Ocenia się, że 42 proc. zatrudnionych w sektorze prywatnym w Chicago, czyli ok. 460 tys. osób, nie otrzymuje płatnych dni chorobowych. Być może wkrótce się to zmieni w związku z propozycją zmiany prawa przedstawioną przez grupę aldermanów posiadających w tej sprawie poparcie większości rady miasta. Gdyby obowiązkowe wynagrodzenie za dni chorobowe zostało przyjęte, Chicago poszłoby w ślady Nowego Jorku, San Francisco, czy Seattle.
„Niemal każdy musi czasami wziąć kilka dni wolnych w związku z własną chorobą lub, by zaopiekować się kimś bliskim” – mówi Anne Ladky z organizacji Women Employed stojącej za proponowanymi zmianami.
„Kiedy dochodzi do takiej sytuacji pracownicy stają przed trudnym wyborem – mimo choroby pójść do pracy, czy pozostać w domu i stracić dniówkę w wielu przypadkach ryzykując utratę pracy” – dodaje przedstawicielka organizacji.
Gdyby propozycja została przyjęta, Chicago poszłoby śladem innych miast, które wprowadziły podobne przepisy, choćby Nowego Jorku, San Francisco, czy Seattle.
Projekt ustawy przewiduje jedną, płatną godzinę chorobowego za każde 30 przepracowanych dni. Nie więcej jednak niż w sumie pięć, lub dziewięć dni roboczych rocznie, w zależności od wielkości firmy.
Ustawę sponsorują aldermani Proco “Joe” Moreno oraz Toni Foulkes. Mają oni poparcie 26 spośród 50 radnych Chicago, więc wydaje się, że głosowanie będzie formalnością, zwłaszcza że pomysłowi przychylny jest burmistrz.
Ocenia się, że 42 proc. zatrudnionych w sektorze prywatnym w Chicago, czyli ok. 460 tys. osób, nie otrzymuje płatnych dni chorobowych. Przeprowadzone badania wykazały, że koszt, jaki w razie wprowadzenia płatnego chorobowego ponieśliby pracodawcy jest w końcowym rozrachunku niższy, niż odniesione z tego zabiegu korzyści.
Tanya Triche, wiceprezydent Illinois Retail Merchants Association uważa jednak, że przedstawiane badania nie są zbyt dokładne. Według niej brakuje na poparcie prezentowanych przez nie tez niezbitych dowodów.
Za złamanie proponowanego prawa przewidziane są kary. Za pierwszym razem pracodawca zapłaciłby 500 dolarów, drugie przewinienie kosztowałoby już 1,500 dolarów. Pracownicy mogliby również zwrócić się o pomoc do sądu i domagać się wypłaty zaległych wynagrodzeń wraz z odsetkami.
Przy okazji warto przypomnieć, że wiosną 2011 roku burmistrz Chicago zapowiedział zmianę polityki miasta wobec zatrudnianych przez miasto kobiet w ostatnim okresie ciąży i tuż po porodzie. Mówiąc o „wstępowaniu w XXI w” Rahm Emanuel doprowadził do wyrównania prawa w publicznym i prywatnym sektorze, gdy chodzi o płatne urlopy macierzyńskie.
Przed 2011 r. kobiety pracujące dla miasta zmuszone były do wykorzystywania dni chorobowych, przysługujących im wakacji i pobierania bezpłatnych dni wolnych w ostatnich dniach ciąży, na okres porodu i tuż po nim. Obecnie płatny urlop macierzyński to okres do 6 tygodni po urodzeniu dziecka, podobnie jak ma to miejsce w sektorze prywatnym.
RJ
'