Niedawne informacje chicagowskich mediów dotyczące coraz dłuższego oczekiwania na karetkę pogotowia zaczynają przynosić efekty. Radni miasta domagają się dochodzenia w tej sprawie oraz oczekują od zarządu biura Emergency Management naprawy zaistniałej sytuacji. Według nich opisany kilka tygodni temu brak wystarczającej liczby pojazdów tego typu jest poważnym zagrożeniem zdrowia i życia mieszkańców.
Czas dotarcia karetki na wezwanie w Chicago powinien wynosić około 6 minut, tyle przynajmniej wynosi ustalony standard. Wspólne dochodzenie organizacji Better Government Association i dziennikarzy telewizji CBS wykazało, że w wielu przypadkach chory oczekiwać musi dwa razy dłużej, a w niektórych dzielnicach nawet ponad 20 minut.
„Domagamy się przesłuchań w radzie miasta, których celem będzie wyjaśnienie wskazanego przez media problemu” – mówi alderman Bob Fioretti.
Na wniosek burmistrza sprawę bada również miejski Departament Straży Pożarnej. Wstępny raport mówi, że nie potrzebna jest większa liczba karetek w mieście, można jedynie inaczej nimi dysponować.
Radni nie do końca wierzą w wyniki wewnętrznego dochodzenia, zwłaszcza że operatorzy 911 poinformowani zostali, by nie informować w publicznym eterze o czasach dojazdu i rodzaju wysyłanego na wezwanie pojazdu. W środę temat ten pojawił się podczas ich obrad. Oprócz opóźnień wskazano na niewystarczającą liczbę karetek typu ALS. Czym różnią się one od podstawowej wersji? Przede wszystkim wyposażeniem.
BLS, czy ALS?
Według wprowadzonego ponad 10 lat temu systemu wszystkie pojazdy ratunkowe dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza – Advanced Life Support (ALS ) – to karetki wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt ratujący życie, niezbędne lekarstwa i operowane przez co najmniej dwie osoby z odpowiednim przeszkoleniem medycznym, pozwalającym na szybką akcję ratowniczą w każdej niemal sytuacji. Stanowią one większość karetek znajdujących się na wyposażeniu chicagowskiego Emergency Medical Services.
Druga kategoria – Basic Life Support (BLS ) – to samochody, które wyposażone są jedynie w podstawowy sprzęt i lekarstwa oraz są obsługiwane przez techników medycznych, o ograniczonej wiedzy z zakresu niesienia pierwszej pomocy. Tych pojazdów jest w Chicago znacznie mniej.
Tam, gdzie nie potrzeba wyspecjalizowanego sprzętu wysyłane są samochody BLS, które dowożą chorych do najbliższego szpitala, lub udzielają podstawowej, wymaganej pomocy na miejscu. We wszystkich innych przypadkach wysyłana jest karetka reanimacyjna. System ten pozwala na oszczędności, bo różnica w zakupie i obsłudze pojazdów jest spora.
Każda osoba dzwoniąca pod numer 911 musi odpowiedzieć na serię pytań pozwalających na określenie stopnia ważności zgłoszenia. Jeśli po wysłuchaniu odpowiedzi na kilkanaście pytań operator uzna, że w miejscu zgłoszenia nikomu nie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo wysyła BLS, jeśli natomiast sytuacja jest poważna wprowadza do akcji ALS.
Potrzebne są zmiany
Radni miejscy od lat mówią, by zrezygnować z dwóch kategorii karetek i zamiast zakupu kolejnych BLS-ów wyposażyć już istniejące w lepszy sprzęt i przekwalifikować je na ALS, a z czasem dokupić ich więcej. Według nich każdy dzwoniący pod numer 911 powinien otrzymać najlepszą, możliwą pomoc.
Ostatnie doniesienia mediów potwierdzają potrzebę zakupu dodatkowej liczby pojazdów typu ALS. Problem w tym, że mogą z tego powodu wzrosnąć koszty odpowiadania na wezwanie pod numer 911.
Brak pieniędzy wpływa nie tylko na dłuższe dojazdy i niewystarczającą liczbę samochodów reanimacyjnych, ale również na stan techniczny obecnie wykorzystywanych.
Przygotowany w lutym ubiegłego roku raport mówi o odpadających kołach i otwierających się w czasie jazdy drzwiach. Często z tego powodu dochodzi do wypadków.
Jednak miejskie pogotowie popełnia też wiele błędów, na przykład dowożąc chorych do niewłaściwych szpitali, czy wykorzystując lekarstwa, którym skończyła się ważność.
Radni Chicago obiecują, że tym razem w obliczu powtarzających się negatywnych doniesień na temat karetek pogotowia dogłębnie zainteresują się problemem. Z drugiej strony, obietnice takie mieszkańcy miasta słyszeli już nie raz.
RJ
'
