----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

12 marca 2014

Udostępnij znajomym:

'

...to jeszcze przez chwilę będziemy musieli pracować na tegoroczne. Tzw. tax Freedom Day każdego roku przychodzi później. W ubiegłym roku wypadł w Illinois 25 kwietnia i za każdym razem przesuwa się o kilka dni do przodu. Oficjalnego komunikatu jeszcze nie ma, ale biorąc pod uwagę dane z ostatnich kilku lat, będzie to prawdopodobnie 28 dzień kwietnia. Lub później. To moment, gdy spłacimy już wszystkie zobowiązania wobec rządu federalnego oraz stanowego i zaczniemy zarabiać na potrzeby własne i swoich rodzin.

Jak widzimy jest to święto ruchome. Jako jedyne przychodzi jednak zawsze trochę później. Powolutku przesuwa się i niedługo obchodzone będzie w środku lata, a nie pod koniec marca lub kwietnia. Jeśli wśród czytelników znajdują się osoby, które dopiero do naszego stanu przybyły, to śpieszę poinformować, że pod tym względem znajdujemy się na czwartym miejscu w kraju. Oznacza to, że tylko w trzech mieszkańcy pracują jeszcze dłużej, by spłacić przewidywane należności.

W 2013 roku mieszkańcy USA zapłacili 2.76 biliona dolarów dla rządu federalnego i 1.45 biliona dolarów na potrzeby stanów. W sumie $4.22 bln, co stanowiło średnio 29.4% naszych dochodów.  W tym roku sumy będą podobne, ale na pewno nie będą one niższe.

Żeby jednak nie było to takie proste, każdy stan ma swój własny system, w związku z czym data ta dla poszczególnych rejonów jest inna. Wiemy przecież, że są miejsca gdzie ludzie podatków dochodowych na poziomie stanowym w ogóle nie płacą i jakoś żyją. Mają podobno drogi, mosty i policję, a nawet strażaków. Jak to robią, jest dla pozostałych zagadką. Po drugiej stronie mamy stany podobne do Illinois, gdzie podatki niskie nie są, a usługi oferowane przez stan i opłacane z kieszeni podatników dosyć ubogie, drogi w rozsypce i tylko kilkuset stanowych policjantów.

W świecie podatkowym występują wielkie niesprawiedliwości. Luizjana na przykład spłaci swe podatki w marcu. Iowa, Arizona, Oklahoma, czy Alabama mają swój pierwszy dzień bez podatku na początku kwietnia. Nevada, Oregon, Floryda i Wyoming w połowie tego samego miesiąca, my pod koniec, natomiast Nowy Jork i Connecticut dopiero w maju.

Biorąc pod uwagę całe Stany Zjednoczone, to w 2013 roku aż 108 dni pracowaliśmy na spłacenie podatków i dodatkowe 27 na zaplanowany deficyt. W Illinois o siedem dni dłużej, niż średnia krajowa. Dla porównania i pogorszenia humoru: w 2010 roku musieliśmy w Illinois pracować na podatki federalne 105 dni, a średnia krajowa wynosiła 102 dni. Jest coraz gorzej...

The Tax Foundation, jedna z czołowych organizacji zajmujących się problemami podatkowymi w kraju i podejmująca próby ich ograniczenia podaje, iż w ostatnich latach Amerykanie wydają na potrzeby federalnego i stanowego rządu więcej, niż na żywność, ubrania i dach nad głową.

Skoro mowa o podatkach, to warto przypomnieć sobie, na co są one przeznaczane. Najwięcej, bo 23 procent na programy Medicaid, Medicare i inne opłaty związane ze zdrowiem, choć w związku z wprowadzaną reformą ubezpieczeń zdrowotnych odsetek ten prawdopodobnie będzie wyższy. 22 procent pochłania program Social Security, dla którego jest to absolutne obecnie minimum pozwalające na bieżąco wypłacać świadczenia. Jeśli nic się nie zmieni, będą kłopoty. 19 procent dochodu rząd wydaje na obronę. Oczywiście jest to określenie mało precyzyjne, bo doskonale wiemy, że wydatki wojskowe czasami oznaczają ofensywę. Kolejne 19 procent przeznacza się na programy emerytalne pracowników federalnych, programy socjalne, dopłaty do rachunków dla najuboższych, świadczenia dla osób bezrobotnych oraz weteranów. Pozostałe pieniądze rozdzielane są na edukację, transport, różne programy federalne – choćby pomoc w przypadku klęsk żywiołowych - oraz utrzymanie samego rządu.

Za 2012 roku Waszyngton odebrał w postaci podatków po 20 tysięcy dolarów z każdego gospodarstwa domowego. W tym samym czasie zaplanowane wydatki na 2013 rok opiewały w przeliczeniu na rodzinę 30 tysięcy. Różnica to pieniądze, których nie ma, nazywana deficytem. W raporcie Kongresowej Komisji Budżetowej z tego samego roku znalazł się następujący fragment: “Ameryka znajduje się na niebezpiecznej ścieżce. Obecne wydatki i zadłużenie są zbyt wysokie, a w perspektywie urosną jeszcze bardziej. Badania naukowe mówią, że zaawansowane ekonomicznie kraje, takie jak USA, zagrożone są poważnym i długotrwałym ograniczeniem rozwoju ekonomicznego gdy zadłużenie publiczne sięgnie 90 procent krajowego dochodu. Wysoki dług powoduje wzrost oprocentowania, ograniczenie inwestycji i inflację. Wysokie zadłużenie jest niebezpieczne dla wszystkich mieszkańców, ale w szczególności dla najbiedniejszych, starszych oraz klasy średniej. Ustawodawcy powinni wyciągnąć wnioski z doświadczeń Grecji i Japonii i unikać kryzysu fiskalnego oraz stagnacji ekonomicznej spowodowanej zbyt wysokim zadłużeniem publicznym. Może ono być również przyczyną nagłego kryzysu finansowego, w wyniku którego inwestorzy stracą zaufanie do rządu, a ten możliwość pożyczania na niski procent. Taki kryzys miałby prawdopodobnie bardzo poważne skutki dla całego kraju.”

Od opublikowania przytoczonego raportu prawie nic się nie zmieniło. Na tyle niewiele w każdym razie, że fragment ten nie stracił nic na aktualności. Rozliczając w tym roku nasze dochody i kilka dni później świętując Tax Freedom Day pamiętajmy o zawartych w nim wnioskach.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor