Tego samego dnia, 30 kwietnia, chicagowska rada miejska przegłosowała zarówno zakaz używania plastikowych torebek jak i pozwolenie na sprzedaż piwa i alkoholu od ósmej rano w niedzielę. Pierwsze zarządzenie miało być może poprawić samopoczucie radnych, jakkolwiek w dość trywialnej kwestii; a ponieważ w drugim nie wiadomo o co chodzi, zakładam, że w grę wchodzą pieniądze. Skoro jednak przeżyliśmy poprzednie ekscesy administracji rządowej, w tym zakaz pasztetu z gęsich wątróbek i zmasowane ataki na Chick-fil-A, pozostaje wierzyć, że i tym razem skończy się na nieskrywanym chichocie ze skorumpowanego Illinois.
W głosowaniu stosunkiem głosów 36-10 chicagowscy radni wprowadzili zakaz plastikowych torebek w większości sklepów, który wejdzie w życie w przyszłym roku. Inicjator ustawy, radny, „Joe” Moreno, dowodzi, że Chicago ma problem z plastikowymi torebkami ze sklepów spożywczych. Te bezpłatne i nietrwałe opakowania są wszędzie: trzepoczą na drzewach, zaczepiają się o ogrodzenia i powiewają na podziurawionych ulicach. Rozporządzenie władz miejskich wprowadza zakaz plastikowych opakowań w punktach sprzedaży detalicznej w Chicago: sklepach spożywczych, aptekach i restauracjach.
Zakaz wejdzie w życie w sierpniu 2015 roku i obejmie tylko sieci sklepowe, określone jako grupa trzech lub więcej należących do tego samego właściciela, lub franczyzy o powierzchni ponad 10,000 stóp kwadratowych. Mniejsze sklepy sieciowe i franczyzy będą musiały pozbyć się plastikowych torebek rok później.
Radny Moreno nazywa plastikowe torebki „reliktem przeszłości”, zauważając, że dostępne są inne opcje, na przykład torby wielokrotnego użytku. „To dla nowego Chicago, lepszego Chicago”, stwierdza z patosem.
Burmistrz Rahm Emanuel popiera inicjatywę, twierdząc, że kontynuuje ona jego wysiłki w celu poprawy środowiska. Burmistrz informuje, że rozszerzył program recyklingu i podejmował kroki w kierunku unormowania składowania koksu naftowego, który, jego zdaniem, jest plagą w częściowo przemysłowym południowym wschodzie stanu.
„To właściwy krok”, oświadczył Emanuel w odniesieniu do ustawy o regulacji plastikowych torebek. Burmistrz stwierdził, że nie wpłynie to na wysiłki w celu przyciągnięcia właścicieli sklepów spożywczych na południe i zachodnią stronę miasta, do tak zwanych pustyń żywnościowych. Jakkolwiek zdaniem burmistrza ustawa „sytuuje miasto na właściwej drodze w odniesieniu do polityki środowiskowej”, to jej krytycy podkreślają jej wyraźnie anty-biznesowy wydźwięk, w tym radny Leslie Hairston z piątego okręgu wyborczego, który głosował przeciwko.
Rzecznicy ochrony środowiska oświadczają, że zakaz ograniczy liczbę torebek zaśmiecających ulice, trzepocących na drzewach, powiększających składowiska i zapychających kanalizację. Ale właściciele sklepów i wytwórcy torebek plastikowych twierdzą, że opakowania papierowe, które prawdopodobnie zastąpią plastikowe, spowodują innego typu wyzwania środowiskowe i, ponieważ kosztują więcej, przyczynią się do wzrostu cen w sklepach miejskich.
Radny Nicholas Sposato uważa, że Moreno nie wziął pod uwagę skutków, jakie ten zakaz wywoła na wszystkich mieszkańców i przedsiębiorstwa w mieście Chicago. Ponieważ jego 36. okręg sąsiaduje z czterema przedmieściami, właściciele sklepów i konsumenci mogą łatwo przekraczać granice okręgu by kontynuować działalność gospodarczą.
Stowarzyszenie Kupców Illinois (Illinois Retail Merchants Association) wysunęło propozycję, by miasto wymagało pobierania obowiązkowej opłaty w wysokości od 5 do 10 centów za każdą torebkę w celu zachęcenia konsumentów do używania toreb wielokrotnego użytku, jak ma to ponoć miejsce w większości społeczności kalifornijskich.
Radni obawiali się jednak wywołania wrażenia, że przed nadchodzącymi wyborami w przyszłym roku administracja miejska będzie wprowadzała dodatkowe opłaty w celu utrzymania swych kosztownych programów. Sklepy mogą wprowadzać swe własne opłaty, zauważyli.
