część 10
ROZDZIAŁ IV
Gdy Romek dostrzegł przez okno Ryśka, przechodzącego w pośpiechu pod jego domem, i zawołał kolegę, żeby wpadł do niego na chwilę, jego głos brzmiał bardzo tajemniczo.
– Co jest?! – wykrzyknął Rysiek z dołu.
Chłopak nie miał akurat zbyt wiele czasu, bo następnego dnia czekała go klasówka z polskiego. To był jeden z ostatnich sprawdzianów przed maturą, trzeba więc było porządnie się przyłożyć.
– No chodź! Tylko na momencik, chcę ci coś pokazać...
– Dobra, ale naprawdę tylko na chwilę.
W pokoju Romka jak zwykle było ciasno, a wszędzie panował artystyczny nieporządek. Sporo miejsca zajmowała „babcia” – jak gospodarz nazywał pieszczotliwe wielki jak nieszczęście kontrabas – oparta o niewielką kanapę. Ryśka zawsze zastanawiało, jak Romek, chłopak w końcu pokaźnych rozmiarów, mieścił się nocą na tej kozetce.
– Pamiętasz, jak mi mówiłeś, kiedy docenisz moje umiejętności gry na kontrabasie? – zapytał z entuzjazmem.
– Pewnie, że pamiętam – odpowiedział Rysiek.
– Jak się nauczysz obracać go wokół własnej osi, tak jak to robią Murzyni w telewizji.
– No to patrz! – wykrzyknął.
Błyskawicznym ruchem złapał instrument oraz leżący na kanapie monstrualny smyczek i wydobył z kontrabasu kilka niskich dźwięków, jakby prosto z taniego horroru. Romek najwidoczniej starał się podkreślić doniosłość chwili, a Rysiek spokojnie czekał na moment kulminacyjny, prawdę mówiąc trochę powątpiewając w ostateczny efekt. Gdzież Romkowi było równać się z Murzynami z telewizji? Nagle, bez uprzedzenia, kontrabas zawirował jakby od niechcenia, wykonując imponujący piruet, a Ryśkowa szczęka opadła w zachwycie. Detronizacja Murzynów z telewizji niniejszym stała się faktem. Musiał uczciwie przyznać, że kumpel opanował instrument w stopniu doskonałym.
– No i co powiesz? – spytał triumfalnie Romek, widząc jego minę.
– Nooo, Romuś! Wspiąłeś się na szczyty edukacji muzycznej. Moje gratulacje! – odrzekł Rysio z uznaniem.
W tym momencie usłyszeli dzwonek do drzwi i mistrz kontrabasu pobiegł otworzyć.
– Cześć, Romek. Szukam Rycha. Nie było go u ciebie? – Rysiek usłyszał głos Adama.
– Jest. Właź.
– Cześć, Rychu! – Adam był nienaturalnie podniecony. – Macie chłopaki czas?
– A co jest? – spytał rzeczowo Rysiek.
– Właśnie spotkałem Kwiatkowskiego. Chwilkę sobie pogadaliśmy i powiedział, żebyśmy wpadli do niego, to nam opowie o cichociemnych, o wojnie w Korei i Wietnamie, i jak się wyuczył tak walić po mordach.
Oferta była kusząca, jednak na szali leżała klasówka z literatury powojennej, którą umieściła tam perfidnie polonistka Ryśka. Jeśli nie przysiądzie do nauki, to jutro czeka go dzień sądu ostatecznego.
– No to co, idziecie? – indagował Adam.
Rysiek spojrzał pytająco na Romka.
– Dzisiaj nie da rady. Muszę rżnąć „babcię”. Jutro mam szkołę muzyczną – powiedział z rezygnacją Romek.
– Jaką babcię? – spytał szczerze zaniepokojony Adam.
– To znaczy grać na kontrabasie – Rysiek pośpieszył z wyjaśnieniem. – Tak się mówi.
– Aha – chłopak odetchnął z ulgą. – A ty, Rychu? Powiedziałem Kwiatkowskiemu, że będziemy za pół godziny.
– Ja też odpadam. Na jutro polonistka zapowiedziała klasówkę i muszę zakuwać, bo mi łeb urwie.
Nadchodząca groźba rzezi niewiniątek, do których Rysiek miał zaszczyt się zaliczać, przeważyła szalę. Trzeba było podjąć jakieś działania obronne, czyli otworzyć podręcznik, notatki z lekcji i zobaczyć, co tam słychać. Niestety, nie miało to być zwykłe wypracowanie na zadany temat, gdzie w miarę popraw- ną polszczyzną i lekkim stylem wystarczyło wypowiedzieć się pisemnie, a pod pozorem wysuwania nieortodoksyjnych tez z powodzeniem ukrywało się kompletną ignorancję, zyskując w zamian całkiem niezłą ocenę. Tym razem sprawa była naprawdę poważna.
– No co ty? Przecież zawsze się interesowałeś historią drugiej wojny światowej – Adam nie zamierzał odpuścić tak łatwo.
– To nie wojna. Teraz przerabiamy jakieś powojenne cholerstwo – uświadomił go Rysiek. – Ale może w sobotę? Ja będę wolny, Romek na pewno też
– zaproponował i spojrzał na Romka, szukając potwierdzenia.
– No! – powiedział przyjaciel z aprobatą.
– W sobotę nie mogę. Idę na imprezę do Roberta Kracika. Ma być Ewka – odparł Adam głosem dziwnie ściszonym i zakłopotanym.
– Jaka Ewka? – zainteresował się Romek.
– Adasiowi spodobała się ta dziewczyna i chce ją bliżej poznać –wyjaśnił krótko Rysiek.
– Adaś, to w końcu za babami zacząłeś latać? – rozpromienił się Romek. – Która to?! Zaraz ją ocenimy!
– Daj spokój, nie nabijaj się z chłopaka – Rysiek przywołał go do porządku. – Wiesz co, najlepiej idź sam, Adaś. Głupio byłoby Kwiatkowskiego zrobić w konia, a my teraz naprawdę nie możemy. Idź, powiedz, jak sprawy stoją, i następnym razem umówimy się wszyscy. Dobra?
– W porządku – powiedział Adaś i ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
– Nie daj się babom, Adaś! – krzyknął za nim Romek na pożegnanie, ale chłopak był już na korytarzu.
– Romuś, ja spadam, a ty rżnij „babcię” jak się należy.
– Dobra, dobra, bez obaw…
Rysiek szedł do domu jak na ścięcie. Wcale nie uśmiechała mu się perspektywa wgryzania w twórczość i losy Tadeusza Różewicza czy jakiejś innej łajzy, która żyła chyba tylko po to, by kilkadziesiąt lat później obrzydzić życie Bogu ducha winnym uczniom. Nie mogli byli emigrować gdzieś w cholerę i tworzyć na przykład po japońsku? Zaskarbiliby sobie wdzięczność niejednego młodego człowieka, a już Ryśka – z całą pewnością.
Adam zapukał do drzwi mieszkania profesora Kwiatkowskiego.
– A gdzie chłopaki? – spytał trochę zaskoczony polonista.
– Nie mogli. Romek musi ćwiczyć na kontrabasie, a Rysiek ma klasówkę z literatury powojennej, czy jakoś tak. No, z polskiego.
– Ach, rozumiem. W literaturze działy się wtedy ciekawe rzeczy. Wejdź.
Adam usiadł na sofie.
– Co pijemy? – zapytał gospodarz.
– Wie pan…. Ta zielona herbata była niezła.
– No, widzisz! Wiedziałem, że będą z ciebie ludzie – ucieszył się Kwiatkowski.
Polonista wniósł do pokoju imbryk i dobrze już znane chłopakowi filiżanki, które wypełnił pachnącym płynem.
– Powiedz mi, Adam, czemu właściwie nie chcesz iść po zawodówce do technikum? – zastrzelił go pytaniem Kwiatkowski. – Nie jesteś głupi i na pewno dałbyś sobie radę.
cdn
Marek Kędzierski – autor powieści sensacyjnych, które szybko zdobyły sobie rzesze wiernych fanów
'