----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

28 maja 2014

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Sławny park rozrywki Six Flags Great America w miejscowości Gurnee kończy budowę nowego roller coastera. Wprawdzie miał być gotowy już 31 maja, jednak dłuższa, bardziej mroźna zima pokrzyżowała nieco plany. Miłośnicy mocnych wrażeń cierpliwie jednak czekają, za kilka tygodni Goliath w końcu wystartuje.

Będzie to najszybszy i najbardziej stromy, drewniany rollercoaster na świecie. Wprawdzie konstrukcje metalowe mają lepsze osiągi, to jednak świadomość, że pędzimy z prędkością ponad 70 mil na godzinę po zbitych deskach dostarcza dodatkowych wrażeń.

Six Flags zapowiada, że nowa kolejka nie będzie miała sobie równych, bo pobije aż trzy rekordy:

- będzie pędziła na niektórych odcinkach z prędkością 72 mil na godzinę
- jeden ze spadków będzie miał 180 stóp
- kąt tego spadku wynosić będzie aż 85 stopni

W ostatnich latach drewniane kolejki wyparte zostały przez konstrukcje stalowe, jednak postępy w komputerowym modelowaniu przestrzennym pozwoliły na budowę nowych, drewnianych rollercoasterów, które osiągają wyniki niespotykane nigdy wcześniej. Goliath ma być dowodem na to, że drewniane rollercoastery wciąż mogą bić rekordy.

Położony w pobliżu granicy z Wisconsin park Great America co kilka lat ma dla nas nową propozycję. W 2012 r. do użytku oddany został X-Flight, zaprojektowany przez szwajcarską firmę, która stworzyła wcześniej kolejki o nazwie Batman, Superman, czy Raging Bull. Siedzenie znajduje się na wysięgniku z boku zaczepu, tak, że ani nad sobą, ani poniżej, nie widzimy konstrukcji. Długie, strome i szybkie spadki w teorii miały pozwolić na poczucie nieważkości, choć do tego zabrakło jednak nieco prędkości, bo maksymalna wynosi 55 mph.

Poza rollercoasterami Six Flags oferuje inne atrakcje. W każdy Halloween od ośmiu już lat prowadzona jest kontrowersyjna promocja, która jednak przyciąga tłumy. Polega ona na jedzeniu żywych karaluchów w zamian za możliwość ominięcia długich kolejek do oferowanych atrakcji. Dla wielu osób to jednak wątpliwa atrakcja, z różnych powodów. Między innymi z powodu wypadku na Florydzie przed kilku laty, gdzie zwycięzca zawodów w jedzeniu tych insektów zmarł nagle kilkadziesiąt minut po zakończeniu konkurencji. Jego śmierć nie została bezpośrednio powiązana ze zjedzeniem kilkudziesięciu karaluchów i do dziś stanowi dla lekarzy zagadkę, ale innej przyczyny nie znaleziono.

RJ



'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor