----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

02 kwietnia 2014

Udostępnij znajomym:

'

5 kwietnia mija 25 lat od zakończenia rozmów Okrągłego Stołu – negocjacji między władzą komunistyczną w Polsce a opozycją solidarnościową. Do dziś wydarzenie to budzi liczne kontrowersje i rozbieżne opinie.

13 grudnia 1981 r. i wprowadzenie stanu wojennego, pozorny triumf władzy nad opozycją, był de facto początkiem ogromnego pata w polskiej polityce. Rozjechanie „Solidarności” czołgami podzieliło społeczeństwo na dwa wrogie sobie obozy, które nie chciały już prowadzić rozmów, jak to miało miejsce po porozumieniach sierpniowych rok wcześniej. W PZPR wygrała frakcja twardogłowych, której podporządkowało się kierownictwo z gen. Jaruzelskim na czele, obawiające się utraty wpływów i poparcia ZSRR w wypadku dalszego istnienia opozycji. Komuniści postanowili bronić Polski Ludowej za wszelką cenę. „Solidarność”, dawniej dziesięciomilionowa, była nadal silna, jednak nie na tyle, by móc trwale oddziaływać na sytuację polityczną – trwała w podziemiu i sprzeciwiała się władzy, ale zakładała raczej „długi marsz” niż możliwość ponownej „rewolucji”.

Między dwoma zwaśnionymi obozami istniała milcząca większość, coraz bardziej zniechęcona zarówno do PZPR, jak i opozycji demokratycznej. Społeczeństwo polskie pogrążało się w marazmie i apatii, rozwijała się emigracja na Zachód, będąca jedynym sensownym wyjściem z szarej rzeczywistości PRL. Wszystko jeszcze bardziej utrudniał kryzys gospodarczy, permanentny w wypadku systemu komunistycznego, zwiększony przez długi Edwarda Gierka i zupełnie rozbuchany przez ekipę Wojciecha Jaruzelskiego, która zupełnie nie radziła sobie z gospodarką. Puste półki, korupcja czy nieefektywny i przestarzały przemysł nie potrafiły zapewnić rządzącym sukcesu. A wiadomo było, że spokój społeczny w PRL utrzymuje się, dopóki ludzie nie wychodzą na ulicę wściekli z powodu podwyżki cen za podstawowe towary.

Na to wszystko nałożyła się sytuacja w ZSRR. W 1985 r. do władzy doszedł Michaił Gorbaczow. Po latach „rządów starców” na Kremlu (kolejni sekretarze generalni – Leonid Breżniew, Jurij Andropow i Konstanty Czernienko – umierali ze starości) ster rządów w Kraju Rad przejął młody, energiczny polityk, który miał własny pomysł na dalsze losy ZSRR. Wiedział, że po latach stagnacji kraj znajduje się w złej sytuacji gospodarczej i przegrywa wyścig zbrojeń z USA. Zaproponował politykę „pierestrojki”, czyli przebudowy Związku Radzieckiego według nowych zasad: sprawniejszego gospodarczo, cieszącego się większym prestiżem na Zachodzie, mniej represyjnego i bardziej demokratycznego. Jawność życia politycznego doprowadziła do wielkiej zmiany w życiu ludzi w ZSRR – prasa zaczęła pokazywać więcej prawdy o rzeczywistości, stając się motorem przemian.

Czy ta „nowa wiosna od Wschodu” wpłynęła na Polskę? Dalszy przebieg wydarzeń to potwierdza, historycy zastanawiają się jednak nad jedną kwestią: czy przemiany w Polsce, które zaczął dokonywać Wojciech Jaruzelski, były eksperymentem zleconym mu przez Gorbaczowa? Mówiąc krótko: czy PRL miał być poletkiem doświadczalnym dla ZSRR?

W 1986 r. ogłoszono amnestię dla więźniów politycznych wsadzonych do więzień po stanie wojennym. Ekipa rządząca próbowała ocieplić swój wizerunek i zdobyć poparcie dla proponowanych przez siebie reform, które miały uratować gospodarkę socjalistyczną, a co za tym idzie cały PRL. Próby premiera Zbigniewa Messnera zupełnie się jednak nie powiodły. W sierpniu 1988 r. w całej Polsce znów wybuchły strajki. Nie powtórzono sukcesu sprzed ośmiu lat, jednak wiadomo było, że z impasu należy jakość wyjść.

Jesienią 1988 r. w Magdalence pod Warszawą rozpoczęły się rozmowy głównego nurtu opozycji politycznej skupionego wokół Lecha Wałęsy ze stroną rządową, reprezentowaną przez szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka. Pośredniczył w nich Kościół katolicki, reprezentowany przez bp. Jerzego Dąbrowskiego. Po wielorakich problemach dogadano na nich ponowną legalizację „Solidarności” oraz ustalono podstawy negocjacji, które rozpoczęły się zimą 1989 r., a które nazwano „Okrągłym Stołem”.

Rozmowy te spotkały się z ogromnymi protestami po obydwu stronach barykady. Jaruzelskiego i Kiszczaka atakowali twardogłowi komuniści, gotowi jeszcze bronić Polski Ludowej do ostatniej krwi. Atakowano również kierownictwo podziemnej „Solidarności” - czyniły to bardziej radykalne organizacje podziemne, takie jak Konfederacja Polski Niepodległej, Solidarność Walcząca czy Niezależne Zrzeszenie Studentów, które nie chciało kompromisu z komunistami.

Rozmowy Okrągłego Stołu dały jednak podstawy do sukcesu opozycji demokratycznej – to dzięki nim w czerwcu 1989 r. odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory do Sejmu i Senatu, które odebrały PZPR mandat do rządzenia i doprowadziły do powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego i końca PRL. Efekty transformacji ustrojowej można oceniać różnie, wiele rzeczy zaniedbano, inne rozwiązano błędnie. Faktem jest jednak to, że sukces i bezkrwawe przejście do demokracji jest zasługą kompromisu i chęci rozmów dwóch wrogich sobie stron. To ważna nauka.

W tym kontekście mniej paradoksalne wydadzą się słowa znanej birmańskiej opozycjonistki Aung San Suu Kyi: bardzo bym chciała, żeby generał Jaruzelski kiedyś przyleciał do Birmy. I wytłumaczył naszym generałom, jak to było możliwe, że usiadł przy stole z opozycją i zgodził się na negocjacje. Chciałabym wiedzieć, co takiego on ma w sobie, czego brakuje naszym generałom. Polacy nie zawsze są dziś dumni z przełomu 1989 r. Natomiast świat patrzy na te wydarzenia z podziwem...

Tomasz Leszkowicz



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor