----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 kwietnia 2014

Udostępnij znajomym:

'

W staropolskim obyczaju, na Kresach Rzeczpospolitej, Niedzielę Palmową – nazywano Kwietna. Niosła się ta nazwa od święcenia, kwitnącej wierzby, wplecionej w zioła, oczeret, suche trawy, owies wykłoszony i nieśmiertelniki. Taką witą rózgę, od dawnych czasów nazywano palmą – na pamiątkę gałązki palmowej, którą często w ikonografii świętym dawano do ręki, jako symbol męczeństwa za wiarę Chrystusa.

Istotnie, cały wywód pochodzenia chrześcijańskiej palmy – ma źródło w piśmie świętym – gdy wjeżdżającemu na osiołku Chrystusowi do Jerozolimy, na uwielbienie – rzucano pod nogi gałązki palmowe. Tradycja starochrześcijańska i piękna. Dotrwała do naszych czasów a nawet w XXI wieku na Wschodzie Polski, przeżywa renesans. Warto pochylić się nad historią chełmskich palm i dopowiedzieć o ich historii.

Palmy się wije a nie układa, jak mówią niektórzy. Wije się po to, aby życie chrześcijanina wiło się wokół prawdy, jaką jest Chrystus. W najstarszej parafii w okolicy, w Kumowie w XIX w. i do wojny – był cudny zwyczaj palmowy. Palmy wiła każda gospodyni z nagromadzonych ziół, nasuszonych latem. Wiła palm kilka – tyle, ilu było domowników. Każdy domownik dostawał swoją, niejako koronę – za dochowaną wiarę. Każdy w miarę sił, niósł ją do kościoła, do poświęcenia. Tylko najstarszym i najmłodszym, chorym – święciła najgodniejsza osoba z domu. Tryumfalne były procesje wokół kościoła z niesionymi palmami ku górze. Po niej bito się symbolicznie palmami, uderzając trzy razy w ramię.

Palma bije, nie zabije!
Za tydzień Wielki Dzień!
Za sześć noc, Wielka Noc!

Ta magiczna, wesoła formułka po naszych pradziadach, znana jest powszechnie.

Szczególnie kawalerka wykorzystywała to skwapliwie, mając okazję do palmowania z najurodziwszymi pannami z okolicy. Podobnie w drodze do domu i po powrocie – gospodarz uderzał wszystkich domowników – na wskrzeszeni sił i nadziei idącej z Wielkim Tygodniem. Zwyczaj ten szczątkowo trwa jeszcze w Kumowie i w wielu wsiach chełmskich.

Kładziono ją do komory, by służyła pod Wielkanocy począwszy, na bezrok – do poświęcania: ziemi, chleba, żywych i umarłych – rozganiania chmur, burz i błogosławieństw. Jest to wiejadło na złe duchy i gałąź błogosławiąca – w różnych okolicznościach życia.

Poświęcano nią – podwórze, ogród i pole – po Rezurekcji, to rola gospodarza. Bydło wyganiane pierwszy raz na pasze, nowe węgla pod budowę domu, zapola pod snopy, ziemię pod stogi – drogę ślubną młodej parze. Na koniec trumnę ze zmarłym, którego wyprowadzano z domu na cmentarz. W razie kataklizmów, wtykano w orne pole – czasami / bardziej po prawosławnemu / wtykano na mogile po Wielkanocy.

Szkoda, że dzisiaj w żadnym kościele – nie mówi się o kulturze chrześcijańskiej i jej dziedzictwie w zwyczajach Ludu.

A jednak – palmy się poświęca… Ludzie nie wiedzą, pozapominali, albo nikt o to nie zapytał najstarszych – do czego ta palma i po co…? Około 1970 r. zapisałem pierwsze zwyczaje palmowe w Brzeżnie, wierzchowinach, Sielcu.

