Polskie Boże Narodzenie – święta rodzinne, ciepłe i radosne. Pełne emocji oczekiwanie na wielkie, cudowne wydarzenie – oczekiwanie, którego kulminację stanowi wieczór jedyny i niepowtarzalny – dzień 24 grudnia, Wigilia. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa „vigilia”, które znaczy: czuwanie, straż nocna, warta. W całej Polsce wieczorne czuwanie rozpoczyna ceremonia dzielenia się opłatkiem, świętym chlebem - na znak pojednania, miłości, przyjaźni i pokoju.
Data Bożego Narodzenia – 25 grudnia została ustanowiona na dzień, w którym Rzymianie świętowali odrodzenie boga słońca – Mitry. Pierwsi biskupi rzymscy postanowili, że dzień narodzin Jezusa Chrystusa stanowić będzie przeciwwagę dla pogańskiej tradycji.
Polskie Święta Bożego Narodzenia są przede wszystkim wielkim świętem chrześcijańskim Kościoła i wielkim świętem domowym o bardzo pięknej, bogatej i różnorodnej obrzędowości.
Polskie zwyczaje i tradycje wiążą się tak z okresem Świąt, jak i z poprzedzającym je Adwentem. Właśnie niezwykle staranne przygotowanie do świętowania narodzin Dzieciątka wyróżnia polskie Boże Narodzenie wśród innych, przyczynia się do duchowej odnowy rodziny, a także do wzmocnienia poczucia wspólnoty i więzi narodowych.
Częścią adwentowych czynności było pieczołowite przygotowanie domu do wielkiego święta: musiał być wysprzątany, odświeżony i uroczysty – każdy szczegół miał swoją wagę i znaczenie dla pomyślności i szczęścia domowników.
Staropolskim zwyczajem strojono domy snopami zbóż, sianem i słomą. Snopy pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa ustawiano w wieczór wigilijny zarówno w chałupach chłopskich, jak i na dworach, a nawet w magnackich rezydencjach. W niektórych regionach Polski zaściełano słomą całą podłogę, w innych grubą warstwę siana kładziono na stole i dopiero na nim – lniane nakrycie. Jeszcze dzisiaj zachował się zwyczaj dawania wiązki siana pod obrus. Słoma i siano miały zapewnić dobre urodzaje oraz pomyślność w gospodarstwie. Ze słomy skręcano powrozy i po wieczerzy okręcano nimi drzewka owocowe, aby dobrze rodziły. Wiązki słomy rzucano pod sufit, co zwało się "ciskaniem kop" - aby zboże w nadchodzącym roku urosło wysokie. Po wieczerzy siano dodawano do paszy krów i koni, aby dobrze się hodowały i dobrze służyły ludziom. Siano i słoma przypominają także o ubogim narodzeniu Jezusa.
W południowych regionach Polski na stół wigilijny sypano ziarna zbóż, grochu, maku i soczewicy – w intencji dobrych plonów i zbiorów roślin, których nasiona znajdowały się na obrusie, a także tych, z których były zrobione potrawy wigilijne (kapusta, grzyby).
W wielu regionach umieszczano w izbie żelazo – lemiesze pługa, kosy i inne ostre narzędzia, aby "krety (i inne szkodniki) roli nie psuły", a także sznury i łańcuchy, którymi obwiązywano nogi stołu, "aby chleb trzymał się domu" i aby panował w nim dostatek.
Zanim przyjęły się w Polsce choinki, ozdabiano domy gałązkami "zimozielonymi": świerku, jodły lub sosny. Dekorowano nimi ramy świętych obrazów, ściany, drzwi i furtki, nawet wrota do stodół i obór. Na Ziemi Sądeckiej i na Podgórzu Rzeszowskim ustawiano przed domem małe świerczki – symbol szczęścia i urodzaju.
W innych regionach południowych nad stołem wigilijnym wieszano rozwidlony czubek świerku lub sosny, albo obręcze starych sit owinięte sosnowymi gałązkami. Wieszano na nich ciastka, jabłka, orzechy, łańcuchy, wykonane w domu papierowe ozdoby i – koniecznie - wycinanki z opłatka. Nazywano je podłaźnikiem, połaźnikiem, jutką, wiechą, sadem, rajskim lub bożym drzewkiem. Wierzono, że wisząca pod sufitem podłaźniczka nie tylko pięknie przystraja dom, ale posiada właściwości dobroczynne, chroni od nieszczęść i chorób, przynosi dobrobyt, zapewnia zgodę i miłość w rodzinie, a pannom na wydaniu szybkie i udane małżeństwo.
Wyschniętego podłaźnika nigdy nie wyrzucano. Pokruszone, drobne cząstki dodawano do karmy zwierzętom albo zakopywano w bruzdach zagonów - na urodzaj.
Ozdoby, które wieszano na podłaźniczkach, zdobiły także pierwsze choinki. Trudno uwierzyć, że choinka jest jedną z najmłodszych tradycji świątecznych, pojawiła się w Polsce dopiero w XIX wieku, w domach niemieckich. "Obyczajem Prusaków jest zwyczaj w Warszawie – pisał o choince w 1830 roku Łukasz Gołębiowski – upominkiem dla dzieci w wilię: sosienka z orzechami włoskimi, złocistymi jabłuszkami i mnóstwem stoczków".
Z czasem na choinkach pojawiły się cukrowe laski, bombki z dmuchanego szkła oraz świeczki - ileż to choinek spłonęło od tych świeczek!
Dzień Wigilii Bożego Narodzenia miał decydować o całym roku! Należało zatem przeżyć go w zgodzie i okazywać sobie największą życzliwość. Od dzieci wymagano posłuszeństwa i szczególnej grzeczności. Tłumaczono im, że jeśli w dniu wigilii będą grzeczne, unikną kar, napomnień i klapsów w ciągu całego roku.
Najważniejszą uroczystością domowych obchodów Bożego Narodzenia była i pozostaje do dziś wieczerza postna zwana wilią, wigilią (jak cały dzień), pośnikiem, postnikiem, lub na wschodnich krańcach Polski – kutią (od głównego dania - kutii, sporządzonej z pszenicy, maku i miodu).
Przygotowania do wieczerzy trwały od wczesnego świtu. Obowiązywał ścisły post. Kończono porządki, przygotowywano potrawy i wypieki, a na wsi szczególnie starannie oporządzano zwierzęta. Wszystkie czynności musiały być zakończone przed zapadnięciem zmroku.
Choć przybladła dziś pamięć symboli, choć coraz trudniej o karpia i o pszenicę do kutii, przecież staramy się, aby było jak w domu rodziców. Gdy zabłyśnie pierwsza gwiazdka, łamiemy się opłatkiem, składamy sobie życzenia, wybaczamy urazy - pojednani, w miłości siadamy do stołu, na którym, wśród dwunastu potraw króluje ryba, a puste miejsce czeka na gościa… Pozostajemy przy wspólnym stole, a potem idziemy na Pasterkę, by kolędą przywitać Dzieciątko.
Życzę wszystkim Państwu takiej właśnie rodzinnej (wszak mamy Skypa i WDT!), przepełnionej miłością i pokojem Wigilii, oraz pięknych, polskich Świąt Bożego Narodzenia - w zdrowiu i radości.
P.S. Nie zapomnijcie Państwo odłożyć kilku łusek z karpia – na podreperowanie rodzinnych finansów. O noworocznych zwyczajach – za tydzień.
Barbara Bilszta