Ostatnio rozmawialiśmy o sprawach praktycznych, dotyczących tego, jak utrzymać nasz dom, jak poprawić jego estetykę, gdzie szukać pomocy. W tym artykule chciałabym porozmawiać o przyszłości naszych dzieci w Ameryce. Jak wszyscy wiemy, jedną z najważniejszych rzeczy w USA jest edukacja. Dlatego też musimy zrobić wszystko, żeby pomoc naszym dzieciom zaaklimatyzować się w nowym środowisku, szczególnie tym najmłodszym, które często dopiero przyjechały albo wychowują się w polskich domach i nie mówią po angielsku. Do jednego stresu związanego ze zmianą otoczenia, obcowaniem z nowymi ludźmi, których nie znają, dochodzi jeszcze nieznajomość języka ,dzieci nie mogą komunikować się z rówieśnikami. I tutaj z pomocą przychodzi nasza organizacja NORTHWEST SIDE HOUSING CENTER i program, który jest przez nas realizowany - Parent Mentor Program.
PARENT MENTOR PROGRAM powstał przeszło 20 lat temu i jest prowadzony w całej Ameryce. Głównym jego celem i zadaniem jest pomoc nauczycielom w realizowaniu programu, a co się z tym wiąże, z lepszymi wynikami w nauce dla naszych dzieci. W Chicago ten program oferowany jest w 30 szkołach. Nasza organizacja pracuje w 3 szkołach w Chicago
PETER R. REINBERG, MARVIN CAMARAS, MARY LYON ELEMENTARY. Dzięki naszej obecności w tych szkołach rodzi się bardzo trwała więź między rodzicami, nauczycielami a uczniami. Program ten oferowany jest w okolicach gdzie dochody nie są bardzo wysokie i przede wszystkim tam, gdzie jest oferowany dwujęzyczny program szczególnie dla najmłodszych dzieci. Bardzo chciałabym zachęcić polskich rodziców w zaangażowanie się w pracę tych trzech wymienionych przeze mnie szkół. Chodzi tam bardzo dużo polskich dzieci, a nie mamy ani jednej osoby polskiej, która chciałaby z nami współpracować. Proszę pomyśleć tylko, ile lżej byłoby dla naszych maluchów rozstać się z mamą, jeżeli byłaby pani, która mówi po polsku często jest to jedyny język, jaki dzieci znają.
Chciałabym krótko przedstawić, na czym ten program polega. Potrzebujemy znaleźć 10 ochotników, którzy mogą poświęcić swój czas dla szkoły. Nim rodzice będą mogli wejść do klasy, muszą przejść tygodniowe szkolenie, a potem przepracować 100 godzin ochotniczo z dziećmi i są gotowi, żeby móc pracować w klasie. Rodzice uczestniczą 2 godz. dziennie w danej klasie, nie mogą być w tej klasie, w której uczą się ich dzieci. Proszę pomyśleć, jak nieoceniona jest praca rodziców, kiedy wszyscy wiemy, że nasze szkoły są przeciążone, klasy często liczą około 40 uczniów. Każda para rąk i każda głowa się liczy. Dzięki pracy z nauczycielami poznajemy ich, wiemy jak pracują, czego wymagają, o wiele lepiej rozumiemy problemy szkoły mamy niejako wgląd od środka, z jakimi problemami szkoła się zmaga. To nieprawda, że jest to ich problem. Nie, problem jest nasz, to nasze dzieci uczęszczają do tych szkół, wszyscy wiemy, że są szkoły, które mają wyższy poziom i takie, które mają niższy i takie, które mają praktycznie żaden. Nie pozwólmy, żeby szkoła, do której uczęszcza nasze dziecko znalazła się w tej 3-ciej kategorii. Bardzo dużo zależy od nas. Wiele możemy zrobić i zmienić sami. Potrzeba tylko, żebyśmy nie stali z boku. Musimy się zaangażować. NWSHC zaczął współpracę w 2013 i mamy już pierwsze osiągnięcia: we wszystkich trzech szkołach mamy 10-osobowe grupy rodziców różnych narodowości, nie mamy tylko żadnej osoby mówiącej po polsku. Bardzo, bardzo chciałabym to zmienić. Często narzekamy, że inne narodowości dostają to czy tamto, że ich się dostrzega, to prawda, ale oni się angażują, a my nie. Wszyscy wiemy, że w Ameryce nie ma nic za darmo, na wszystko trzeba zapracować. Wiem, że wiele naszych polskich mam jest w domu, bo ma dzieci w szkole, musi je zawieźć, odebrać, jest to praca, którą każda z nas wykonuje. Proszę pomyśleć, jak fajnie by było, gdyby w ciągu tych paru godzin, które mamy wolne, pomóc naszym dzieciom. Nauczyciele różnie wykorzystują rodziców w zależności od potrzeb, niektórym dzieciom trzeba pomóc w odrobieniu lekcji, niektórzy potrzebują pomocy w nauce wiersza. Możemy też pomóc szkole w inny sposób, np. pomalować klasę, naprawić ławki bo coś się zepsuło, przecież bardzo dużo naszych rodaków ma różnego rodzaju biznesy i naprawdę możemy pomóc .Tutaj proszę państwa chodzi o przyszłość naszych dzieci, żeby wyniki ich testów były na wyższym poziomie, żeby mogły dostać się do wybranej przez siebie szkoły. Wszędzie tam, gdzie są lepsze szkoły, są egzaminy, a my pracując z naszymi dziećmi, mamy szansę im pomóc, mamy przyszłość naszych dzieci w swoich rękach. Wszyscy wiemy, jak ciężko jest, gdy nie znamy języka, często czujemy się bezradni, gubimy szanse na lepsze życie, bo o nich nie wiemy. Często zdarza się tak, że rodzice, którzy pomagają zostają zaangażowani do pracy przez szkołę. Wiemy też, ile dzieci żyje w wielkim ubóstwie, których rodzice nie przywiązują wagi do edukacji. Pomóżmy im też. Musimy też pamiętać, że żyjemy w USA i to, co pamiętamy z Polski, polskie szkoły i to, jak cały system funkcjonował tutaj wygląda zupełnie inaczej. Mamy możliwość poznać ten system, zrozumieć jak pracuje i wiedzieć, jak go wykorzystać. Generalnie w szkołach, w których ten program funkcjonuje, wyniki testów poprawiły się o 35%. Dlatego tak bardzo zależy mi, żebyście państwo chcieli się zaangażować i popracować z nami dla dobra naszych polskich dzieci. Bardzo zachęcam państwa, którzy mają dzieci w tych trzech szkołach proszę dzwonić do mnie, wszystko wytłumaczę, podpowiem i mam nadzieje do najbliższego spotkania. Mój telefon jak zawsze do państwa dyspozycji.
Ula Jewusiak 773 283-3888 ext 38
'