----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

14 maja 2014

Udostępnij znajomym:

'

To największa operacja tego typu w Stanach Zjednoczonych i ma miejsce obok nas, bo w miasteczku Zion położonym nad jeziorem Michigan w pobliżu granicy Illinois i Wisconsin. Jest to jednak bardzo niebezpieczny proces, bo przecież elektrowni atomowej nie można tak po prostu zlikwidować, można jedynie zabezpieczyć jej pozostałości i zmniejszyć ryzyko dla otoczenia.

W Zion znajdują się dwa duże reaktory typu PWR należące do Comonwealth Edison umieszczone tam w 1973 r. Od 16 lat już nie działają. W 1997 r. doszło tam do przypadkowego wyłączenia jednego z nich w czasie, gdy w drugim akurat uzupełniano paliwo. Inżynierowie próbowali go ponownie włączyć omijając procedury. Firma zdecydowała, że wydatek związany z ponownym uruchomieniem reaktorów nie zamortyzowałby się przed wygaśnięciem licencji w 2013 r., w związku z czym podjęto decyzję o całkowitym zamknięciu operacji. Paliwo jednak wciąż się tam znajduje, umieszczone w specjalnym zbiorniku na terenie elektrowni.

Jeden etap projektu, czyli transport odpadów do Utah i Tennessee, właśnie się zaczyna. Nie wszystko jednak da się wywieźć. Pociągami i ciężarówkami transportowane są mniej niebezpieczne przedmioty, które znajdowały się w pobliżu reaktorów. Są to filtry, szmaty, meble, czy miotły, które zostaną zakopane.

Zużyte paliwo nie może być jednak przewiezione. Zostanie umieszczone w stalowych cylindrach, nazywanych trumnami, które następnie zalane będą grubą warstwą betonu. 65 takich „trumien” umieszczonych zostanie powyżej poziomu gruntu w pobliżu budynku zamkniętej elektrowni.

To 1500 ton nuklearnych odpadów, które są tak bardzo toksyczne, że do pracy przy nich zaprojektowano specjalne roboty. Jest to najbardziej ryzykowny i niebezpieczny element likwidacji elektrowni atomowej w Zion.

 

Czy to jest bezpieczne?

Istnieje obawa, że miejsce to może być celem ataku terrorystycznego.

„Palące się paliwo spadającego samolotu może tu wiele zmienić” – mówią osoby reprezentujące organizację zajmująca się ochroną pobliskich wydm i parku krajobrazowego, Dunesland Preservation Society.

Obawiają się również pęknięcia jednego z betonowych bloków, co uwolniłoby radioaktywne i trujące substancje do wody i atmosfery w rejonie aglomeracji chicagowskiej.

„Podejmujemy spore ryzyko. Jezioro Michigan zaopatruje w wodę pitną około 20 milionów mieszkańców regionu” – dodają przedstawiciele tej organizacji.

Zajmujący się realizacją projektu likwidacji elektrowni uspokajają, że nie ma takiego ryzyka.

„Jeśli byłby to bardzo duży samolot, jeden z silników mógłby przebić się przez betonową powłokę – mówi John Sauger, wykonawca robót – Nie przebije jednak stalowej osłony”.

Kolejna obawa dotyczy trwałości „trumien”. Wiele osób zastanawia się jak zniosą one próbę czasu. Komisja regulująca elektrownie atomowe przewiduje ich wymianę za 100 lat. To odległa przyszłość, która może przynieść wiele zmian. Może się okazać, że będą leżały tam znacznie dłużej. Wtedy rzeczywiście w wyniku erozji mogą pojawić się pęknięcia i zagrozić środowisku naturalnemu i ludziom. Nie możemy na to jednak nic poradzić. Musimy zostawić ten problem przyszłym pokoleniom.

 

Nie tylko Zion

Przy okazji warto przypomnieć, że w stosunku do Illinois używa się czasem określenia „nuklearny stan”. To tutaj w 1942 r. na terenie University of Chicago dwóch naukowców Enrico Fermi oraz Leo Szilard uzyskało pierwszą jądrową reakcję łańcuchową, która oznaczała dla ludzkości początek ery atomowej. Tu znajduje się obecnie najwięcej elektrowni tego tupu w USA. Tu też, co akurat nie jest powodem do dumy, znaleźć można chyba jedyny dostępny dla każdego skład odpadów atomowych.

