinformowali, że każdego dnia ćwierć miliona uczniów korzysta ze styropianowych opakowań.
Podobnie jak 3 lata temu dość szybko zareagowali właściciele restauracji, którzy zasugerowali miejskim politykom zajęcie się poważniejszymi problemami, a nie poszukiwaniem sposobów na podwyższaniem kosztów życia i prowadzenia biznesu w Chicago.
Odświeżony pomysł radnego Burke wielu nie zaskoczył. To on w 2008 r. starał się wprowadzić ograniczenie dla sklepów dotyczące liczby wydawanych klientom jednorazowych reklamówek. Nieco wcześniej domagał się, by konie zaprzężone w poruszające się po Chicago bryczki przymocowane miały wielkie pieluchy. Innym razem chciał ograniczyć dozwolony dla psów czas szczekania do 10 minut.
RJ