Upłynęło już kilka miesięcy od decyzji sądu uznającej zakaz sprzedaży broni w Chicago za niezgodny z Konstytucją. Władze jednak się nie poddały i przez ten czas pracowały nad nowymi rozporządzeniami. Poznaliśmy je kilka dni temu. Propozycje należą do najbardziej restrykcyjnych w kraju.
Rahm Emanuel chce przede wszystkim, by wszelkie transakcje kupna broni rejestrowane były na wideo. W ten sposób nabywcy będą ostrzegani przed konsekwencjami późniejszej sprzedaży broni niepowołanym osobom, a podstawieni kupujący będą łatwo odszukiwani przez policję.
Poza tym proponowane jest wyznaczenie specjalnych rejonów miasta, gdzie sklep z bronią i amunicją mógłby być zlokalizowany. Według dostępnych planów obszar ten obejmowałby zaledwie 0.5 procent Chicago.
Alderman z 27 okregu uważa, że propozycje administracji są dobre i w ten sposób przekazywana jest kupującym broń ważna wiadomość:
„Dajemy znać, że Chicago poważnie podchodzi do nielegalnego handlu bronią. Chcemy na terenie miasta od razu ograniczyć możliwość działania osób trudniących się tym procederem lub to planujących”.
Najnowszy raport z Chicago mówi, że większość broni palnej użytej podczas popełnionych w mieście przestępstw i zarekwirowanej przez policję zostało pierwotnie zakupionych w stanach, gdzie przepisy dotyczące jej sprzedaży są mniej restrykcyjne.
Dzień przed prezentacją nowych przepisów biuro burmistrza opublikowało 15 stronicowy raport stworzony przy współpracy z departamentem policji i University of Chicago. Wynika z niego, że niemal 60 procent broni palnej użytej w przestępstwach i zarekwirowanej w Chicago w latach 2009-2013, zakupione zostało w innych stanach, o bardziej liberalnych prawach dotyczących handlu nią i jej posiadania.
Poza tym raport zwraca uwagę, że aż 20 procent zarekwirowanych przez policję pistoletów sprzedanych zostało przez 4 lokalne sklepy – 3 w powiecie Cook i jeden w Gary w Indianie.
Zamieszczone w dokumencie dane nie są zbyt zgodne z informacjami z 2012 r. gdy dziennik Chicago Sun Times zamieścił wyniki dziennikarskiego dochodzenia na ten sam temat. Wynikało z niego, że większość broni palnej odzyskiwanej przez policję była sprzedana w powiecie Cook, a rekordzistą był niewielki sklep na południowych przedmieściach. Pochodził stamtąd co piąty pistolet przechwycony przez chicagowskich stróżów prawa. Raport dziennikarzy prostował błędne informacje mówiące, iż większość broni używanej przez członków gangów pochodzi z południowych stanów USA. Według ówczesnych danych większość konfiskowanej na ulicach broni pochodziła z powiatu Cook, gdzie była legalnie sprzedawana podstawionym osobom o czystej historii kryminalnej zanim trafiła w ręce członków gangu. Według raportu z 2012 r. od stycznia 2008 roku do marca 2012 policji udało się zidentyfikować 1,375 sztuk broni palnej zarekwirowanej w Chicago. Z tej liczby aż 20 procent, czyli 268 sztuk sprzedanych było wcześniej w jednym miejscu – Chuck`s Gun Store w miejscowości Riverdale. Szczegółowe obliczenia na zlecenie policji przeprowadził University of Chicago Crime Lab.
Według danych z 2012 r. aż 58% odzyskanej broni zakupiono w Illinois, 19% w Indianie, 3% w Wisconsin i mniej, niż 2% w stanie Mississippi uznawanym wcześniej za główne źródło uzbrojenia chicagowskich gangów.
Ta różnica w danych obejmujących podobny okres może byc jednak prawdziwa. Ostatnie dane obejmują rok 2013, czyli okres w którym miasto i policja zwracały baczniejszą uwagę na lokalnych sprzedawców, a legislatorzy wprowadzili kilka przepisów ułatwiających ich kontrolę.
Warto też wiedzieć, że nie każda nielegalna sztuka broni trafia do gangów. Wiele pistoletów i rewolwerów znajduje się w posiadaniu zwykłych obywateli, którzy zaopatrzyli się w nią jeszcze w okresie, gdy jej posiadanie było w Chicago zabronione. Osoby takie często stają się ofiarami kradzieży, a nielegalny pistolet nie jest wtedy zgłaszany. Mieszkańcy Chicago od lat, jeszcze w okresie obowiązywania zakazu, potajemnie zbroili się. Policja ocenia, że ponad 150 tysięcy osób mieszkających w Chicago posiada nielegalnie broń palną.
RJ
'