Metropolia Chicago powiększyła się w ubiegłym roku tylko o 23,230 mieszkańców – donosi w najnowszym raporcie U.S. Census Bureau.
1 lipca 2013 r. nasz obszar metropolitarny, do którego oprócz powiatów znajdujących się w aglomeracji należy również część północno-zachodniej Indiany i południowego-wschodniego Wisconsin, zamieszkiwało 9,537,289 osób, czyli zaledwie o 0.3 proc. więcej, niż tego samego dnia rok wcześniej.
To podobny przyrost jak w latach poprzednich, więc dla badających migrację nie było to zaskoczeniem. To jednak po raz kolejny znacznie mniej, niż odnotowano w innych miastach. Nowy Jork, Houston, czy Los Angeles przyjęły w tym samym czasie po 100 tysięcy lub więcej nowych mieszkańców. Z jakiegoś powodu Chicago wciąż nie jest zbyt atrakcyjne, powodem może być słaba sytuacja na rynku nieruchomości, podatki, koszt życia, a nawet pogoda.
Od 2010 roku metropolia chicagowska powiększyła się o mniej, niż 70 tysięcy osób. W tym czasie Nowy Jork powiększył się o 382 tysiące.
Pod względem przyrostu populacji od lat znajdujemy się tuż przed 30 miejscem listy największych miast. Nie jesteśmy jednak na końcu. W zeszłym roku pośród 381 krajowych metropolii aż 289 powiększyło się, wśród których rekordzistą było Houston (138,000 dodatkowych mieszkańców). Średnia przyrostu wyniosła 0.9 proc. Jednak w 92 rejonach metropolitarnych populacja zmniejszyła się.
Chicago wciąż pozostaje trzecim pod względem liczby mieszkańców miastem w kraju, a Cook County drugim pod tym samym względem powiatem.
W równowadze utrzymują nasz rejon przede wszystkim imigranci, bo z innych części kraju przybywa tu coraz mniej osób, przy jednoczesnym coraz szybszym odpływie mieszkańców.
Dane wskazują, że problem dotyczy nie tylko Chicago. Wiele innych miast w Illinois odnotowało ujemny przyrost, choćby Danville, Decatur, Kankakee, czy Rockford.
RJ
'