Niewątpliwie wszyscy jesteśmy za zachęceniem przedsiębiorstw i konsumentów do ograniczenia użycia plastikowych torebek. Doceniamy Whole Foods, Costco, Trader Joe’s i Aldi, które albo nie oferują torebek, albo zachęcają do stosowania papierowych.
To jednak nie tyle wygoda konsumentów i względy środowiskowe powinny przyświecać jako priorytety w działalności administracji miejskiej. Chicago wydaje się nie dostrzegać, że w ostatnich dekadach nie tylko nie przyciągnęło, ale skutecznie odstręczyło setki przedsiębiorców od podjęcia i kontynuacji działalności biznesowej. Miasto stworzyło wiele przeszkód i opóźnień dla nowych przedsiębiorstw, poczynając od wymogów licencyjnych i pozwoleń, a na opłatach skończywszy. Restrykcyjny zakaz plastikowych torebek wobec handlowców i konsumentów, który mógłby łatwo zostać ominięty poprzez przekroczenie granic miasta, może przyczynić się do przegonienia z miasta przedsiębiorstw chcących rozpocząć tam swą działalność biznesową, a co za tym idzie, redukcji nowych miejsc zatrudnienia.
Coraz większa liczba handlowców rezygnuje z plastiku. Również konsumenci stają się coraz bardziej świadomi negatywnego wpływu jaki plastikowe opakowania mają na środowisko. Ale administracja Chicago powinna powstrzymać się przed wyobrażeniem, że może rozwiązać wszystkie problemy za pstryknięciem palców, po prostu wydając restrykcyjne rozporządzenie. Można na przykład zachęcić sklepy by używały plastikowych torebek by ułatwić konsumentom recykling. Albo zachęcić konsumentów do przynoszenia swych własnych torebek. Ale warto zauważyć, że nie zobaczymy już sklepów Dominick’s ani w Chicago ani na przedmieściach.
„Kiedy chicagowska rada miejska i burmistrz Rahm Emanuel zabierają się za powiększenie listy cech ujemnych, z którymi detaliści muszą się borykać, to musimy się zastanowić czy nasi obieralni reprezentanci celowo chcą wypędzić przedsiębiorczość z miasta”, zastanawia się Michael Engle z Chicago, cytowany w Chicago Tribune. „Można by pomyśleć, że biorąc pod uwagę wszystkie poważne problemy dotykające każdego z nas na co dzień, ci obieralni reprezentanci mają lepsze rzeczy do zrobienia”, dywaguje Engle w niedzielnej sekcji „Voice of the People”. „Jest śmieszne to, że podczas gdy nagłówki gazet krzyczą o korupcji, przestępczości na ulicach i dysfunkcyjnym systemie szkolnictwa, ci przywódcy mogą co najwyżej rozwiązywać problem plastiku lub papieru opakowań”, kontynuuje Engle. „Przez lata działania reprezentantów, jak zakaz pasztetu z gęsich wątróbek i Chick-fil-A, stały się powodem do naśmiewania się w skali kraju”. „Kiedy nacisk w naszym życiu ekonomicznym powinien być położony na uproszczenie przepisów biznesowych i oferowaniu bodźców do rozwoju, otrzymujemy coś takiego”, ironizuje Engle pod którego opinią mógłby podpisać się każdy z nas.
„Chicago ma jedną z najgorszych statystyk przestępczości. Nasza infrastruktura wymaga dramatycznych napraw. Miasto jest zadłużone i pozbawione możliwości spłacenia długu w najbliższej przyszłości, a nasz lokalny rząd zajmuje się papierowymi torebkami? Co za marnotrawstwo czasu!”, przywołuje do rozsądku Bonnie Lipp z Chicago.
Inicjator nowej regulacji, radny „Joe” Moreno, informuje, że każdego dnia blisko 75,000 torebek plastikowych jest używanych w każdym z 50 miejskich okręgów, a wiele zaśmieca okolice, których uprzątnięcie, zdaniem rzeczników zakazu, kosztuje miasto miliony dolarów. Jakkolwiek zdaniem radnych nowy przepis jest korzystny dla ochrony środowiska, to handlowcy ostro z nim walczyli, dowodząc, że torebki papierowe są droższe niż plastikowe. „Plastikowe torebki kosztują handlowców średnio 3 centy, a papierowe, które są kolejną, najmniej kosztowną opcją, 10 centów”, oświadcza Tanya Triche, wice-prezydent i radca główny Stowarzyszenia Handlowców Illinois. „Więc jest to bezpośredni i natychmiastowy koszt”, podsumowuje.
