Zakłady zwykle dotyczą specjałów lokalnej kuchni, choć nie zawsze. W tym przypadku Rahm Emanuel zaoferował sześciopak piwa, sernik i zestaw wędlin, wszystko lokalnej produkcji. Smakołyki trafią do L.A., jeśli drużyna Blackhawks nie poradzi sobie z zespołem Kings. Wygrana w tej serii oznacza awans do finału ligi i walkę o puchar Stanleya. Burmistrz Los Angeles, Eric Garcetti, w razie niepowodzenia zespołu ze swego miasta wyśle do Chicago porcję chili przyrządzonego według tamtejszego przepisu, butelkę lokalnego wina oraz książkę „L.A. Moje życie, Moje miasto, Moja kuchnia” autorstwa Roy`a Choi, uznanego szefa kuchni, który dokonał rewolucji w kalifornijskich potrawach.
Oczywiście mamy nadzieję, że to do Chicago przybędzie przesyłka kurierska z Los Angeles, co oznaczać będzie dla fanów Blackhawks kolejny finał rozgrywek NHL w ostatnich latach. Trzymamy kciuki!
Przy okazji można wspomnieć o kilku innych, podobnych zakładach z przeszłości.
Były burmistrz Chicago, Richard Daley, podczas rozgrywek sportowych również zakładał się z kolegami z innych miast. Oferował on zwykle w ramach przegranej niemal pół menu dostępnego podczas festiwalu Taste of Chicago. Znacznie mniej otrzymywał wygrywając zakład. Po wygranym przez Bears finale konferencji w 2006 r. burmistrz Seattle, Greg Nickels, wysłał paczkę składającą się z sześciu butelek lokalnego piwa, jednego wina, czekolady o smaku kawowym, sera i kawałka wędliny. Gdy przesyłka dotarła do ratusza okazało się, że połowa butelek zbiła się podczas transportu niszcząc pozostałe składniki. Rzecznik prasowy Seattle natychmiast wystosował przeprosiny i obiecał przygotowanie kolejnej paczki. Pech związany z rzadkimi wygranymi prześladował Richarda Daley. Gdy w 2005 roku drużyna White Sox wygrała z Boston Red Sox, burmistrz tego miasta, Thomas Menino, przesłał do Chicago kosz homarów. Po rozpakowaniu okazało się, że większość z nich nie wytrzymała trudów podróży.
Gdy Chicago Cubs grali przed laty z drużyną z Phoenix z Arizony, Daley postawił na szali lokalne „przysmaki”, czyli hot dogi i pizzę. W razie niekorzystnego dla nas wyniku miały się na jego biurku pojawić tequillowe cukierki i powidła z gruszek przygotowane specjalnie na tę okazję przez burmistrza tego miasta.
Wzorując się na politykach, wygraną swych drużyn obstawiają również często szefowie miejskich instytucji publicznych. Na przykład tuż przed meczem pomiędzy Chicago Bears, a drużyną z Indianapolis zarządzający Lincoln Zoo, Kevin Bell, założył się o wynik z szefem tamtejszego ogrodu zoologicznego, Michaelem Crowtherem. Stawka była poważniejsza, niż smakołyki urzędników i polityków. W przypadku wygranej Chicago, tamtejszy dyrektor miał sprzątać osobiście wybieg dla niedźwiedzi. Zwycięstwo Indianapolis oznaczało dla naszego dyrektora sprzątanie stajni w tamtejszym zoo. Wynik był, niestety, niekorzystny dla nas. Kevin Bell w koszulce drużyny Bears przez wiele godzin zajmował się sprzątaniem końskich odchodów.
Zakłady tego typu są bardzo popularne. Jedyny warunek: nie mogą dotyczyć pieniędzy, ani przedmiotów wartościowych. Wszystkie inne stawki są przyjmowane.
RJ
'