Drugi atak ujemnych temperatur sparaliżował Środkowy Zachód powodując zamknięcia szkół, odwołania lotów i masową mobilizację służb komunalnych w celu odśnieżenia głównych dróg miejskich. Przez ponad dwa dni, od ubiegłej niedzieli po środę rano, arktyczne powietrze przemieszczające się na południe spowodowało drastyczny spadek temperatur, od kilkunastu w północnym Kentucky do kilkudziesięciu poniżej zera w Minnesocie. Jeszcze niższe odnotowano w Minneapolis – minus 43, minus 18 w Dayton, minus 14 w Kansas City, w Missouri i minus 3 w Louisville w Kentucky. Podobnie było w Nebrasce i Iowa, gdzie służby pogodowe ostrzegały przed niskimi temperaturami i wiatrem osiągającym minus 40 stopni poniżej zera. Od 1. grudnia do 25. stycznia średnia temperatura wynosiła 20.3 stopni Fahrenheita, plasując tegoroczną zimę na 13. miejscu w kategorii najzimniejszych, odkąd rozpoczęto rejestr temperatur w roku 1872. Przez 33 godziny z rzędu arktyczne warunki klimatyczne, które zapanowały w rejonie Chicago na początku bieżącego tygodnia, dodatkowo obniżały temperaturę odczuwalną.
W nocy z poniedziałku na wtorek temperatury spadły do minus 12 stopni, jakkolwiek siła wiatru obniżała je do minus 32 stopni. We wtorek rano temperatura spadła do 9 stopni poniżej zera, ale dojmujące wiatry redukowały ją do odczuwalnej minus 25 stopni.
Winą za atak zimy meteorolodzy obarczają wir polarny, czyli obszar niskiego ciśnienia, który w ciągu całego roku utrzymuje się zwykle nad biegunami. Niezwykle łagodne warunki pogodowe w rejonie północnego Pacyfiku ubiegłej jesieni spowodowały powstanie masy ciepłego powietrza nad zachodnią częścią Ameryki Północnej. Wytwarzając obszar wysokiego ciśnienia, który zwykle zalegał nad Grenlandią i Kanadą, masy ciepłego powietrza zepchnęły związane z wirem polarnym chłodne masy powietrza w głąb terytorium Stanów Zjednoczonych. W miarę jak wody północnego Pacyfiku ogrzały atmosferę na jesieni ubiegłego roku, prąd strumieniowy wzdłuż zachodniego wybrzeża przesunął się na północ przynosząc powietrze z Arktyki w kierunku Środkowego Zachodu, podczas gdy Alaska utrzymuje zbyt łagodne temperatury jak na tę porę roku i deszcze, co prawdopodobnie przyczyniło się do niedawnej lawiny w pobliżu Valdez na Alasce. W efekcie ciepły Pacyfik zmraża obecnie Chicago.
Tegoroczna zima plasuje się na trzynastej pozycji w rankingu najzimniejszych w Chicago. Podczas gdy średnia temperatura wynosi tegorocznej zimy 20.3 stopnie Fahrenheita, to daleko jej do zimy z roku 1983-84, kiedy średnia temperatura sięgała 15 stopni, do zimy 1976-77, kiedy temperatura wynosiła 15.9 stopni, czy do zimy 1892-93, kiedy średnia temperatura spadła do 17.5 stopni.
Do ubiegłego poniedziałku było 14 dni, kiedy odczuwalna temperatura spadała poniżej zera, zmuszając nawet najbardziej odpornych do pozostawania w domu, doprowadzając do zamknięcia szkół w całym regionie i paraliżu systemu komunikacji. Rekordowo niskie temperatury odnotowano w zimie roku 1884-85, kiedy wzmiankowano o 25 dniach z temperaturami poniżej zera.
Tegoroczna zima należy również do najbardziej śnieżnych w Chicago. W ubiegły poniedziałek na lotnisku O’Hare odnotowno 33.1 cali śniegu. Rekordowy pod tym względem był styczeń w roku 1918, kiedy wysokość pokrywy śnieżnej sięgała 42.5 cali. W ostatnich 50 dniach było 27 dni odmierzalnych opadów śniegu wynoszących co najmniej jedną dziesiątą cala.
Dojmujące zimno i intensywne opady śniegu wyczerpują w nieoczekiwanym tempie zasoby soli używanej do odśnieżania. Miastu Chicago pozostało w dyspozycji zaledwie 70,000 ton soli, która na początku sezonu wynosiła niemal 285 tysięcy ton, informuje rzecznik miasta, Bill McCaffrey. Rzecznik Illinois Tollway, Dan Rozek informuje, że agencja rozpoczęła zimę dysponując 87,000 tonami soli i do tej pory wykorzystała 60,000. Dla porównania, w ubiegłym roku w styczniu zużyto zaledwie 14,000 ton soli. O ile Chicago ma wystarczającą ilość soli, zapewnia rzecznik McCaffrey, który wyjaśnia, że odśnieżanie wymaga zwykle od 10,000 do 13,000 ton soli, to z dostawami soli borykają się niektóre z administracji podmiejskich, jak Libertyville, Woodridge czy Elmhurst, które są zmuszone mieszać sól z piaskiem. Lake Forest próbuje ograniczyć używanie soli do głównych dróg, miejsc parkingowych i terenów pagórkowatych. Podobnie postępuje Park Ridge stosując sól na głównych arteriach komunikacyjnych za początku i pod koniec burz śnieżnych. Miasto nie było w stanie zakupić większych dostaw soli.
Prawdziwe wyzwanie stanowią jednakże niskie temperatury, które uniemożliwiają topnienie lodu. Temperatury spadły bowiem poniżej poziomu 15 stopni Fahrenheita, w którym standardowa sól może powodować topnienie lodu. Temperatury niższe niż 15 stopni skłaniają samorządy miejskie do poszukiwania bardziej wydajnych produktów, w tym mieszanek soli z magnezem, wapniem i potasem. Są one skuteczne nawet w temperaturach tak niskich jak minus 25 stopni, ale więcej kosztują.
Z uwagi na szczególnie niebezpieczne warunki komunikacyjne Chicago zakupuje dodatkowo 15,000 ton soli, wydając na to $1.2 milionów, co przewyższa planowany budżet, który zakładał jedynie 9,000 ton soli na tydzień. Radząc sobie z zimą, w której odnotowano 50 cali śniegu, miasto wydało do tej pory na zakupy soli $10.4 milionów. Miejskie środki na zakup soli pochodzą z opodatkowania benzyny.
Dostawcy soli używanej do topnienia lodu nie nadążają za popytem sprzedając pięciokrotnie więcej soli niż w styczniu ubiegłego roku. Problemy z dostawą soli wynikają po części z warunków klimatycznych uniemożliwiających transport wodny. Skute lodem rzeki Mississippi i Illinois trzymają w potrzasku barki przewożące sól drogową i pochodne produkty.
Jak tylko zniknie śnieg, pojawia się kolejny problem sezonu – koleiny drogowe. Od początku roku pokryto ponad 67,000 kolein w nawierzchni dróg używając 1,300 ton materiału łatającego na zimno, informuje Chicagowski Wydział Transportu. Stanowi to 10 procent z 625,000 kolein, które IDOT wyrównał w roku 2013. Administracja transportu zamierza pokryć nową nawierzchnią najpierw najgorsze i najbardziej uczęszczane z dróg. Inne naprawy muszą poczekać do wiosny, kiedy zakłady produkcji asfaltu rozpoczną produkcję gorącej mieszanki. Do tego czasu służby dokonujące napraw są zmuszone do wykorzystania asfaltu mieszanego na zimno, który nie przylega tak dobrze do powierzchni dróg jak mieszanka gorąca.
Tegoroczna zima jest z pewnością okresem koszmarnych opóźnień komunikacyjnych, zaburzeń w ruchu kolejowym, wykolejeń i odwołań lotów. W skali kraju od poniedziałku zostało odwołanych ponad 6400 lotów. W poniedziałek rano odwołano ponad 435 lotów z O’Hare i ponad 90 z Midway. Kilkanaście lotów odnotowało ponad dwugodzinne opóźnienia. We wtorek z O’Hare odwołano 520 lotów, a 105 z Midway. We wtorek rano na lotnisku O’Hare odnotowano temperaturę 11 stopni poniżej zera.
Metra odnotowała liczne opóźnienia. Podczas porannej podróży w poniedziałek i wtorek kolej spóźniała się od 15 do 30 minut. Większość opóźnień była spowodowana zwolnieniem z uwagi na zimno i powolniejszym wsiadaniem pasażerów. Aby ograniczyć ryzyko wypadku, kolej porusza się z prędkością o 10 mil na godzinę wolniej niż zwykle, a w tak złych warunkach pogodowych jak na początku tygodnia pasażerowie pozostają na przystankach dłużej i czekają do ostatniej chwili by wsiąść do pociągu.
Do poważniejszego zakłócenia doszło w poniedziałek rano na trasie North Central Service, na skutek wykolejenia jednego ze 110 wagonów kanadyjskiego pociągu towarowego w Mundelein, około pierwszej nad ranem. Usunięcie awarii zmusiło Metrę do odwołania wszystkich 22 pociągów w ciągu całego dnia, oddziałując na około 5,800 pasażerów. Komunikację przywrócono dopiero w środę.
W ubiegły czwartek burza śnieżna spowodowała wypadek na autostradzie międzystanowej numer 94, w którym zginęły trzy osoby, a 40 ciężarówek i aut uległo kolizji w pobliżu Michigan City w Indianie, o 60 mil od Chicago. Do wypadku doszło o 2.20 po południu w ubiegły czwartek, kiedy gwałtowne opady śniegu wskutek parowania tafli jeziora ograniczyły widoczność do 10 stóp. Kiedy warunki pogodowe ze słonecznych w jednej chwili przekształciły się w brak widoczności, kilkanaście pojazdów wpadło w poślizg, a ruch za nimi nie był w stanie się zatrzymać na czas. W sumie 46 pojazdów, w tym 18 ciężarówek z przyczepą, uległo kolizji. Kilkanaście aut zostało zmiażdżonych dostając się pod koła ciężarówek.
Kombinacja niskich temperatur powietrza i prędkich wiatrów dodatkowo obniżyła odczuwalną temperaturę będąc powodem zamknięcia szkół na dwa dni, pomimo braku obfitych opadów śniegu. Liczba zajęć szkolnych, które nie odbyły się ze względu na złe warunki atmosferyczne wzrosła w bieżącym miesiącu do czterech wywołując zastrzeżenia niektórych rodziców. Chicagowskie szkoły publiczne założyły pięć dni wolnych przygotowując kalendarz zajęć. Większość okręgów szkolnych dysponuje więc obecnie jednym dodatkowo dniem w swym kalendarzu. Jeśli szkoły będą zmuszone do dodatkowych odwołań zajęć, dystrykty mogą zastosować wyjątek dotyczący wypadków losowych znany pod nazwą „Act of God”, który musi zostać zatwierdzony przez regionalnych i stanowych kuratorów. Kiedy zostanie zatwierdzony, dodatkowe dni wolne od zajęć nie muszą być odrobione. Administracja stanowa nie dysponuje wskazówkami dotyczącymi tego kiedy klasy powinny zostać odwołane. Decyzje tego typu znajdują się w gestii lokalnych administratorów. Jak wiemy z doświadczeń ostatnich dni wolnych od zajęć, zawsze znajdą się niezadowoleni rodzice, którzy będą je kwestionować.
Utyskujący na zamknięcia szkół rodzice nie są bez racji. Przed ostatnimi odwołaniami szkoły były zamykane jedynie cztery razy od 1999. Wszystkie cztery odwołania, w tym dwa w roku 1999 i dwa w 2011, nastąpiły w rezultacie obfitych opadów śniegu przekraczających 20 cali. Wyjątkowa sytuacja w roku bieżącym wywołała jednakże inną strategię działania. Pod uwagę wzięto fakt, że w odróżnieniu od przedmiejskich okręgów, transport autobusowy do szkoły jest ograniczony. Warunki atmosferyczne są więc istotną częścią decyzji administracyjnych o odwołaniu. Nie oznacza to jednakże, że większość uczniów mieszkających na przedmieściach jest podwożonych do szkoły.
Póki co głośniej od rodziców utyskują studenci koledżów. We wtorek studenci Loyola University Chicago zebrali podpisy pod petycją w proteście przeciwko otwarciu szkoły w czasie niebezpiecznych warunków pogodowych. A decyzja o nieodwołaniu poniedziałkowych zajęć w Universytecie Illinois na kampusie w Urbanie wywołała na Twitterze lawinę złośliwych komentarzy. Gdy w grę wchodzi liczba obowiązkowych dni zajęć kontra bezpieczeństwo, popełnienie błędu w celu ochrony uczniów i studentów wydaje się zupełnie usprawiedliwione.
W skutej mrozem Chiberii nie cieszy nawet rzadki widok potulniejącej i całkowicie bezradnej administracji samorządowej i uniwersyteckiej. To że pokornieje ona dopiero w obliczu nieobliczalnego żywiołu, jest wątpliwym powodem satysfakcji.
Na podst. USA Today, WBEZ, Chicago Tribune, oprac. Ela Zaworski
'