"Bij słowo kiedy odstaje”
Tymoteusz Karpowicz
Jan Rybowicz – ciąg dalszy.
PODCZAS GDY ON …
A więc czego zazdrościcie artyście?
Bezsennych nocy?
Anioła śmierci,
który jest jego codziennym aniołem stróżem?
Czy zazdrościcie mu stugębnej plotki morderczej,
kiedy on pragnie jedynie zrozumienia?
Czy sławy, która jest niczym,
w dodatku bardzo uciążliwym?
A więc czego zazdrościcie artyście?
Tego, że na głos wyrykiwał to,
o czym wy baliście się nawet myśleć?
A może zazdrościcie mu tego, że wreszcie umarł,
podczas gdy wy nadal zadręczacie się nawzajem
w tym ziemskim piekle?
Wy, którzy unikacie nawet
wzmianki o swojej śmierci,
podczas gdy on całe życie
przygotowywał się do niej pokornie.
Jan Rybowicz
SAMOTNOŚĆ
Nie można być samotnym.
Trzeba opiekować się kimś,
kimkolwiek.
Dzieckiem, drugim człowiekiem,
kotem, psem albo rybką w akwarium.
Albo samym sobą.
Albo Panem Bogiem w kościele.
Ale nie można być samotnym.
Opiekować się gwiazdami,
swoim osobowym samochodem,
prawem, moralnością, pogodą.
Aby tylko nie być sam.
Bo samotność
jest naprawdę
nie do zniesienia.
Jest śmiertelną chorobą.
W stu procentach śmiertelną.
Jan Rybowicz
ONI
Jeszcze ich nie ma.
Jeszcze ich atomy
są rozproszone
w tlenie,
glebie,
wodzie.
Jeszcze nieznana data urodzenia,
nieznane miejsce,
płeć,
i kolor skóry.
Jedno jest pewne:
bezstronni dystansem,
nas,
uwolnionych od swych własnych trupów,
zważą dokładnie,
ocenią fachowo…
Niektórych włączą
w poczet swoich świętych.
Jan Rybowicz
SPROSTOWANIE
Tak,tak,tak,tak
Ciekawość
to pierwszy stopień
do mądrości
Poprzez piekło
Jan Rybowicz
Redaguje: Elżbieta Chojnowska
elachojnowska@yahoo.com
'