----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

30 kwietnia 2014

Udostępnij znajomym:

'

Mijają 223 lata od uchwalenia Konstytucji 3 Maja – pierwszego w Polsce oraz drugiego na świecie aktu prawnego tego typu. Choć sama ustawa nie funkcjonowała zbyt długo, jej dziedzictwo, swoisty mit, wszedł w skład tożsamości Polaków.

Przypomnijmy: po trwających od 1788 r. obradach Sejmu grupa polityków stawiających sobie za cel naprawę chorującej Rzeczpospolitej Obojga Narodów doprowadziła do reformy ustroju państwa, która objawiła się w uchwaleniu tzw. „ustawy rządowej”, czyli konstytucji. Zakładała ona wzmocnienie władzy, likwidację liberum veto (czyli możliwości zerwania obrad Sejmu przez protest jednego posła) oraz zrównanie praw szlachty i mieszczan. Godziła tym samym w interesy najbardziej wpływowych magnatów, czyli najbogatszej szlachty, opłacanej dodatkowo przez sąsiednie mocarstwa, którym słabość Polski i Litwy była na rękę.

W rok po uchwaleniu nowego prawa Rosja wypowiedziała Rzeczpospolitej wojnę, wspierając tym samym magnatów-zdrajców, którzy w Targowicy na Ukrainie ogłosili bunt przeciwko działaniom Sejmu polskiego. Jak łatwo można się domyślić, Polska tę wojnę przegrała, ulegając wschodniemu mocarstwu i godząc się na odwołanie konstytucji oraz przejęcie rządu przez Targowiczan. Reformatorzy musieli uciekać z Polski, kraj utracił kolejne ziemie, a władzę objęli zdrajcy, którzy swoje dobro widzieli jedynie w słabym państwie.

Potem wydarzenia potoczyły się już szybko: krótki entuzjazm powstania kościuszkowskiego, które było ostatnim zrywem Polaków walczących o wolność, a które po kilku miesiącach zakończyło się klęską. Po nim nastąpił trzeci rozbiór i wymazanie państwa polskiego z mapy Europy – rzecz, która odbiła się szerokim echem na Zachodzie, zadziwionym, że wielkie kiedyś państwa przestało istnieć (choć warto przypomnieć, że wielu intelektualistów dodawało, że Polacy byli sami winni tego upadku).

Polska historia w następnych 120 latach skupia się w zasadzie na jednym wątku: walce o odzyskanie niepodległości, zakończonej wreszcie sukcesem w 1918 r. Przez cały ten czas mit Konstytucji 3 Maja towarzyszył polskim żołnierzom i powstańcom, inteligentom i pisarzom. Co było w nim tak pociągającego, skoro sama konstytucja w rzeczywistości zdała się na niewiele?

Można na to patrzeć oczywiście bardzo pesymistycznie i przypominać, jak bardzo Polacy lubują się w porażkach, jak uwielbiają „moralne zwycięstwa” i jak chętnie przypominają, że słuszność stała po ich stronie, ale zły bieg historii nagrodził „tych drugich”.

Warto jednak spojrzeć na ten problem trochę inaczej i przypomnieć pewien uniwersalny kontekst powstania pierwszej polskiej konstytucji i skutków, jakie wywarła. Pomóc może tu przykład... amerykański.

Amerykanie po zakończeniu wojny o niepodległość uchwalili swoją konstytucję w 1787 r. (weszła ona w życie dwa lata później). Mieszkańcy dawnych 13 kolonii tworzyli swój ustrój niemalże od nowa – nie posiadali króla (ale również szlachty), dawnej historii, skomplikowanych i różnorodnych rozwiązań prawnych. Fundamentem nowego państwa stała się wspólnota obywateli – ludzi wolnych, równych wobec prawa, bez podziałów na szlachciców i nie-szlachciców. Słynne „We, the People of the United States” jest właśnie symbolem takiej wspólnoty, która dla dobra wspólnego skupia się w państwo i ustala pewien porządek prawny.

XVIII wiek to czas powstania koncepcji „umowy społecznej” - nowej teorii państwa, w którym władza nie miała pochodzić już od Boga (jak dotychczas), ale miała wynikać z pewnego porozumienia się obywateli tego państwa, właśnie tej wspólnoty politycznej. To ludzie, a nie świętość czy tradycja, miały być fundamentem rządów. Władza miała być sprawowana z woli narodu i dla jego dobra – stąd już prosta droga do liberalnej demokracji i wolnych wyborów. Oczywiście, przykład amerykański był najwyraźniejszy, bo specyficzny. W Europie demokracja we współczesnym znaczeniu pojawiła się szerzej jakieś sto lat później. Ale fakt tworzenia wspólnoty politycznej, która dba o losy państwa, był kluczowy już wcześniej.

Jak to się ma do Polski? O jej upadku w wyniku trzeciego rozbioru mówi się, że „zniszczył Państwo, ale stworzył Naród”. O co chodzi? A o to, że szok, jakim był upadek Rzeczpospolitej Obojga Narodów, paradoksalnie połączył ludzi, którzy czuli się z nią związani. A idea konstytucji (bo niekoniecznie jej rzeczywistość), ostatniego dobrego dzieła tego państwa, stawała się dobrym punktem odniesienia, wskaźnikiem drogi, jaką Polacy powinni podążać – drogi wspólnoty, prawa i wolności. Nieprzypadkowo tuż po odzyskaniu niepodległości Sejm uchwalił dzień 3 maja głównym „świętem narodowym” (nie „państwowym”!). Nieprzypadkowo też w PRL, który nie mógł odwoływać się do takich wartości, pamięć o konstytucji była spychana na boczne tory.

Czego uczy nas życie-po-życiu Konstytucji 3 Maja? Nie chodzi tu tylko o patriotyzm, tradycję czy prawdę. Naprawdę istotny jest tu inny fakt – nowoczesne narody, jako wspólnoty polityczne, potrzebują pewnego fundamentu. A państwo nie jest tylko prześladowcą czy dojną krową, ale też wspólnym dobrem. Widać to bardzo dobrze wtedy, gdy ono nie istnieje.

Tomasz Leszkowicz



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor