W okresie ostatnich 7 lat pracownicy miejscy aż 11 i pół tysiąca razy przejechali skrzyżowania na czerwonym świetle – donosi Chicago Tribune po przeanalizowaniu danych z miejskich kamer. Robili to kierowcy autobusów i śmieciarek, policjanci w nieoznakowanych samochodach, a także limuzyny polityków i urzędników miejskich.
Mandaty te trafiają później do ratusza, który w większości przypadków znajduje odpowiedzialnego za przewinienie kierowcę i nakazuje mu zwrot kary wynoszącej 100 dolarów. Nie zawsze jednak.
Na przykład Chicago Transit Authority od 2010 r. płaci kary za zatrudnianych przez siebie kierowców autobusów po tym, jak związki zawodowe sprzeciwiły się wystawianiu im imiennych mandatów. Dlatego w okresie ostatnich 3 lat rachunek za mandaty dotyczące przejazdu na czerwonym świetle przez pojazdy CTA wyniósł 148 tysięcy dolarów i zapłacony został przez firmę.
O ile CTA upomina później swych pracowników, o tyle policjanci są niemal całkowicie bezkarni. Teoretycznie oznakowane samochody policji i straży pożarnej nie powinny w ogóle otrzymywać mandatów. Dziennikarze odkryli jednak, że ponad tysiąc wypisano nieoznakowanym samochodom należącym do tych departamentów. Większość z nich została jednak anulowana. Miasto uważa, że obejmują je te same przepisy co jadące na sygnale pojazdy.
W sumie pojazdom miejskim oraz szkolnym wystawiono od 2007 r. aż 16,000 mandatów za przejazd przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. 4529 autobusom CTA, 1423 samochodom należącym do stanu Illinois, 1080 nieoznakowanym pojazdom policyjnym, 172 śmieciarkom, 27 limuzynom miejskim.
Niepokojący może być dla rodziców fakt, że aż prawie 4 i pół tysiąca mandatów za przejazd na czerwonym świetle wystawiono kierowcom autobusów szkolnych.
Od 2007 roku kamery na skrzyżowaniach w Chicago wystawiły niemal 4 miliony mandatów, które przyniosły do budżetu setki milionów dolarów.
RJ