----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

20 maja 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

Według najnowszych danych należymy do najbezpieczniejszych, dużych miast dla przechodniów. Na liście 51 metropolii, w których dochodzi do największej liczby wypadków drogowych z ich udziałem zajmujemy dopiero 45 miejsce. Nie jest to jednak zasługa montowanych od niedawna w okolicach szkół i parków fotoradarów, bo badania objęły lata 2008 – 2012, czyli okres kiedy tych urządzeń na ulicach Chicago jeszcze nie było.

Według autorów badania Chicago jest dla pieszych jedną z najbezpieczniejszych metropolii w kraju w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Jednak 1,100 pieszych, którzy stracili życie w okresie 10 lat to wciąż za dużo.

Z roku na rok spada liczba śmiertelnych ofiar wewnątrz pojazdów uczestniczących w wypadkach. W tym samym czasie wzrasta liczba zabitych w takich wypadkach przechodniów i dane te dotyczą całego kraju.

W latach 2002 – 2012 na ulicach miast w USA zginęło w ten sposób aż 47 tysięcy osób. Gwałtowny wzrost notuje się od 2007 roku.

Problemem zainteresowały się lokalne władze. W 2012 roku miejski Departament Transportu stworzył program o nazwie “Chicago Forward”. Jednym z jego założeń było zero śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych do 2020 r. Realizacja tego planu zależeć ma od kilku czynników, z których część już wprowadzono w życie:
– fotoradary w okolicach szkół i parków
– większa liczba kamer na skrzyżowaniach

Do realizacji pozostało jeszcze:
– ograniczenie prędkości w dzielnicach mieszkalnych do 20 mph
– ronda na mniejszych skrzyżowaniach nie wyposażonych w sygnalizację
– większa liczba wysepek i przejść dla pieszych
– więcej sygnałów odmierzających czas upływający do zmiany świateł

W 2012 r. na ulicach Chicago zginęło 47 przechodniów. W 2013 r. znacznie mniej, bo 29 osób. Wszyscy z niecierpliwością oczekują na dane za 2014 r., gdy w użyciu znalazła się większość montowanych na przełomie roku fotoradarów. Warto jednak dodać, że dane za 2012 r. były rekordowe dla Chicago.

Dane miejskie, obejmujące lata 2005-2009 wskazują, że najczęściej potrąceni przez pojazd są ludzie młodzi, w wieku 15-18 lat. Do tego najbardziej niebezpieczne dla pieszych godziny to 3-6 po południu, czyli wtedy, gdy w większości szkół kończą się zajęcia.

Na pewno nie jest również dla nikogo zaskoczeniem fakt, że większość przypadków potrąceń pieszych ma związek ze skręcającym samochodem, który nie zatrzymuje się na pasach dla przechodniów. Sytuacja nie zmieniła się zbytnio w ostatnich latach, mimo że w 2007 r. gubernator Pat Quinn podpisał rozporządzenie, nakazujące wszystkim kierowcom pełne zatrzymanie pojazdu przed przejściem dla pieszych. Mandaty za złamanie nowego prawa wynoszą nawet  $500. Problem w tym, że nie ma komu egzekwować tego prawa. Nieliczne, nagłośnione w mediach akcje policji zwykle przynoszą kilkaset mandatów, ale kończą się po zaledwie kilku dniach, pozwalając kierowcom na powrót do dawnych nawyków.

Wina nie tylko kierowców

Problemem są jednak nie tylko nieuważni kierowcy, czy nieodpowiednie oznaczenia, ale również sami przechodnie. W wielu przypadkach wymuszają na kierowcach pierwszeństwo nie biorąc pod uwagę jego możliwości manewrowych i drogi hamowania. Poza tym na ulicach każdego miasta coraz częściej widzimy pieszych rozmawiających przez telefon komórkowy, z pochyloną głową wysyłających oraz odczytujących sms-y, słuchających muzyki, czy korzystający z gier. Statystyki  pokazują, że w związku z tym w ciągu ostatnich lat liczba pieszych trafiających do szpitali z poważnymi urazami będącymi wynikiem rozproszenia uwagi wzrosła czterokrotnie.

Dużo mówi się o rozproszeniu uwagi kierowców operujących elektronicznymi gadżetami w czasie jazdy. Liczba śmiertelnych wypadków z tego powodu rośnie z roku na rok. W przypadku pieszych temat prawie nie istnieje. Nie wiadomo dokładnie do ilu takich zdarzeń dochodzi każdego roku, ile osób umiera w wyniku związanych z tym wypadków. Specjaliści przekonują jedynie, iż jest ich znacznie więcej, niż się domyślamy.

Statystyki na ten temat prowadzi Consumer product Safety Commision, która dysponuje tysiącami przykładów, takich jak 24-letniej kobiety, która uderzyła głową w betonowy słup latarni podczas tekstowania; 28-letniego mężczyzny który wpadł do wykopu na poboczu drogi podczas rozmowy telefonicznej; 12-letniego chłopca potrąconego przez samochód, gdy grajac w telefonie wszedł bez podnoszenia głowy na ulicę; 53-letniej kobiety, która uderzyła twarzą w beton ulicy gdy odczytując sms spadła z wysokiego krawężnika.

Naukowcy nie są zaskoczeni. Większość ludzi ma problemy z wykonywaniem kilku czynności na raz. Zwykle przenosimy szybko uwagę z jednej na drugą, rzadko jesteśmy w stanie robić dwie rzeczy na raz. Naukowcy apelują więc, by przechodząc przez jezdnię raczej skupić uwagę na samochodach, a do telefonu zajrzeć po szczęśliwym dotarciu na drugą stronę.

Według badania cztery najbardziej niebezpieczne dla przechodniów rejony miejskie w USA znajdują się na Florydzie. Metropolia Tampa-St. Petersburg-Clearwater znalazła się na 1 miejscu z wynikiem 2.97 ofiar wśród przechodniów na każde 100 tysięcy mieszkańców. Wynik Chicago to 1.03 na 100 tysięcy.

Eksperci twierdzą jednak, że to nie wyjątkowa nieuwaga użytkowników dróg – zarówno kierowców jak i pieszych – ale budowa arterii komunikacyjnych odgrywa największą role w wynikach z Florydy. Większość tamtejszych ulic budowano po wojnie z myślą wyłącznie o samochodach, a nie osobach poruszających się pieszo. Są one szerokie, posiadają niewiele przejść. Przejście z jednej strony na drugą to często śmiertelne ryzyko.

W porównaniu do innych miast Chicago ma również wiele chodników. Często ich nie doceniamy, ale w wielu przypadkach stanowią one podstawę bezpieczeństwa pieszych. Wiele innych miast, w tym a przykład Los Angeles(11 miejsce na liście) nie posiada ich zbyt wiele.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor