( i inne zwierzęta?)
Już w połowie XIX w. mieszkańcom Illinois udało się wytrzebić lub wypłoszyć większość dużych gatunków zwierząt. Niedźwiedź, wilk, puma, bizon zniknęły z tych terenów i istnieją głównie w opowieściach snutych przy ognisku przez osoby przysięgające, że widziały niedawno jedno z tych zwierząt. Próbują przeczyć temu naukowcy, ale przecież zwierzęta mają nogi, nie rozpoznają granic i czasami mogą przecież w nasze rejony przywędrować z dalekich stron.
Oczywiście może się zdarzyć, że gdzieś w ostępach leśnych żyje jakiś pojedynczy przedstawiciel gatunków uznanych w Illinois za nieistniejące, trudno jednak spodziewać się, że w parku należącym do Cook County nagle pojawi się puma, a na prerii w środkowej części Illinois do dziś niezauważone żyje stado bizonów.
Jeśli jakieś duże, dzikie zwierzę przywędruje w nasze strony, jego los zazwyczaj jest podobny. Zaniepokojeni samą ich obecnością mieszkańcy alarmują zwykle policję, a ta bez zastanowienia używa broni. Przykładem może być zastrzelona w ubiegłym roku na zachodnich przedmieściach puma. Podobnie było z wilkiem, który zabłąkał się do nas z północnego Wisconsin.
Dlatego tak wiele emocji wzbudza od prawie dwóch tygodni czarny niedźwiedź, którego zauważono kilkaset mil na północny-zachód od Chicago. Stwierdzono wtedy, że kieruje się w stronę miasta, co wywołało wśród jednych radość i przygotowania aparatów fotograficznych, u innych panikę i sprawdzanie domowego uzbrojenia.
Od ostatniego z nim spotkania minęło kilka dni, jednak w połowie tygodnia znów został zauważony, tym razem w miejscowości Mount Morris, około 150 mil od Chicago. W mediach zyskał on już przydomek „wędrowca”, a w rejonie jego pojawiania się przebywają dziesiątki osób reprezentujących różne departamenty stanowe. Za każdym razem gdy znika na kilka dni, pojawia się obawa, że został schwytany lub zastrzelony na jakimś prywatnym terenie, dlatego kolejna informacja o spotkaniu go wzbudza ulgę wielu zainteresowanych sprawą osób. Podobnie tym razem, wędrujący niedźwiedź przebywał ostatnio na prywatnym terenie, gdzie zrobiono mu zdjęcie podczas wspinaczki na drzewo.
Departament środowiska apeluje, by nie zbliżać się do niego i dać mu spokój.
"W Illinois jest już od ponad 3 tygodni, być może dłużej. Nikomu nie zrobił krzywdy i nie wyrządził żadnych szkód" - mówią przedstawiciele departamentu. Apelują, by nie podchodzić do niego i zostawić zwierzę w spokoju. Przypomina się jednak, by na pewien czas w tamtym rejonie pochować jedzenie, nie sypać karmy do karmników dla ptaków i ograniczyć swobodę domowych zwierząt.
Naukowcy wierzą, że niedźwiedź zaczyna już wędrówkę powrotną na północny-zachód w poszukiwaniu gęstego lasu i towarzystwa. Prawdopodobnie przybył właśnie stamtąd, przekraczając granicę Illinois w okolicach Galeny. Jeśli nie pojawią się żadne przeszkody, za dwa tygodnie powinien być już u siebie, gdziekolwiek to jest.
Jego obecność nie oznacza jednak, że niedźwiedzie powróciły do Illinois. Nie ma ich tu od prawie 200 lat. Podobnie jak wilków i pumy. Zdarza się jednak, że pojedyncze osobniki tu przywędrują. Pojawiają się na podobnej zasadzie jak czasami aligatory na ulicach niewielkich miasteczek na przedmieściach, piranie w rzekach i jeziorach, czy pytony na działkach. Zwykle są to wypuszczone lub zbiegłe z niewoli zwierzęta, czyli ich obecność jest wynikiem wypadku lub przypadku.
Czarny niedźwiedź zawędrował już do południowo-zachodniego Illinois w ubiegłym roku. Kilka lat wcześniej widziano takie samo zwierzę w Mt. Vernon. W 2002 roku upolowano wilka w okolicach Peorii. Testy genetyczne wykazały, że przybłąkał się do nas z północnego Wisconsin lub Michigan, gdzie ich populacja nie jest duża, ale istnieje. W 2001 r. wilk zaszedł aż do Missouri. Podobnego znaleziono w Indianie – miał nawet elektroniczny nadajnik założony przez naukowców na północy.
Puma, nazywana kuguarem lub lwem górskim, również pojawia się czasem w Illinois. Te akurat zwierzęta akurat są intensywnie poszukiwane ze względu na zagrożenie dla ludzi i zwierząt domowych. Poza przypadkami zabicia lub uśpienia pumy w Illinois, kilka lat temu znaleziono martwą na poboczu torów kolejowych. Badania nie wykazały jednak, czy było to dzikie zwierzę, czy pochodziło z hodowli.
Jeśli chodzi o bizony, to w Illinois ich nie ma. Przynajmniej dziko żyjących, bo hodowli nie brakuje. Naukowcy planują przywrócić ten gatunek w naszym stanie, gdzie przed kilkuset laty żyły ich miliony. O tym projekcie opowiemy może w przyszłości.
RJ
'