Radnych przed wprowadzeniem wrogiego wobec biznesu przepisu nie powstrzymuje nawet obawa, że koszt wypędzi duże sieci handlowe z tak zwanych pustyń żywnościowych. „Właściciele sklepów spożywczych już obecnie szukają powodów by nie wkraczać do społeczności na południu i zachodzie miasta, a my dajemy im więcej powodów zmuszając ich do wydawania więcej pieniędzy na papierowe torebki”, dywaguje radny Leslie Hirston z 5. okręgu wyborczego Chicago.
Zwolennicy zakazu, w tym burmistrz Rahm Emanuel, kwestionują argument o dodatkowym koszcie. „To nie jest tak, że koszt torebki, w odniesieniu do zakupów, rośnie po wprowadzeniu tej regulacji”, stwierdza Emanuel. „Już teraz ponosimy koszty produkcji i usług wolnych of plstikowych torebek”, wyjaśnia burmistrz. „ALDI, Costco, Whole Foods i Trader Joe’s nie używają plastikowych torebek, a dobrze funkcjonują”, wtóruje burmistrzowi radny Moreno. „Mamy do czynieni z dobrymi przedsiębiorstwami, którym dobrze się wiedzie bez torebek”, konkluduje radny.
Stowarzyszenie Handlowców Illinois dowodzi jednak, że właściciele sklepów spożywczych stosują różne modele biznesowe, a fakt, że papierowe torebki są skuteczne w przypadku niektórych, nie oznacza, że będą korzystne dla wszystkich. Handlowcy popierają dodatkowe opłaty za używanie pojedynczych papierowych torebek, co ma miejsce w San Franciso, gdzie konsumentów zachęca się w ten sposób do stosowania toreb wielokrotnego użytku.
W kontekście miliardowej wysokości deficytu budżetowego, zaangażowanie administracji rządowej w kwestię tak trywialną jak surowiec używany do produkcji opakowań, jest co najmniej zaskakujące. Dowodząc paternalistycznych zapędów ewidentnie nieograniczonej władzy administracji, nowa regulacja ujawnia tendencję do eliminacji wyborów konsumenckich, próbę zakazywania legalnie dostępnych produktów i nieomal kontrolę obywatelskich swobód. Jeśli zdrowie i bezpieczeństwo są argumentami za nowym przepisem, to dlaczego nie zakazać sprzedaży i użycia papierosów?
Nasi salonowcy w radzie miejskiej ewidentnie bronią anty-plastikowego konsorcjum. Ale prawdziwym problemem jest powszechne użycie torebek jednorazowego użytku, a nie materiał z którego są wyprodukowane. Rywalizujący ze sobą aktywiści i rzecznicy plastikowego i papierowego przemysłu przekonują, że ich produkt jest bardziej przyjazny dla środowiska. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska nie wypowiedziała się za żadnym. Papierowe torebki rozkładają się wprawdzie szybciej, ale nie na tyle, by ktokolwiek czuł się zielono wybierając wersję papierową. Ich produkcja i transport wymaga bowiem użycia ogromnej ilości energii, wody i wytrzebienia lasów.
Jak na ironię, tego samego dnia, w którym przegłosowano ustawę zakazującą używania papierowych torebek, chicagowska rada miejska stosunkiem głosów 47-1 zaaprobowała wydłużenie godzin sprzedaży alkoholu w niedzielę. Oznacza ona, że mieszkańcy w niedzielne poranki będą mogli kupować alkohol już od ósmej, ale jedynie w sklepach o powierzchni nie mniejszej niż 10,000 stóp kwadratowych, gdzie przynajmniej 25% oferty handlowej nie jest związana z alkoholem. Poprzedni przepis zabraniał sprzedaży alkoholu do jedenastej w niedziele. Niektórzy z radnych wyrazili wątpliwość, ze rozszerzenie sprzedaży alkoholu w mniejszych sklepach służyłoby jedynie spotęgowaniu problemu nadużyć alkoholowych i intensyfikacji przestępczości, ale nie powstrzymało to ich przed wprowadzeniem nowej regulacji w życie. William Choslovsky na łamach Chicago Tribune wydaje się dostrzegać problem we właściwej perspektywie. Felietonista zauważa, że: „Nie ma to jak kwaterka wódki w niedzielny poranek, o ile zaniesiesz ją do domu w papierowej, a nie plastikowej torebce”.
Na podst. Chicago Tribune, WLS-TV, oprac. Ela Zaworski
'