----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

25 czerwca 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

'

Statystyki mówią, że tzw. bullying, czyli znęcanie się i zastraszanie, dotyczy co najmniej 30 proc. uczniów, którzy są albo ofiarami albo napastnikiem. Liczby mówią też, że zjawisko to jest coraz częściej spotykane. Zwykle biorą w tym udział młodzi ludzie uczęszczający od 6 do 10 klasy. Zazwyczaj chodzi o werbalne obelgi i groźby, jednak dochodzi również do przemocy fizycznej.

Bullying to szerokie pojęcie, często trudne do zauważenia. 77 proc. przypadków dotyczy werbalnego znęcania się. To nie tylko groźby, obelgi, publiczne wyśmiewanie rasy, akcentu, umiejętności, czy sprawności fizycznej, ale również na przykład rozsiewanie krzywdzących plotek. Pośród uczniów poddawanych zastraszaniu przez rówieśników około 14 proc. reaguje bardzo źle - dochodzi do głębokich depresji, niskiej samooceny, a w niektórych przypadkach nawet do usiłowań samobójczych.

Co piąty uczeń przyznaje się do poniżania rówieśnika w szkole, zwykle na jej terenie. Strach przed pójściem do łazienki, wyjściem na boisko, czy odwiedzinami w przebieralni sprawia, że wielu uczniów zaczyna opuszczać zajęcia, co z kolei odbija się na ocenach.

Młodzież w wieku 12-17 lat zauważa rosnącą liczbę takich przypadków w swoich szkołach. Wszyscy przyznają, że tylko w nielicznych przypadkach strona dominująca bywa upomniana przez nauczycieli.

Znacznie mniej przypadków dotyczy fizycznego znęcania się. To poszturchiwanie, kopanie, plucie, a w nielicznych przypadkach pobicia, które poprzedzone są zwykle powtarzającymi się atakami werbalnymi.

Problem ten dotyczy wszystkich stanów i nie ogranicza się wyłącznie do szkół publicznych. Poszczególne legislatury próbują za pomocą podejmowanych ustaw przeciwdziałać zjawisku, ale to na szkołach i rodzicach ciąży największa odpowiedzialność. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że bez podstaw prawnych szkoła niewiele może zrobić.

Dlatego gubernator Illinois podpisał w czwartek ustawę mającą ograniczyć szkolne zastraszanie, czyli "bullying". Biuro Quinna poinformowało, że realizacja postulatów zawartych w dokumencie pomoże chronić uczniów zarówno w szkołach, jak i poza nimi.

Sponsorem ustawy są dwie demokratki z Chicago: Kelly Cassidy z Izby Reprezentantów oraz Heather Steans ze stanowego senatu.

Nowe prawo nakazuje wszystkim szkołom publicznym w Illinois przyjęcie programów walki ze szkolnym zastraszaniem i znęcaniem się. Określona ma być dokładna definicja tego zachowania, a następnie wprowadzone będą zasady reagowania na nie, włącznie z prowadzeniem dochodzenia w takich przypadkach, informowaniem rodziców i ewentualnymi karami dla niewłaściwie postępujących uczniów.

Na razie zjawisko to jest coraz bardziej powszechne, a młodzi ludzie zwykle cierpią w milczeniu. Od czasu do czasu zdesperowany rodzic bierze sprawy w swoje ręce.

Tak było w miejscowości Mount Prospect, gdzie 3-klasista pozwany został do sądu okręgowego powiatu Cook przez matkę rówieśnika ze szkoły. Oprócz niego w pozwie wymieniony jest dystrykt, w którym znajduje się szkoła podstawowa, jej dyrektor oraz rodzice chłopca.

Chodzi o znęcanie się nad jej synem, który w szkole był podobno szarpany, wyzywany, opluwany, duszony, kopany i zastraszany przez wymienionego wcześniej ucznia z Robert Frost Elementary School. Zdarzenia te powtarzały się przez cały miniony rok szkolny - utrzymuje matka.

Twierdzi też, że wszystkie strony wielokrotnie informowane były o problemie, jednak nikt nie zrobił nic, by powstrzymać brutalne ataki na jej syna. Szkoła nie interweniowała, a rodzice nawet nie porozmawiali na ten temat ze swoim synem.

Policja potwierdza, że kobieta czterokrotnie składała doniesienie o pobiciu, dwukrotnie dzwoniła w tej sprawie ze szkoły, raz zjawiła się na posterunku osobiście. Za każdym razem proszono szkołę i rodziców o interwencję. Jeden z przypadków zastraszenia jej syna miał miejsce właśnie po zgłoszeniu i miał być dla niego karą za matczyną skargę.

Kobieta domaga się 50 tysięcy dolarów odszkodowania i rozprawy przed ławą przysięgłych. Może okazać się, że proces ten będzie przełomowy i w jakimś stopniu przyczyni się do ograniczenia tego zjawiska w amerykańskich szkołach.

Warto jeszcze wspomnieć o jego najnowszej odmianie - cyberbullyingu. To elektroniczne rozpowszechnianie obraźliwych treści, bardzo podobnych do werbalnego znęcania się. Zwykle za pomocą telefonów komórkowych, portali społecznościowych i elektronicznej poczty.

RJ



'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor