Jeszcze tydzień temu wydawało się, że do ponownego głosowania legislatury w sprawie planu naprawy deficytowych programów emerytalnych w Chicago zbyt szybko nie dojdzie. Jednak w krótkim czasie zwolennicy tego rozwiązania dokonali przegrupowania i podjęli drugą próbę. Tym razem udaną.
Senat Illinois i stanowa Izba Reprezentantów przyjęły więc kilka dni temu program reformy systemu emerytur publicznych w Chicago przygotowany przez Rahma Emanuela. Głównym jego założeniem jest stopniowa podwyżka podatków od nieruchomości i zwiększenie składek pracowniczych do programów, co ma przynieść miastu w okresie 5 lat dodatkowe 750 milionów dolarów. Reforma obejmie tylko część programów emerytalnych, nie zostały do niej włączone, również zadłużone, emerytury policji, straży pożarnej i nauczycieli, którymi miasto ma zająć się w przyszłości.
Ustawa czeka teraz na podpis gubernatora, który na razie nie powiedział, czy ją podpisze. Pat Quinn jest przeciwny podnoszeniu podatków od nieruchomości w celu finansowania świadczeń emerytalnych dla pracowników miejskich, czemu dał wyraz wielokrotnie. Podczas pierwszej, nieudanej próby przyjęcia ustawy w legislaturze, Quinn skrytykował Rahma Emanuela za ten pomysł oraz za propozycję zmniejszenia dodatkowych świadczeń dla 57 tysięcy pracowników. O zawetowanie ustawy zwrócili się do gubernatora przedstawiciele koalicji miejskich związków zawodowych, którzy utrzymują, że zaproponowane rozwiązania mogą ograniczyć ich przyszłe świadczenia emerytalne nawet o jedną trzecią. Przyjęte rozwiązania nazwali „próbą kradzieży części emerytur”.
Dziękując ustawodawcom za przyjęcie jego projektu, Rahm Emanuel podziękował wyłącznie demokratom, głównie przewodniczącemu Izby Reprezentantów Michaelowi Madiganowi i prezydentowi senatu Johnowi Cullertonowi. Nie wspomniał ani słowem o republikanach, których zdecydowana większość przeciwna była przyjętemu rozwiązaniu.
Teraz burmistrz Chicago naciska na gubernatora, przekonując że jest to jedyna szansa dla miasta na uregulowanie problemów świadczeń emerytalnych.
Czy zagranie to opłaci się burmistrzowi?
Nie ma co ukrywać, decyzja o podnoszeniu przez 5 lat podatków od nieruchomości jest dla polityka zajmującego wybieralne stanowisko ryzykowna. Zwłaszcza, gdy wybory mają się odbyć już za rok. Biorąc pod uwagę dość niskie wyniki sondaży poparcia, Rahm Emanuel sporo zaryzykował, przede wszystkim własne stanowisko. Burmistrz na pewno straci głosy wielu czarnych wyborców, których zaproponowane zmiany dotkną najbardziej. Już w tej chwili większość z nich gotowa jest w przyszłorocznych wyborach poprzeć innego kandydata, jeśli się taki pojawi. Na razie pozycja Emanuela wydaje się niezagrożona.
Deficyt programów emerytalnych pracowników sektora publicznego Rahm Emanuel odziedziczył po swym poprzedniku, R. Daley. Jego zwolennicy i sprzymierzeńcy zwracają uwagę, że prędzej, czy później ktoś musiał zmierzyć się z tym problemem, a Emanuel wydaje się najwłaściwszą do tego osobą. W okresie kariery w Waszyngtonie nazywany był „Rhambo” i znany z dążenia do celu za wszelką cenę, często bez oglądania się na własną popularność. W opinii wielu specjalistów obecny, bolesny dla wielu mieszkańców plan, pozwoli uniknąć znacznie większych problemów w przyszłości.
Chicago nie jest jedynym miastem z podobnymi problemami. Nigdzie jednak nie występują one w tak dużym stopniu. Wypłacalność programów emerytalnych w Chicago wynosi zaledwie 35 procent. To najmniej w kraju. Druga na liście Filadelfia, zmaga się z 48 procentowym zabezpieczeniem zobowiązań finansowych z tego tytułu. Burmistrzowie innych miast podejmują trudne decyzje, zwykle polegające na ograniczaniu świadczeń emerytalnych i renegocjowaniu umów ze związkami. Te ostatnie chyba nie wybaczą burmistrzowi decyzji o zmianie umów emerytalnych, co według nich niezgodne jest z konstytucją. Warto jeszcze wspomnieć, że decyzja legislatury właściwie nie kończy sprawy, bo jedynie przekazuje uprawnienia dotyczące decyzji w sprawie planowanej podwyżki radzie miasta. Łatwo jednak przewidzieć jak zakończy się głosowanie w tej sprawie.
RJ
'