Tak przynajmniej twierdzą respondenci, którzy wzięli udział w sondażu popularności obecnego burmistrza Chicago. Gdyby kolejne wybory odbyły się dziś, zagłosowałoby na niego zaledwie 29 proc. wyborców.
Tylko co piąta osoba mówi, że Rahm Emanuel wykonuje swą pracę lepiej od Richarda Daley – wynika z badania opinii publicznej, którego wyniki podał Chicago Sun-Times.
Burmistrz gromadzi gotówkę na kampanię w zawrotnym tempie, mimo że na koncie jego sztabu znajduje się już 7 milionów dolarów, a w przyszłym miesiącu były prezydent Bill Clinton organizuje dla niego wielką zbiórkę. Te zabiegi mają zagwarantować wypłacalność w razie większych wydatków, ale też wystraszyć potencjalnych kontrkandydatów.
Lepiej dla niego, by strategia ta przyniosła rezultaty – mówią obserwatorzy lokalnej sceny politycznej analizujący dane sondażowe. Wskazują one na rosnące poparcie dla obecnej prezydent powiatu, Toni Preckwinkle, która otrzymała 26 proc. poparcia. Coraz większą popularnością cieszą się również alderman Bob Fioretti oraz przewodnicząca związku zawodowego nauczycieli, Karen Lewis. Na razie jednak żadna z tych osób nie zapowiedziała oficjalnie startu w wyborach na burmistrza Chicago.
Preckwinkle nie potwierdza, ale i nie odrzuca sugestii dotyczących startu w wyścigu o urząd burmistrza Chicago.
Zapytany, czy boi się konkurencji, Emanuel odpowiedział, że podczas prywatnej rozmowy otrzymał od niej zapewnienie, iż nie będzie ubiegała się o zajmowany przez niego urząd.
Jednak działania jego sztabu wyborczego sugerują, iż trwają przygotowania do jej ewentualnego udziału w wyborach. Dziennik Chicago Tribune otrzymał stamtąd listę tematów dotyczących Preckwinkle, które mogą ewentualnie zainteresować czytelników. Większość z nich ma negatywny wydźwięk. To odpowiedź na niedawny artykuł, w którym drugi chicagowski dziennik, Sun Times, zamieścił krytykę polityki edukacyjnej Rahma Emanuela. Dyrektor jednej ze szkół w mieście informował w nim, że administracja próbuje uciszać oponentów edukacyjnych działań miasta.
RJ
'