Rozpoczęta tu era atomowa możliwa byłą dzięki pierwszemu w świecie reaktorowi o nazwie CP-1 (Chicago Pile – 1) zbudowanemu pod opuszczonym stadionem Stagg Field na terenie University of Chicago. Został on później przemianowany na CP-2 i przeniesiony do pobliskiego Palos Park jako część projektu Manhattan. Zbudowano tam również drugi reaktor o nazwie CP-3.

Po wojnie odpady atomowe z obydwu reaktorów zostały zakopane w okolicy i miejsce to jest obecnie częścią ogólnie dostępnego parku w miejscowości Palos Hills. Jest to, niestety, ewenement tego typu w skali światowej.

Illinois było również domem dla pierwszego, wybudowanego z funduszy prywatnych komercyjnego reaktora. Unit 1 należący do firmy Commonwealth Edison był częścią funkcjonującej do dziś Dresden Power Station. Późniejsze problemy spowodowały jego zamknięcie, co też zostało zapisane w książkach do historii. Był to bowiem pierwszy reaktor zamknięty przedwcześnie. Pozostałe dwa, nieco nowsze, działają do dziś, a w 2004 roku elektrownia otrzymała zezwolenie na używanie ich o 20 lat dłużej, niż pierwotnie zakładano.

W Illinois znajduje się też pierwsze i jak dotąd jedyne komercyjne składowisko dla odpadów wysoko aktywnych (High Level Waste – HLW) należące do firmy General Electric i położone w okolicach Morris.

Poza trzema przedwcześnie zamkniętymi elektrowniami atomowymi w Illinois działa ich jeszcze jedenaście – znacznie więcej, niż w jakimkolwiek innym stanie. Planowane są też nowe reaktory, choćby o nazwie Clinton II w istniejącej już elektrowni w pobliżu miasteczka Clinton.

Mówiąc o energii jądrowej nie można zapominać o paliwie używanym w reaktorach. Produkujemy je w miejscowości  Metropolis w fabryce Honeywell Specialty Chemicals, gdzie wzbogacany jest dwutlenek uranu. Kilka mil od granicy z Iliinois, w Paducah w Kentucky również powstaje paliwo jądrowe. Ocenia się, że każdego roku zanieczyszcza się tam ponad 10 miliardów galonów wód gruntowych.

 

Promieniujące składowiska odpadów

Lista składowisk w Illinois jest dłuższa, niż producentów. Przede wszystkim na terenie każdej elektrowni przetrzymuje się w betonowych bunkrach zużyte paliwo jądrowe. Poza tym mamy wspomniane wcześniej GE Morris Operation, a także Sheffield – zamknięte w 1978 r. gdy zabrakło tam już miejsca. Kilkanaście lat temu doszło tam do wycieku. Odpady uzyskane w wyniku realizacji projektu Manhattan znajdują się pod ziemią na terenie powstałego później forest preserve (lasu powiatowego) w miejscowości Palos Hills.

Warto byłoby jeszcze wspomnieć o miejscach, gdzie wykryć można promieniowanie (np. ze względu na pozyskiwaną tam energię, wykonywane prace lub działające urządzenia), skażonych przez odpady nuklearne, wycieki i awarie, ale jest to bardzo długa lista. Znaleźć ją można w internecie, zainteresowanych odsyłamy na stronę - http://www.prop1.org/prop1/radiated/il0rept.htm

W związku z bogatą historią dotyczącą rozwoju i wykorzystania energii atomowej w Illinois musimy też pamiętać, że większość naszych reaktorów jest przestarzałych.

Już w styczniu 1997 r. Nuclear Regulatory Commision uznała, że należące do ComEd w Illinois reaktory Dresden-2 oraz Dresden- 3, Zion-1 oraz Zion 2 (zamknięte rok później), a także LaSalle-2 i 3, czyli aż 6 spośród wszystkich 12 należących do tej firmy należy umieścić na liście znajdujących się pod dokładną obserwacją. Wnioski takie wyciągnięto po przeanalizowaniu wieku konstrukcji, jej zabezpieczeń, a także wyników pracy. Kolejne kontrole wykazały, że są bezpieczne i większość z nich uzyskała zgodę na wydłużenie czasu eksploatacji.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor