Wciąż mamy jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w kraju. Stanowy Departament pracy poinformował kilka dni temu, że w lutym liczba osób pozostających bez pracy nie zmieniła się i podobnie jak w styczniu wyniosła 8.7%.
Podobnie wygląda raport federalny, w skali całego kraju bezrobocie utrzymało się na tym samym poziomie. Różnica jest taka, że średnia krajowa wynosi 6.7%.
Departament Pracy donosi o 6,400 nowych miejscach pracy utworzonych w lutym. To znaczna poprawa stosunku do stycznia, gdy wynik ten był ujemny. Nie wpłynęło to jednak na końcowy wynik, co oznacza, że w wielu firmach wciąż dokonuje się redukcji zatrudnienia. Widoczne jest to zwłaszcza w handlu i transporcie. Firmy tej branży ograniczyły zatrudnienie o 6,100 miejsc. W zakładach produkcji przemysłowej zwolniono w lutym 1,100 osób.
Wielu ekonomistów jest przekonanych, że rzeczywiste bezrobocie jest znacznie wyższe. W całym kraju setki tysięcy osób nie kwalifikuje się już na zasiłki i nie jest notowane w rejestrach. Gdy Kongres debatuje nad przywróceniem długoterminowej pomocy finansowej dla osób pozostających bez pracy, coraz większa liczba bezrobotnych traci szanse na jakiekolwiek zatrudnienie.
Specjaliści zauważają też, że im dłuższy jest okres bez pracy, tym większa pojawia się apatia w jej poszukiwaniu. Dodatkowo pracodawcy bardzo często odrzucają podania osób od dawna pozostających bez pracy. Powodów jest kilka, ale najważniejszy, to obawa, że po tak długim czasie umiejętności w danym zawodzie u potencjalnych pracowników zanikają.
Nieco liczb na potwierdzenie tezy, że dłuższy okres bez pracy zmniejsza szanse na jej znalezienie:
– wśród osób pozostających bez pracy przez ponad 27 tygodni w latach 2008-2011, tylko 11% znalazło zatrudnienie na pełen etat rok później.
– 30% wciąż poszukiwało zajęcia
– 35% zrezygnowało z poszukiwań
– pozostałe 24% podejmowało zajęcia czasowe lub na część etatu
RJ