Do chełmskiej palmy wije się – najsampierw oczeret / trzcinę, bo Panu Jezusowi na sądzie podano ją jako berło na wyszydzenie / cierpiał samotnie i ona w samotności dostoi zawsze na przyłęgach i mokradłach, niezachwiana, mocna. Owies wy­kłoszony, to symbol płodności, lniankę – symbol – postu – oleju, trawy dzikie a koniecznie „trzęsionkę” czyli łzy Matki Bożej, suche kwiaty – nieśmiertelniki i zielony barwinek / wiecznie zielony / – jako symbol wiecznego życia. Koniecznie też bazie „kotki”, które po poświęceniu – dawano szczególnie dzieciom i chorym na gardło – do połknięcia, aby oddalić chorobę. Pomaga. Mocno związane lnianą nicią zioła, rękojeść obwijano czerwoną wstążką – symbolem krwi i godów / kitajką /wywiązując z szlachecka trójskrzydłą kokardę.

W niektórych wsiach – Żdżanne, Żółtańce. Czułczyce – wiązano wstążki białe lub błękitne.

Na Kresach do dzisiaj królują „Ruszczycówki” palmy z trzyrożną koroną – symbolem Trójcy Św. Ferdynand Ruszczyc, znakomity malarz polski 1870 -1936 z Bohdanowa, zobaczył takie palmy u miejscowych włościan przy kościele. Zapytał – skąd one. Tutejsze, od wieków Panie dziedzicu! Uwiecznił ja w obrazie, namalował i tak została „Ruszczycówka” palma nie mająca równej w cały świecie. Misternie wite palmy wileńskie i lubelskie, podbijają rynki świata. Są przecudne wielobarwne, wite w dróżki, przedziały, na okrętkę i przeplatane. Na Kurpiach, wychwalając Chrystusa w XIX w. wito palmy kilkumetrowe – obstawiając nimi kościół / najczęściej drewniany/ jak drągowinami. Zwyczaj rozniósł się po Polsce. Trwa. Nawet wiele parafii organizuje konkursy – słynie z nich Lipnica, niegdyś gniazdo świętych Ledóchowskich.

Palmy współczesne

Z niepokojem patrzę od kilku lat na wyroby palmiarek i stoiska palmowe w Chełmie. Mam wrażenie, że w nowowieku, pogubiono tradycję, a nawet zaczęto ją wypaczać. Palmy są coraz większe. “Im diabłów więcej, tym palmy większe” śmiali się niegdyś z Kurpiów Mazury. Oj prawda, świę­ta prawda. W handlu chełmskim mamy palmy metrowe i większe a ponadto kołchozkie. Do palm zaczęto wkręcać / niepotrzebnie / puste kłosy żyta / nigdy ich nie było w tradycji. Robią się wiechcie, nastroszone, kłujące i niemiłe. Ponadto cięta słoma i liście drzew, tworzą zwyczajnie miotły szerokie i pokraczne. Zwyczaj przyszedł nie wiadomo skąd? Śmieją się ludzie, że z białoruskich kołchozów – ale tego nie sprawdziłem. Nie byłem na rdzennej Białorusi choćby koło Homla czy Baranowicz w Palmową Niedzielę. Palmiarki, które wiją palmy na zarobek prześcigają się w szalonych pomysłach, same nie wiedząc, co robią. Ooo, aby inaczej… Tyczem, dotykając tak starej tradycji, nie wypada niczego dokładać ani ujmować. Bo też źle by wyglądała pisanka z oślimi uszami albo psim chwostem albo w jakieś czupiradła popisa­na – a jeszcze do tego nie doszło. Tradycja palmowa to święta rzecz. Piękny staropolski zwyczaj, na umęczonej Ziemi chełmskiej z carskimi prześladowaniami i pogardą innych okupantów, w ostatnie dwa wieki – dotrwał do naszych czasów. Zachowajmy go należycie.

O szczególnie urodziwych, mówiono – dostojny jak palma…. Ale też mówi się o zwariowanych – palma mu odbiła ! Pogodzić obie frazy i dotrzymać zwyczaju, nawet w Chełmie nie jest łatwo…

Krzysztof Kołtun

zdj. Tomasz Mordacz


 



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor