Seria siedmiu książek o niezwykłych i tajemniczych przygodach Harrego Pottera zmieniła drastycznie sposób postrzegania młodych ludzi jako czytelników. W efekcie publikacji tej serii upadło powszechne do tej pory przekonanie, że nastolatki do „myślenia” używają jedynie kciuka i modnego akurat w danym momencie gadżetu elektronicznego. Harry Potter „zaczarował” młodych ludzi kompletnie i odniósł niebywały sukces w magicznym „wciągnięciu” ich na strony powieści.
Dan Brown z kolei dokonał innego „hokus pokus” swym Kodem Leonarda da Vinci i w rezultacie tegoż wzrosło znacząco zainteresowanie czytelnicze całą dodatkową masą spraw i tematów, które dla rozwikłania powieściowej zagadki były ważne. Posypały się uzupełniające publikacje z historii sztuki, religii, filozofii, dziejów papiestwa, Watykanu i Europy, kształtowania się spiskowych teorii dziejów i z wielu jeszcze innych dziedzin literackich i poza literackich.
Nie wydaje się raczej, iż kolejny mega bestseller, trylogia Milenium Stiega Larssona, pociągnęła za sobą inne niż Potter czy Kod zdarzenia, jakie niesie za sobą narodzenie się mega hitu. Larsson, jakkolwiek w innym formacie, powtórzył potop szwedzki i to nie tylko w Polsce, ale w całym czytającym świecie. Jego seria zalała rynki, zdobyła szczyty popularności, została sfilmowana w paru wersjach, nakłady papierowe i elektroniczne sięgnęły niebotycznych liczb i dały początek drugiemu potopowi naśladowców Millenium, którzy dosłownie zalali swymi tekstami rynek powieści sensacyjno-kryminalnej.
Co ciekawe, a jednocześnie typowe dla super hitu, niewiele w nim jest odkrywczego. Larrson ogrywa znane w literaturze skandynawskiej wątki dobrowolnej współpracy Szwedów z Niemcami w czasie ostatniej wojny, czyli po prostu kolaboracji, wątki seksualnej perwersji i mrocznych zachowań ludzkich, czy też politycznego uwikłania głównych bohaterów. Ta ostatnia sprawa jest znakomicie w trylogii poprowadzona i szczególnie w trzeciej części nadaje jej nowego i niezwykle krytycznego wymiaru – krytycznego wobec instytucji państwa i systemu politycznego.
Wszystkie te sprawy powracają u naśladowców autora „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”, który to tytuł w wersji amerykańskiej musiał się zmienić na „Dziewczynę z tatuażem smoka” z przyczyn poprawności politycznej - co za hipokryzja!
Znakomite kryminały Camilli Lackberg, mają nawet w tytułach nawiązania do głównych tematów i wątków sensacyjnej powieści skandynawskiej, jak choćby bestsellerowy „Niemiecki bękart” z mocnym wątkiem nazistowskim i mroczną, bergmanowską atmosferą małego miasteczka, w którym dokonuje się okrutnych morderstw. Nie bez kozery cała seria wydawnicza skandynawskiej powieści sensacyjnej to Czarna seria.
„Stieg Larsson to szwedzki dziennikarz oraz autor powieści kryminalnych. Najbardziej znany jest jako autor trylogii „Millennium”. Niestety nie doczekał światowego sukcesu swoich powieści. Zmarł nagle na atak serca tuż przed ukazaniem się pierwszej części. Główna postać powieści, dziennikarz i wydawca magazynu „Millennium” Milael Blomkvist ma przyjrzeć się starej sprawie kryminalnej sprzed czterdziestu lat, kiedy zginęła bez śladu Harriet Vanger. Pomaga mu Lisbeth Salander, młoda outsiderka i jedna z najlepszych researcherów. We dwójkę tworzą niezwykły zespół i szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej”. Co oczywiście nie znaczy, że ich własne życie nie jest naznaczone „czarną serią” jeszcze bardziej ponurych i seksualnie wyuzdanych, perwersyjnych doświadczeń, strachu przed tajnymi służbami i agentami, którzy chronią polityków ze szczytów władzy, kompletnie skorumpowanych i moralnie „upapranych”.
Ekranizacja trylogii w wersji szwedzkiej i amerykańskiej była ogromnych sukcesem komercyjnym, wzbudziła wręcz histeryczne dyskusje nad tym, czyja wersja jest lepsza i bliższa oryginałowi. Przełożyło się to znakomicie na sprzedaż wersji papierowej, która w zasadzie ciągle pozostaje aktywna na listach bestsellerów, mimo że od czasu pierwszego, szwedzkiego wydania w 2005 roku minęło już 8 lat.
Jak napisał Mariusz Czubaj w Polityce w artykule „Kryminały z Północy”:
„Eksplozja na skalę światową skandynawskich kryminałów nastąpiła wraz z „Millennium” – trylogią Stiega Larssona. Skandynawskie krwawe historie stały się znakiem firmowym tamtejszej kultury. Z pewnością Larsson stanąłby na literackim pomniku, gdyby przeżył.
Efekt kuli śniegowej, nazywany przez szwedzkich publicystów „efektem »Millennium«, możemy obserwować także w Polsce. Niedawno na półki księgarskie trafił ostatni tom trylogii Larssona – „Zamek z piasku, który runął”, z kolei w kinach pojawiła się ekranizacja (powiedzmy od razu: udana) pierwszej części. Licząca w sumie dwa tysiące stron opowieść o parze detektywów – dziennikarzu Mikaelu Blomkviście oraz hakerce Lisabeth Sallander – rozpoczyna się od, na pozór, niewinnego dochodzenia, które prowadzi do wytropienia psychopatycznych morderców; punktem docelowym trylogii jest zaś wielka afera z udziałem policyjnych elit oraz służb specjalnych. Po drodze mamy podpalenia, zakopywanie żywcem, wymyślne tortury, gwałty, związki kazirodcze, zastępy wszelkiej maści sadystów, słowem: pełen repertuar makabry, jaki tylko można sobie wyobrazić.
A jednak, jak się zdaje, nie tylko te uniwersalne motywy literatury kryminalnej decydują o popularności trylogii stworzonej przez przedwcześnie zmarłego Larssona (przypomnijmy: pisarz zmarł przed premierą pierwszego tomu, nie doświadczył więc zamieszania wokół „Millennium”, choćby wycieczek organizowanych po Sztokholmie śladami bohaterów).
Nie przypadkiem przecież Mikael Blomkvist nazywa się dokładnie tak jak młodociany bohater książek Astrid Lindgren. Co ciekawe, mały Kalle prowadzi własne detektywistyczne dochodzenia. Krytycy podkreślają też, że postać niezależnej hakerki ma wiele wspólnego z inną nieśmiertelną postacią stworzoną przez szwedzką pisarkę: ich zdaniem Sallander przypomina Pippi – dorosłą, po przejściach i wrzuconą w zwichrowany XXI w. Aż prosi się więc, by przytoczyć często słyszaną opinię, że prawdziwy szwedzki pisarz powinien w swoim życiu napisać powieść dla dzieci oraz kryminał. Obie formy literatury dostarczają bowiem nie tyle rozrywki, ile stanowią formę krytycznej obserwacji społeczeństwa”.
Kontynuacja artykułu za tydzień
Zbyszek Kruczalak
'