Budynek zakonu i klubu dla mężczyzn sąsiadują ze sobą. Od września, czyli momentu otwarcia miejsca nocnej rozrywki, bardzo głośna muzyka przeszkadza siostrom zakonnym w wieczornych modlitwach. Po miesiącach prób polubownego załagodzenia problemu, zakon zdecydował się podać klub i miasto Stone Park do sądu okręgowego powiatu Cook.
Siostry misjonarki z zakonu św. Karola uznały, że złamane zostało prawo nakazujące lokalizację klubów oferujących rozrywkę dla dorosłych co najmniej 1,000 stóp od miejsc kultu.
Poza tym w okolicy pojawiły się śmieci, w tym puste butelki po whiskey i opakowania po środkach antykoncepcyjnych, a także coraz częściej dochodzi do publicznego spożycia alkoholu oraz przypadków przemocy – twierdzi reprezentujący zakon prawnik Peter Breen. Najgorsza jest jednak podobno głośna, pulsująca muzyka wprawiająca ściany budynków w drżenie oraz błyskające neony, które przeszkadzają siostrom zakonnym.
“Nasz prywatna strefa została naruszona – mówi siostra Noemia Silva – W nocy podczas modlitw słyszymy muzykę.”
Siostry mają prawo do modlitwy i pracy w spokoju i bez zakłóceń – dodaje ich prawnik z chicagowskiego stowarzyszenia Thomas More zajmujące się ochroną praw publicznych.
Reprezentujący Stone Park adwokat twierdzi, że miasteczko postąpiło zgodnie z prawem i w granicach rozsądku. Przedstawiciele klubu striptizowego też uważają, że nie przeszkadzają sąsiadującemu z nim zakonowi, zwłaszcza że policja nie otrzymała w tej sprawie żadnych zażaleń i nie spisała raportów.
Menadżer cytuje Biblię mówiącą, by “kochać sąsiadów jak siebie samego”, jednak uważa, że siostry nie są nastawione zbyt przyjaźnie do sąsiadów.
„Wydajemy dużo pieniędzy, by do takich sytuacji nie dochodziło” – mówi menadżer Club Allure. Według niego chodzi wyłącznie o to, że klub prezentuje inny styl życia i nie pasuje do religijnych poglądów zakonnic. O tańczących w klubie kobietach mówi, że nie są „potworami”, jak określają je siostry zakonne, ale córkami, matkami i siostrami, często wychowanymi w wierze katolickiej.
Do pozwu sądowego dołączyło troje mieszkańców Melrose Park uważajacych, że naruszona została ich prywatna przestrzeń i zagrożony styl życia.
Jak to zrobili inni?
Władze miasteczka Lavonia w Georgii przez ponad siedem lat walczyły z klubem striptizowym stojącym przy autostradzie. Wielokrotnie występowano do sądu z prośbą o nakaz jego zamknięcia. Bezskutecznie. W końcu postanowiono przybytek ten odkupić, co kosztowało okrągły milion dolarów. Oczywiście zrobiono to tylko po to, by go zamknąć.
Podobno gdy burmistrz obwieścił mieszkańcom Lavonii przejęcie lokalu dla gentlemanów o nazwie "Cafe Risque", wiadomość nagrodzono owacją na stojąco.
Rozbiórka rozpoczęła się tuż po dokonaniu transakcji. Ekipy budowlane zdjęły wielkie szyldy i spaliły je w wielkim ognisku przy zebranych wokół mieszkańcach.
RJ
'