Odważ się być rozumnym
Czy rzeczywiście niepokoją nas istotne pytania? Czy w ogóle jakiekolwiek pytania są w stanie skłonić nas do wysiłku i próby odpowiedzi na nie? Gdzie jest sens, o ile jakiś istnieje w stawianiu pytań i szukaniu rozwiązań?
Wydaje się, że nie! Można nawet uznać, iż absolutnie nie! Pytania, szczególnie te trudniejsze, wymagające od nas wytężonego zaangażowania w proces myślenia budzą w nas jedynie irytację, zdenerwowanie albo niepokój. Jedynym pytaniem, które stawiamy nieustannie, pytaniem które nas nie męczy, wręcz przeciwnie, powoduje ekstatyczne oczekiwanie na natychmiastową odpowiedź, to pytanie;
– ile to kosztuje?
Generalnie jednak nie chcemy się znaleźć w sytuacji bycia pytanym, ale następuje zawsze taka chwila, taka sytuacja w życiu każdego człowieka, że fundamentalne pytanie pada i musimy sobie w jakiś sposób znaleźć na nie odpowiedzieć. Nie ma od tego pytania ucieczki!
Jaka to chwila i jaka sytuacja? Czasem tak zwana „graniczna”, czyli dotycząca spraw życia i umierania, a czasami zupełnie banalna, taka jak ulotny zapach czy powiew wiatru czy też określony dźwięk lub motyw muzyczny. Ta określona przez nasze własne życie chwila, czy też chwile jest nie tylko czymś absolutnie intymnym, bardzo indywidualnym i dramatycznie nacechowanym, ale jest przede wszystkim tą ulotnością, a może unikalnością, która sprawia, że nie możemy, nie jesteśmy w stanie odmówić odpowiedzi na pytanie, jakie przed nami nagle się pojawia – ta „nagłość” jest zresztą pozorna i ma raczej aspekt niezmienności, bo jak już kiedyś cytowałem:
„Siedmioletnie dziecko wie dziś więcej o otaczającym go wszechświecie i o swoim ciele, niż wiedzieli Arystoteles i Kartezjusz. Lecz wszyscy laureaci nagrody Nobla razem wzięci nie wiedzą więcej o przemijaniu czasu, o śmierci, o sensie wszechświata, o przeznaczeniu ludzkim, o możliwym lub niemożliwym innym życiu niż jakiś dzieciak z Ur czy z Teb, z Miletu czy z Elei bądź z Aten Peryklesa”. (Traktat o szczęściu, s.227)
Ta niezmienność tajemnicy i niemożności odkrycia „istoty” jest niebywałym wyzwaniem i jednocześnie cudownym „dotykaniem” niemożliwego. Daje nam poczucie sensu „niemożliwej do ukończenia” misji.
Piszą o tym ci wszyscy, którzy zadawaniu pytań i szukaniu na nie odpowiedzi poświęcili swe działania. W zasadzie cała historia myśli ludzkiej, to różne próby znalezienia odpowiedzi na jedną, elementarną kwestię – na pytanie o POCZĄTEK wszystkiego.
Pytanie o to, co było/jest pierwsze to pytanie: jak, po co, dlaczego, w jakim celu? Czyli pytanie o przyczynę. Ta jest dla nas prawdopodobnie ukryta na zawsze, ale próby jej dotknięcia są czymś niebywale atrakcyjnym i fascynującym i to bez względu na to, że są one często kompletnie ze sobą sprzeczne:
„Bóg nie stworzył wszechświata, a Wielki Wybuch był nieuchronną konsekwencją praw fizyki – twierdzi w swojej najnowszej książce światowej sławy brytyjski astrofizyk i kosmolog Stephen Hawking […] Ponieważ jest takie prawo jak grawitacja, wszechświat może i stworzy się z niczego. Spontaniczne tworzenie jest dowodem na to, że jest raczej coś niż nic, dlatego wszechświat istnieje, dlatego my istniejemy – pisze Hawking. Nie jest konieczne powoływanie się na Boga, który stworzył świat – wyjaśnia”. (S. Hawking, Wielki projekt w: Gazeta Wyborcza,02/ 09/2010)
W przeciwieństwie do Hawkinga, profesor Michał Heller pisze:
„Jak oswoić przypadek? Czy jest on wyłomem w racjonalności, czy da się go jakoś ująć w matematyczne karby? Sformułujmy problem kontrastowo: czy światem rządzi Bóg, czy czysty przypadek? – Michał Heller przyznaje, że sam mógłby ją zadedykować Richardowi Dawkinsowi i Williamowi Dembskiemu, którzy spierają się o to, czy biologiczna ewolucja jest ślepym zegarmistrzem, czy raczej świadczy o Inteligentnym Projekcie. W biologicznej ewolucji przypadek odgrywa rolę nadrzędną jest źródłem zmienności gatunków. Autor Filozofii przypadku proponuje szersze spojrzenie. Odwołując się do historii pojęcia przypadku i jego ewolucji wskazuje miejsce, jakie przypadki zajmują w strukturze całego Wszechświata, a miejsca te są nieprzypadkowe”. (Filozofia przypadku)
Tych „różnorodności” jest tak wiele jak wielu jest autorów formułujących czy omawiających najważniejsze koncepty fizyczno-kosmologiczno-filozoficzne naszej rzeczywistości. Wszyscy oni, od Kopernika, przez Newtona, Darwina po Einsteina, Plancka i Heisenberga dają niebywały i cudowny dowód na istotność zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi.
Profesor Lisa Randall, która prowadzi badania teoretyczne z zakresu fizyki cząstek i kosmologii na Uniwersytecie Harvarda, i która jest popularyzatorką nauki i jednym z najczęściej cytowanych i najbardziej wpływowych fizyków teoretyków omawia w swej książce „Pukając do nieba bram” – „rozwój naszego rozumienia Wszechświata, od Galileusza, przez Newtona aż do Einsteina i Feynmana. Zastanawia się, jak podejmujemy decyzje, które pytania naukowe należy badać i jak zabieramy się do poszukiwania odpowiedzi na nie. Omawia też rolę ryzyka, twórczego myślenia, niepewności, piękna i prawdy w myśleniu naukowym”.
„Sapere aude – odważ się, chciej być rozumnym (lub: mądrym). Warto podać ten zwrot wraz z sąsiednimi wersetami:
Po co odkładasz? Komu zacząć się udało,
Ten ma połowę dzieła: zacznij więc, czyń śmiało,
Odważ się być rozumnym. Kto na przyszłość czeka,
Stoi na brzegu, ażeby pęd wody przeminął.
Strumień płynie i w późne wieki będzie płynął.
Horacy zakłada, wraz z innymi filozofami (od których wiele się nauczył), że myślenie jest w stanie samo siebie poprawiać, przezwyciężać fałszywe sądy, uspakajać się. (A za myśleniem podąża część psychiki). Dlatego stwierdza on w innym miejscu: „Winna myśl, gdy się sama nie pozbywa troski”. Trzeba nam zatem zająć się myślą”. (Psychoterapia filozoficzna, s.23)
Zbyszek Kruczalak
'