----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

19 lutego 2014

Udostępnij znajomym:

'

Grupa pracowników i studentów niewielkiego St. Mary College w stanie Maryland chce obliczać wysokość wynagrodzenia władz tej uczelni na podstawie zarobków osób zajmujących się tam sprzątaniem. Najpierw chcą podnieść dochody otrzymujących najmniej, a następnie wypłacać maksymalnie dziesięć razy więcej prezydentowi placówki.

To próba zmniejszenia przepaści zarobkowej – mówią zwolennicy tego rozwiązania.

To zamach na prawa wolnego rynku – przekonują przeciwnicy.

W pierwszym etapie roczne zarobki osób zajmujących się sprzątaniem college`u podwyższone zostałyby z obecnych $24,500 do $30,000, co stanowiłoby 130% federalnego poziomu ubóstwa dla czteroosobowej rodziny w USA.

Dochód ten mnożony byłby następnie przez 10, dzięki czemu uzyskiwana byłaby suma wynagrodzenia rocznego dla prezydenta uczelni. Pozostałe 9 osób zarabiających w St. Mary College najwięcej otrzymywałoby pensje naliczane według odpowiedniego, osobnego mnożnika.

Autorzy propozycji przeprowadzili anonimowy sondaż wśród najmniej zarabiających pracowników uczelni, do których należą ogrodnicy, osoby sprzątające, ochrona, czy pracownicy kuchni. Badanie wykazało, że wiele z tych osób korzysta z różnych form pomocy socjalnej, w tym znaczków żywnościowych oraz dopłat do rachunków za prąd i gaz. Niektórzy przyznali się do unikania kosztownych wizyt u lekarza, czy pożyczania pieniędzy na podstawowe potrzeby od rodziny i znajomych. W ten sposób powstał pomysł zbliżenia zarobków pracowników – dokładając otrzymującym najmniej z sum odebranych zarabiającym najwięcej.

St. Mary College nie jest jedynym miejscem, gdzie proponuje się podobne ograniczenia. Pielęgniarki w Kalifornii zbierają podpisy pod propozycją ograniczającą dochody prezydentów szpitali należących do organizacji niedochodowych na poziomie 450 tysięcy dolarów rocznie.

W stanie Massachusetts również pielęgniarki zgłosiły do stanowej legislatury projekt ustawy przewidującej kary dla każdego szpitala, nawet dochodowego, którego prezydent zarabia ponad 100 razy więcej, niż najniżej uposażony pracownik takiej instytucji.

Podobne rozwiązania zaczynają być stosowane w Europie, gdzie zaczęły obowiązywać ograniczenia wysokości bonusów wypłacanych bankierom. We Francji wprowadzono obliczanie wysokości zarobków szefów rządowych przedsiębiorstw na podstawie dochodów szeregowych pracowników tych firm. W Szwajcarii szef prezydent firmy nie może zarabiać więcej, niż dwunastokrotność najniższej pensji w podległym mu przedsiębiorstwie.

W samych Stanach Zjednoczonych limity jeszcze nie obowiązują, ale od kilku lat publikuje się stosunek zarobków w wielu firmach, choćby w Whole Foods, czy Northwestern Corp. W Bank of South Carolina prezydent zarabia cztery razy więcej, niż średnia zarobków pracowników, która wynosiła tam w 2012 r. $48,000.

Stosunek zarobków w St. mary College wynosi 1 do 13. To niewiele w porównaniu do korporacyjnej Ameryki, gdzie stanowi on 1 do 354, co jest 1000% podwyżką w stosunku do 1950 r.

W przypadku wspomnianej uczelni, a także wielu innych podobnych placówek, problem nierównego wzrostu zarobków zaczyna być jednak widoczny. W 2004 r. 50 prezydentów wyższych uczelni zarabiało w USA ponad pół miliona. W 2011 roku było ich już 180-ciu. Do tego koszty nauki wzrosły w USA od roku 1978 aż o 1120%, a przeciętny student kończy naukę zadłużony na $26,600.

W samym St. Mary College zarobek prezydenta wzrósł od 2000 r. o 91%, czesne o 60%, a pensje najmniej zarabiających o 56%.

Przeciwnicy obliczania pensji prezydenta na podstawie najniższych dochodów przekonują, że w ten sposób łamana są prawa wolnego rynku. Ograniczając zarobki szefa uczelni wpływa się na mniejsze zainteresowanie tą pozycją. Istnieje uzasadniona obawa, że najlepsi administratorzy nie będą w przyszłości ubiegać się o tę funkcję.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor