“Całą filozofią sztuki, każdej sztuki, jest to, by była skierowana ku człowiekowi i ku dobru. Jakie zadania ma muzyka? Przede wszystkim powinna dawać radość, dobro, nadzieję.” – Wojciech Kilar
Odszedł 29 grudnia, nad ranem, w katowickim szpitalu, po długiej walce z chorobą. Niedawno opisywałam obchody 80. rocznicy urodzin kompozytora – świętowała cała Polska. Koncertom i celebracjom nie było końca. Był twórcą niezwykle przez publiczność kochanym. Potrafił znaleźć drogę zarówno do bywalców filharmonii, jak i do zagorzałych fanów kina czy piłki nożnej. Popularność przyniosła mu przede wszystkim muzyka filmowa, którą traktował jak dodatkową, mniej ważną część twórczej pracy. Był jednym z nielicznych kompozytorów współczesnych, których utwory są stale wykonywane, na którego muzykę się chodzi, czeka się na nią, słucha wielokrotnie tych samych kompozycji. Śmiało można nazwać przebojami takie kompozycje, jak “Orawa”, “Krzesany”, “Angelus” czy “Exodus”.
Wystarczy przyjść na koncert
Wśród fanów Kilara tylu jest poważnych melomanów, co kolorowej, spontanicznej, tak trudnej do “pozyskania” młodzieży. Na spotkaniach z Mistrzem to przede wszystkim młodzi ludzie wypełniają pierwsze rzędy i przepychają się, aby stanąć blisko, uzyskać autograf czy pamiątkową fotografię.
W czym tkwi ów magnetyzm Kilara? Trudno dzisiaj o sztukę bezinteresowną, bez zafałszowań, blichtru, komercyjnych sztuczek. Kilar nie kokietuje słuchaczy – traktuje ich z respektem i miłością, bawi, porywa, często zmusza do refleksji i modlitwy. Ma dla nich artystyczną prawdę. Kochają Go, bo potrafią zrozumieć Jego sztukę – bez kodu i bez fakultetów: wystarczy przyjść na koncert, usiąść i słuchać – poddać się jej niezwykłej, rewitalizującej sile.
Film
Stworzył muzykę do ponad 130 filmów najwybitniejszych reżyserów polskich, m.in.: Andrzeja Wajdy (Ziemia obiecana, Smuga cienia, Korczak, Pan Tadeusz, Zemsta), Krzysztofa Zanussiego (wszystkie 33 filmy), Kazimierza Kutza (wszystkie „śląskie” filmy), Jerzego Stuhra (Tydzień z życia mężczyzny), Marka Piwowskiego (Rejs), Krzysztofa Kieślowskiego, Wojciecha Hasa, Janusza Majewskiego, Stanisława Różewicza, Jerzego Hoffmana. Światową sławę przyniosła mu muzyka do „Drakuli” F.F. Coppoli oraz kilka innych, wysoko ocenionych filmowych partytur.
Pozostaje z nami Jego muzyka i pamięć o nim samym.
Jaki był?
Wojciech Kilar był człowiekiem skromnym. Trzeźwo patrzył na świat, miał dystans do sukcesu, popularności, sławy. Pochwały i komplementy przyjmował z pokorą i uśmiechem, nierzadko z zakłopotaniem. Miał kilka fascynacji, które czyniły zeń człowieka z krwi i kości: np. szybkie, sportowe samochody, czy sport (ukochana drużyna piłki nożnej: Ruch Chorzów). Pogodne usposobienie, łagodność w ocenie rzeczywistości – przy pełnej bezkompromisowości w kwestiach moralności i wiary, składają się na osobowość, która stała się wzorcem dla wielu młodych ludzi.
Oto kilka osobistych wypowiedzi Mistrza. Przypominam je, bo są znamienne i szczere.
Praca twórcza
– Komponowanie bywa trudnym i uciążliwym procesem: jednego dnia można być pewnym, że coś jest dobre, a następnego po przebudzeniu pojawiają się wątpliwości. Tak to właściwie faluje bez przerwy, aż do zderzenia (...) z wykonawcami, z publicznością, która wydaje wyrok.
– Prawdziwie wartościowe są te utwory, które wykonawcy chcą grać, a publiczność słuchać.
– Piszę taką muzykę, jakiej sam chciałbym słuchać. (za Lutosławskim)
Śląsk
– Jestem Ślązakiem – urodzonym we Lwowie, ale Ślązakiem
– Katowice dały mi wszystko: wspaniałe, poważne środowisko muzyczne, wspaniałą szkołę, wspaniałych kolegów, wspaniałych profesorów, wspaniałą żonę, którą tutaj poznałem; wspaniały śląski Kościół, śląski etos pracy i spokój do pracy.
Orkiestra
Kiedy widzę skrzypków pochylonych nad swoimi instrumentami, złoto blachy, perkusja z drugiej strony – to jest to coś fantastycznego!
Muzyka i sport
Piosenka "W stepie szerokim" z serialu "Przygody pana Michała", do którego skomponował muzykę od kilku lat towarzyszy występom polskich siatkarzy. W jednym z wywiadów Kilar wspomniał, że czuł dumę, gdy motyw z tej piosenki odtwarzano podczas rozgrywek Ligi Światowej w siatkówce. „To niezwykła satysfakcja – czuję się trochę współautorem zwycięstw naszych siatkarzy”
Osobiste
O żonie, Barbarze: „Cechowała ją nadzwyczajna dobroć, łagodność i rzadko spotykana ufność. Nie czyniła wymówek, nie udzielała pouczeń, ale silnie oddziaływała na innych osobistym przykładem. (…) Nawet obecnie, gdy odmawiam modlitwę „Anioł Pański”: „Oto ja służebnica Pańska”, myślę o żonie. Całe jej życie było bowiem taką maryjną, ciepłą i serdeczną służbą, a przez tę służbę była narzędziem Boga w moim życiu.”
– To wielki dar, że jestem człowiekiem, że jestem w ogóle w stanie cokolwiek przeżywać, że w ogóle jestem “
– Trzeba doceniać uroki życia, bo przecież każdemu z nas zdarza się ono tylko raz.
– Miłość jest wszystkim. Dar kochania jest największym darem, jaki można otrzymać.
– Nigdy nie poddawałem w wątpliwość istnienia Boga. Tego, że trzeba przyjmować wszystko - co dobre i co złe - jako dar Boży, nauczyłem się od mojej żony.
– Sukces to dla mnie szczęście i ład w życiu prywatnym.
– Najlepiej czuję się u siebie w domu, w ciszy, z bliskimi, z kotem.
Spełnione życie
"Missa pro pace" – „Msza Pokoju” powstała na okazję 100-rocznicy utworzenia Filharmonii Narodowej: „Zmartwiałem, bo zadanie niesamowite! Nie bardzo w to wierzyłem, ale w końcu pomyślałem: spróbuję! (…) No i napisałem... To w końcu doprowadziło mnie do największego wydarzenia w moim życiu, to znaczy wykonania przed Ojcem Świętym w Watykanie. Pytał pan, czy moje życie jest spełnione. Wtedy pomyślałem, że spełnione, na pewno...”
O Polonii Chicagowskiej
Skąpałem się w Polskości, jakiej nie pamiętam od czasów dzieciństwa (2006).
Wojciech Kilar był gościem Paderewski Symphony Orchestra podczas koncertu “Kilar: Ardor and Prayer”, w 2006 roku.
Barbara Bilszta
'