W parku Schiller Woods, niedaleko skrzyżowania Irving Park i Cumberland, znajduje się samotna pompa ręczna, do której każdego dnia ustawiają się kolejki osób z pojemnikami na wodę. Jedni zabierają do domu kilka galonów, inni kilkadziesiąt. Wszyscy wierzą, że woda z tego ujęcia jest lepsza i zdrowsza. Niektórzy wierzą nawet, że ma właściwości lecznicze...
Przeprowadzane wielokrotnie badania wody z tej studni głębinowej wykazały, że nie różni się ona znacząco od pochodzących z innych ujęć próbek.
Stanowy Departament Zdrowia, który przeprowadza tego typu badania stwierdził, że woda ma niższą zawartość żelaza i innych minerałów, ale nie wykryto w niej żadnych szczególnych składników i właściwości.
Miłośnicy wody z ujęcia przy ulicy Irving Park uważają, że smakuje ona znacznie lepiej, niż ta płynąca z kranów. Nie jest uzdatniana i poddawana procesowi oczyszczania. Nie zawiera fluoru i chloru i w przeciwieństwie do tej z miejskich wodociągów, nie pochodzi z jeziora Michigan. Podobno smakuje jak górska, źródlana woda. Co najważniejsze, nie trzeba za nią płacić.
Kolejki przy pompie w parku Schiller Woods zaczęły ustawiać się tuż po jej wybudowaniu. Było to w 1945 roku. W 1986 r. w rozmowie z dziennikarzami Chicago Tribune przedstawiciele powiatu Cook informowali, że spośród 500 ręcznych pomp zamontowanych na podległym im terenie przy tej jednej musiano wprowadzić limit dla użytkowników – można było zabrać nie więcej, niż 10 galonów.
Co ciekawe, podobna pompa znajdująca się po drugiej stronie ulicy, pobierająca wodę z tego samego podziemnego źródła, nigdy nie cieszyła się zbyt wielkim zainteresowaniem.
Wartości smakowe i zdrowotne wody z tego ujęcia to taka lokalna legenda miejska – uważają pracownicy powiatowego Zarządu Parków i Lasów. Niektórzy wierzą, że jest święta, inni, że lecznicza, część ma nadzieję odmłodnieć dzięki niej. Większość osób przyjeżdżających tam z pustymi pojemnikami robi to jednak ze względu na jej smak i fakt, że nie została poddana żadnym procesom chemicznym.
RJ
'