----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

23 lipca 2014

Udostępnij znajomym:

'

Malezyjski samolot pasażerski z 298 osobami na pokładzie lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony w ubiegły czwartek na wschodzie Ukrainy tuż przy granicy z Rosją. Do katastrofy doszło w okolicy Doniecka na wysokości 10 kilometrów.

Prorosyjscy rebelianci przenieśli ponad 270 ciał ofiar do czterech chłodzonych wagonów i wydobyli za pomocą dźwigów części wraku boeinga 777, potęgując oskarżenia przywódców zachodnich o niszczenie dowodów katastrofy. Smród rozpadających się ciał roznosił się w miejscu wypadku, gdzie jeszcze w poniedziałek znajdowano kolejne ofiary. Pociąg z ciałami ofiar odjechał w poniedziałek z Torez, miasta opanowanego przez rebeliantów, i po siedemnastu godzinach dotarł do Charkowa. Stąd samoloty holenderski i australijski przewiozły ciała ofiar do holenderskiego miasta Eindhoven w celu przeprowadzenia identyfikacji.

Ukraińscy pracownicy musieli oczyścić tory z błota i chwastów by umożliwić przejazd dawno nie używanym szlakiem kolejowym prowadzącym do fabryki małyszewskiej zbudowanej do produkcji sowieckich czołgów T-34. Pociąg utknął zaledwie kilka metrów od celu podróży i dopiero posypywanie torów piachem nadało lokomotywie napędzanej silnikiem dieslowym siły pociągowej.

Straże rebelianckie powstrzymywały dziennikarzy od wejścia na teren fabryki i nie było od razu jasne czy ciała będą przetrzymywane w Charkowie w celu wstępnego zbadania czy też zostaną przetransportowane do lotniska w celu wyjazdu z Ukrainy. Ciała ofiar zostały przetransportowane samolotami holenderskim i australijskim do holenderskiego miasta Eindhoven. W środę przewieziono tam 40 ciał, w czwartek 74. Zostaną one poddane identyfikacji w Hilversum, w pobliżu Amsterdamu, w celu identyfikacji, co może potrwać kilka miesięcy.

W nocy z poniedziałku na wtorek w siedzibie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej jeden z przywódców rebeliantów Aleksandr Borodaj przekazał rejestratory parametrów lotu, czyli czarne skrzynki, w obecności dziennikarzy przedstawicielom malezyjskiej administracji. Obecnie znajdują się one w Wielkiej Brytanii, gdzie będą odtwarzane przez ekspertów, do których zwróciła się Holenderska Rada Bezpieczeństwa, która przewodzi dochodzeniu. Analiza czarnych skrzynek może potrwać kilka tygodni. Nie odpowie jednak na pytanie, kto zestrzelił samolot.

Amerykański sekretarz stanu, John Kerry, oświadczył na łamach CNN, że „Rosja wspiera, wyposaża w broń i szkoli tych separatystów”. Kerry wyraził swe oburzenie wobec tego jak Ukraińcy traktowali ciała ofiar katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego, oświadczając, że pijani prorosyjscy rebelianci rzucali ciała ofiar na ciężarówki. Zdaniem sekretarza stanu USA to, że na miejscu wypadku niszczone są dowody, wskazuje niepodważalnie, kto stoi za tragedią.

Stany Zjednoczone prezentują przekonywujący argumenty, że rebelianci zestrzelili samolot wykorzystując rakiety ziemia-powietrze. Obejmują one wideo obrazujące wyrzutnię rakietową bez pocisku i nagrania rozmów telefonicznych, w których sprawcy przyznają się do zestrzelenia samolotu lecącego na wysokości 33,000 stóp. Kerry i inni przywódcy krajów zachodnich nalegają na Putina by zarządził przerwy w starciach i umożliwił prowadzenie dochodzenia. Putin oczywiście zaprzecza jakoby wspierał prorosyjskich rebeliantów.

Przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Australii rozmawiali z Putinem przez telefon w niedzielę skłaniając go do wywarcia presji na rebeliantów w celu zapewnienia transportu ciał ofiar do krajów ich pochodzenia i zagwarantowania wolnego dostępu międzynarodowych śledczych w celu zebrania dowodów. Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli dyskutowano sankcje wobec Rosji w dziedzinie obronności i zaawansowanych technologii. Cytowany przez agencję APA szef austriackiej dyplomacji Sebastian Kurz poinformował, że najlepiej byłoby, aby natychmiast wstrzymać wszelką sprzedaż broni do Rosji. Źródła dyplomatyczne podały, że w najbliższy czwartek ambasadorowie państwa Unii Europejskiej mają rozszerzyć listę osób i firm, objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z konfliktem ukraińskim. Unia Europejska ma rozważyć także daleko idące sankcje gospodarcze wobec Rosji, w tym dotyczące przepływu kapitału, jeśli Rosja nie będzie współpracować przy śledztwie w sprawie katastrofy samolotu.

Tymczasem konflikt ukraiński wykorzystuje również szef ukraińskiej dyplomacji, Pawło Klimkin. Zaapelował on do UE o to, by uznała separatystyczne Doniecką Republikę Ludową i Ługańską Republikę Ludową za organizacje terrorystyczne. Klimkin dowodzi, że nie ma tu do czynienia z wojną domową czy wewnętrznym konfliktem na Ukrainie, a są to grupy sponsorowanych przez Rosję przywódców destabilizujących Ukrainę.

W kilka dni po wypadku amerykański wywiad poinformował agencję Associated Press o sugestiach, jakoby malezyjski samolot został zestrzelony przez anty-kijowskie oddziały milicyjne, nie mające związku z Rosją. Źródła amerykańskiego wywiadu utrzymują, że samolot został przechwycony przez rakietę SA-11 typu ziemia-powietrze, która została wystrzelona przez bojówki ukraińskie. Prawdopodobnym wyjaśnieniem tego byłoby przyjęcie, że samolot został postrzelony pomyłkowo, podobnie jak dwa inne ukraińskie samoloty militarne postrzelone w regionie w ostatnich dniach. Wywiad sugeruje, że jakkolwiek Stany Zjednoczone nadal twierdzą, że Rosja „wytworzyła warunki”, które doprowadziły do wypadku, to przedstawiciele administracji nie wiedzą o obecności Rosjan podczas wystrzelenia rakiety i nie potwierdzają, że załoga została przeszkolona w Rosji.

W samym środku wojennych przepychanek znalazło się około 130 dzieci mieszkających w Domu Dziecka numer 1. w Doniecku, które, według ukraińskich rebeliantów, mają zostać wysłane, wbrew woli sierot, do Rosji.

Ponad trzy dni po katastrofie śledczy mieli nadal jedynie ograniczony dostęp do terenu, gdzie spadł samolot. Dyplomaci Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych przesłali tweety w niedzielę wzywające do podjęcia rezolucji sponsorowanej przez Australię, Francję i Litwę, która gwarantowałaby pełen dostęp do miejsca wypadku i niezależnego dochodzenia. „Śledczy muszą mieć natychmiastowy i pełny dostęp do miejsca wypadku MH17, i ciała muszą być traktowane z poszanowaniem godności”, tweetował brytyjski ambasador Mark Lyall Grant. Brytyjski premier David Cameron w ostrej wypowiedzi dla Sunday Times stwierdził, że „coraz więcej dowodów sugeruje, że rebelianci zestrzelili samolot, a jeśli tak jest, to jest to bezpośredni rezultat tego, że Rosja destabilizuje niezależny kraj, naruszając jego terytorialną nienaruszalność, popierając bandytów, szkoląc i uzbrajając ich”, komentował. Australijski premier, Tony Abbott, którego kraj utracił w wyniku tragedii 28 obywateli, oświadczył, że upewni się co do wykonania obietnic, które Putin uczynił w czasie ich rozmowy telefonicznej. „Miejsce wypadku jest traktowane jako czyszczenie ogrodu, a nie dochodzenie kryminalne, a jest to całkowicie nieakceptowalne”, wyjaśnił Abbott.

