Coraz większa liczba samotnych Amerykanów w podeszłym wieku decyduje się na wspólne zamieszkanie z drugą osobą. Dla większości z nich to jedyna alternatywa dla domów opieki, a także możliwość pozostania we własnym domu i dzielnicy, z którą związani są od lat. Dzięki współlokatorowi obniżają koszt utrzymania domu lub mieszkania, a także zyskują towarzystwo.
Dla wielu emerytów nie jest to rozwiązanie, o jakim marzyli w latach młodości. Jest jednak znacznie lepsze, niż przeprowadzka do obcego domu opieki i pozostawienie za sobą dobytku całego życia.
Popularność programów pomagających w znalezieniu odpowiedniego współlokatora jest z roku na rok coraz większa. Korzystają z nich już tysiące osób, a zapotrzebowanie na tego typu usługi jest tak duże, ze niemal każdego miesiąca powstają kolejne agencje. Maja odpowiedzialne, ale w miarę proste zadanie – znaleźć najlepszego kandydata do wspólnego zamieszkania. O tym jak to robią, za chwilę.
Coraz większa liczba agencji pośredniczących w kojarzeniu takich osób związana jest z wiekiem, w jaki wkroczyli już tzw. baby boomers, czyli osoby urodzone w okresie 20 lat po zakończeniu II Wojny Światowej. Ich złote lata przypadły na okres załamania rynku nieruchomości i kryzysu finansowego. Wielu z nich utraciło nieruchomości i oszczędności. Nawet jeśli nie, to do wyprowadzki z dotąd zajmowanych domów zmuszają ich rosnące podatki od nieruchomości, coraz wyższe koszty życia, czy ceny wynajmu nieruchomości.
Typowy układ to samotna kobieta w podeszłym wieku, zwykle wdowa lub rozwódka, która posiada dom albo apartament z dodatkową sypialnią i potrzebuje trochę pomocy w jego utrzymaniu. Przykładem może być samotna emerytka z Brooklynu w Nowym Jorku mieszkająca w dwusypialniowym apartemencie wspólnie z 69-letnią wdową, która przeszła dwa wylewy i nie chce już być sama. Kobiety dzielą się rachunkami za wynajem mieszkania, telefon, użyteczności. Mają z kim porozmawiać i w razie czego wiedzą, że nie są same.
„Nasi seniorzy chcą pozostać częścią dzielnicy, w której się wychowali, gdzie pracowali, gdzie chodzą do kościoła – mówi szef jednego z takich programów działającego w rejonie Chicago – Może kochają swój ogród, który musieliby zostawić w momencie przenosin do domu opieki”.
W wiekszości miast liczba osób poszukujących współlokatora lub miejsca do wspólnego zamieszkania potroiła się od 2008 r. W Nowym Jorku lub Kalifornii cena wynajęcia pokoju w takim domu należącym do emeryta to około 700 dolarów. W innych miejscach zwykle jest to nieco niższy koszt.
Pośrednik niekonieczny, ale bardzo pożyteczny
Teoretycznie każdy mógłby na własna rękę poszukiwać osoby do zamieszkania. Wielu zresztą to robi. Jednak w obecnych czasach internetu i biorąc pod uwagę wiek aplikantów, dla wielu jest to trudne. Agencje prowadzące takie programy zajmują się więc wszystkim. Zanim przedstawią konkretną osobę starają się sprawdzić zgodność charakterów, zainteresowania, a także inne kryteria, choćby palenie papierosów, zwierzęta, dochód. Gdy znajdą odpowiednią osobę sprawdzają jej historię kryminalną. Dopiero wtedy dochodzi do spotkania, na którym podpisywany jest kontrakt dotyczący podziału kosztów wspólnego zamieszkania, a także obowiązków w domu, czy zasad dotyczących na przykład przyjmowania gości.
Nie wszyscy współlokatorzy muszą być emerytami. Niektóre programy przewidują, że tylko jedna osoba musi mieć powyżej 60 lat.
W przeszłości popularna była wymiana darmowego zamieszkania w zamian za pomoc w domu – gotowanie, sprzątanie. Obecnie model ten zmienia się. Coraz większa liczba emerytów jest w stanie sama zadbać o siebie i w zamian za wynajem części domu preferują zwrot części kosztów utrzymania domu lub apartamentu.
Korzyści
Towarzystwo drugiej osoby trudno przecenić. Nawet najbardziej niezależne osoby odkrywają, że najtrudniejsza jest samotność – mówią specjaliści. Pojawienie się drugiej osoby odmienia ich życie. Osoby w podeszłym wieku, które znalazły odpowiedniego współlokatora przyznają, że są szczęśliwsze, lepiej sypiają, lepiej się odżywiają. Jeśli ktoś sprzedawałby lekarstwo, które potrafi sprawić to samo, zarobiłby dużo pieniędzy – mówią ci, którzy zajmują się pośredniczeniem w kojarzeniu współlokatorów. Poza tym zwracają uwagę, że w ten sposób zawiązują się trwale przyjaźnie, a jeśli nie, to mocne więzy polegające na wzajemnym szacunku.
RJ
'