Miejsce wypadku rozpościerając się na powierzchni 109 kilometrów kwadratowych (42 mil kwadratowych) było strzeżone przez uzbrojonych rebeliantów zabraniających wejścia na teren katastrofy komukolwiek, kto nie otrzymał od nich pozwolenia. Pod ich kontrolą pozostawali pracownicy, którzy przeszukiwali teren i wynosili ciała. Dźwigi przenosiły części samolotu, ewidentnie w poszukiwaniu ciał pozostających wśród części wraku.

Zdjęcie wraku, który został sfotografowany przez dwóch reporterów The New York Timesa w miejscu oddalonym o kilkanaście mil od największego skupiska gruzów boeinga, sugeruje, że zniszczenie samolotu zostało spowodowane przez pocisk naddźwiękowy, który ewidentnie eksplodował w pobliżu samolotu lecącego na wysokości 33,000 stóp ponad ziemią. Zniszczenie, w tym dziury po szrapnelach i pęcherzyki farby na zewnętrznej stronie zniszczonego samolotu, są zgodne z efektami rozdrabniającej głowicy bojowej wystrzelanej przez pocisk SA-11, znanej pod rosyjską nazwą Buk, która zdaniem amerykańskich ekspertów spowodowała zestrzelenie.

Ze zdjęcia nie sposób się zorientować jaki model pocisku został użyty do zestrzelenia, dowodzi Reed Foster, analityk IHS Jane’s cytowany przez The New York Timesa. Ale pocisk SA-11 jest narzędziem, które posiada rozdrabniającą głowicę z automatycznym bezpiecznikiem, który eksploduje, kiedy cel staje się mniejszy niż ustalona wartość, lub kiedy bezpiecznik i cel mijają się. Pocisk tej klasy powoduje zniszczenia obserwowane w przypadku zestrzelonego samolotu malezyjskiego. „Otwory perforacji, które widać, wskazują na obiekt, który dostał się z zewnątrz do wnętrza samolotu, biorąc pod uwagę kontury aluminium wokół większości otworów perforacyjnych, jak również pęcherzyki farby wokół dziur”, napisał Foster w ewaluacji dla The Timesa. Ekspert dodał także, że „Większość mniejszych dziur wygląda jakby były spowodowane przez pocisk o dużej prędkości, w odróżnieniu od prostego ścinania czy rwania spowodowanego przez forsowne oddzielenie płyty od płatowca”. Foster wyjaśnił także, że zniszczenia po szrapnelu są inne niż można by oczekiwać w następstwie wybuchu silnika, który spowodowałby „dłuższe, cieńsze, ukośne rozdarcia powłoki samolotu”. Jego obserwacje są zbieżne z opisem pocisków przeciwlotniczych typu ziemia-powietrze zaprojektowanych do zniszczenia szybko poruszających się samolotów militarnych na dużych wysokościach. Zamiast uderzyć w samolot bezpośrednio, pociski tej klasy mają eksplodować pod nim. Pod koniec lotu pocisków, działają one bardziej jak śrutówka niż karabin”, dodał Foster, wyjaśniając, że „mają one spowodować tak dużo włamań w powłoce samolotu jak to możliwe”. W konfrontacji z samolotem pasażerskim, który nie posiada obrony przed nadciągającym pociskiem, rezultat działania pocisku typu SA-11 jest katastrofalny, komentuje ekspert.

Rakiety typu SA-11 są duże i dalekosiężne: mają średnio długość 18 stóp i ważą 1,500 funtów przed wystrzeleniem, a według amerykańskiego dokumentu artyleryjskiego ich pociski mogą poruszać się dziesiątki tysięcy stóp w powietrze. Większość wagi pocisku pochłania paliwo potrzebne do nadania prędkości naddźwiękowej i osiągnięcia dużej wysokości i zasięgu. Ale za systemem antenowym i sterującym każdego pocisku jest głowica wyposażona w 46 funtów materiału wybuchowego, wyjaśnia Foster dla The New York Timesa.

Tymczasem Putin obwinia za katastrofę boeinga rząd ukraiński. Nie doszłoby do tej tragedii, gdyby na tej ziemi był pokój, gdyby władze Ukrainy nie wznowiły działań wojennych, oświadczył prezydent Rosji podczas specjalnego posiedzenia rządu. Ukraińskie siły rządowe odbiły 100-tysięczne miasto Siewierodonieck w obwodzie ługańskim na wschodzie kraju, wypierając stamtąd oddziały prorosyjskich rebeliantów, poinformowała administracja prezydenta Ukrainy, Petra Poroszenki. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy dodało, że wojska ukraińskie przejęły kontrolę nad siedzibą rady miejskiej, komendą milicji i budynkiem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Ukraiński parlament zatwierdził częściową mobilizację w związku z operacją przeciwko prorosyjskim rebeliantom.

Prezydent Rosji Władimir Putin nie pozostaje dłużny. Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Putin powiedział, że Rosja musi zwiększyć potencjał militarny w związku z ruchami NATO w Europie Wschodniej przy granicach z Rosją i wobec „bezprecedensowego” wzrostu aktywności sił zbrojnych USA. Według niego, „atak ukraińskich czołgów” na Donieck jest „nie do przyjęcia”. Zaapelował o tymczasowe zawieszenie broni we wschodniej Ukrainie i do mocarstw zachodnich, by wpłynęły w tym względzie na władze w Kijowie.

Tymczasem w środę, w pobliżu miasta Torez, dwa samoloty Su-25 zostały ostrzelane z rakiet przeciwlotniczych o dużej sile rażenia. Według rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrija Łysenko rakiety zostały wystrzelone z terytorium Federacji Rosyjskiej.

Jak informuje Reuters, przywódca ukraińskiego batalionu „Vostok”, Aleksander Khodakovsky po raz pierwszy od zestrzelenia malezyjskiego samolotu, przyznał, że ukraińscy rebelianci dysponowali rakietami przeciwlotniczymi typu Buk. Jeszcze przed wypadkiem rebelianci przechwalali się faktem posiadania systemu rakiet przeciwlotniczych zdolnych do zestrzelenia samolotu na dużej wysokości. Po katastrofie główna grupa separatystyczna samozwańcza Ludowa Republika Doniecka, zaprzeczała, że kiedykolwiek była w posiadaniu tych środków rażenia. Khodakovsky oskarżył Kijów o sprowokowanie wymiany ognia na terenie, na którym znajdowały się rakiety przeciwlotnicze. „Ukraina otrzymała aktualny dowód na to, że ochotnicy mają tę technologię, z winy Rosji. Nie tylko nie zrobiła nic żeby zabezpieczyć bezpieczeństwo, ale sprowokowała użycie tego środka przeciwko samolotowi, który leciał z pokojowymi obywatelami”, dodał Khodakovsky.

Rzecznik Pentagonu, Eileen Lainez, oświadczyła jednakże, że uwagi Khodakovskiego potwierdziły tylko to co stany Zjednoczone od dawna mówiły, że rosyjscy separatyści otrzymywali broń, szkolenie i wsparcie od Rosji. Lainez zignorowała podejmowane przez rebeliantów próby zrzucenia winy na kijowski rząd za strącenie samolotu, określając je „mąceniem wody i odwróceniem uwagi od faktów”. Waszyngton utrzymuje, że prawdopodobnie to prorosyjscy separatyści zestrzelili samolot przez pomyłkę, nie zdając sobie sprawy z tego, że był to samolot pasażerski. „O ile nie wiemy jeszcze kto rzeczywiście wystrzelił rakietę, to oszacowaliśmy, że była to rakieta typu SA-11 i że pochodziła z terenu kontrolowanego przez popieranych przez Rosjan separatystów”, oświadczyła rzeczniczka Pentagonu.

Na podst. The World Post, The New York Times, oprac. Ela Zaworski



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor