Były chicagowski policjant Sławomir Plewa oskarżony w sprawie podłożenia narkotyków i broni kobiecie z przedmieść walczy o powrót do służby. Funkcjonariusz został zwolniony z pracy w ubiegłym roku w związku ze sprawą, w którą został uwikłany w 2007 roku. Poszkodowanej kobiecie miasto Chicago musiało zapłacić odszkodowanie w wysokości 376 tysięcy dolarów.
"Ostatnie lata były dla mnie i mojej rodziny prawdziwym koszmarem. Jest nam naprawdę ciężko. Mam nadzieję na powrót do pracy" - powiedział Sławomir Plewa w rozmowie z dziennikiem "Chicago Sun-Times". Były funkcjonariusz chicagowskiej policji, wielokrotnie odznaczany za wzorową służbę, pracował na posterunku na północy Chicago. Problemy Sławomira Plewy zaczęły się w kwietniu 2007 roku, kiedy anonimowa osoba zgłosiła mu informację o tym, że w samochodzie jednej z mieszkanek Crystal Lake, Sylwii Marcinczyk, znajdować się mogą narkotyki i broń. Jak się później okazało ten anonimowy donos złożył na policję mąż Marcinczyk, Bogdan Mazur. Małżeństwo było wtedy w trakcie trudnego rozwodu. Jednak Sławomir Plewa tego nie wiedział. "Nie miał wtedy pojęcia, że ów Mazur był w związku z tą kobietą. Nie wiedział, że Mazur przygotował zasadzkę na żonę, z którą się wtedy rozwodził" - powiedział adwokat Sławomira Plewy, Dan Herbert.
Sylwia Marcinczyk została aresztowana 1 kwietnia 2007 roku, po tym jak w jej samochodzie policja znalazła narkotyki i broń. Kobieta spędziła w areszcie dwa tygodnie. Później została oczyszczona ze wszystkich zarzutów.
Prokuratura zajęła się jej byłym mężem, Bogdan Mazurem. Postawiono mu cztery zarzuty, w tym te dotyczące podłożenia narkotyków. Zarzuty postawiono także funkcjonariuszowi Plewie, sugerując, że był on w zmowie z mężem kobiety. Bogdan Mazur przyznał się do złożenia fałszywego policyjnego raportu i zgodził się zeznawać przeciwko Plewie.
W sierpniu 2010 roku sędzia powiatu Cook Michael Brown uznał Plewę niewinnym wszystkich postawionych mu zarzutów. Orzekł, że policjant został wplątany w całą sprawę i nie dopatrzył się żadnych dowodów na to, by było inaczej. Jednocześnie sędzia Brown zarzucił Sławomirowie Plewie, że ten skłamał w czasie procesu Sylwii Marcinczyk, kiedy zeznał, że nigdy wcześniej nie spotkał Bogdana Mazura przed aresztowaniem jego żony. Sędzia podkreślił, że z przedstawionych dowodów jasno wynikało, że Mazur spotkał się z policjantem. "Zrobił pan okropną rzecz, oficerze Plewa" - powiedział sędzia Brown. `skłamał pan przed sądem" - dodał sędzia sądu powiatu Cook w sierpniu 2010 roku podczas wygłaszania wyroku na korzyść Plewy. Mimo iż policjant został uznany niewinnym postawionych mu zarzutów dotyczących brania udziału w spisku z byłym mężem Sylwii Marcinczyk, kobieta pozwała do sądu funkcjonariusza Sławomira Plewę i miasto Chicago w związku z nieuzasadnionym przetrzymywaniem jej w areszcie. Miasto zgodziło się zapłacić Marcinczyk 375 tysięcy dolarów odszkodowania. W trakcie jej procesu reprezentująca ją prawniczka, Leslie Darling, wskazywała, że pomiędzy byłym mężem kobiety Bogdanem Mazurem, który doniósł na nią na policję i podłożył w jej samochodzie narkotyki, a funkcjonariuszem Sławomirem Plewą, doszło do kilku rozmów telefonicznych przed aresztowaniem Sylwii Marcinczyk. "Plewa nie zrobił nic w kierunku zidentyfikowania informatora albo zweryfikowania jego informacji" - powiedziała Leselie Darling.
Nie był to pierwszy przypadek, kiedy miasto musiało zapłacić odszkodowanie w sprawie związanej z Plewą. W 2008 roku 26-letni mężczyzna oskarżył Sławomira Plewę i innych funkcjonariuszy w związku z fałszywymi zarzutami znalezienia w jego domu narkotyków. Miasto w ramach ugody zapłaciło mężczyźnie 100 tysięcy odszkodowania. W podobnej sprawie także związanej z Plewą innemu mężczyźnie zapłacono 50 tysięcy odszkodowania w maju 2008 roku.
W końcu w lipcu 2013 roku zarząd departamentu chicagowskiej policji stosunkiem głosów 8-1 przegłosował decyzję o dyscyplinarnym zwolnieniu funkcjonariusza Sławomira Plewy z pracy. Głównie dlatego, że Plewa miał skłamać w sądzie w sprawie spotkania z Bogdanem Mazurem. "Żaden policjant, a już na pewno odznaczany tak jak Plewa, nie powinien służyć po tym jak złożył fałszywe zeznania pod przysięgą" - tłumaczył swoją decyzję zarząd departamentu policji. Sławomir Plewa odwołał się od tej decyzji na początku tego roku do sądu okręgowego powiatu Cook. Sędzia Diane J. Larsen orzekła w kwietniu br., że zarząd policji posunął się za daleko zwalniając Plewę. Sprawa powróci 31 lipca do sądu, bo prawnicy reprezentujący komendanta chicagowskiej policji Garry"ego McCarthy"ego będą składać odwołanie od decyzji sędzi Larsen. Sławomir Plewa w wywiadzie dla gazety "Chicago Sun-Times" stwierdził, że nie wie, dlaczego jego były pracodawca nie chce go przywrócić do służby. "Wykonywałem swoją pracę najlepiej jak umiałem. Rekord dokonanych przeze mnie aresztowań i otrzymane wyróżnienia same mówią za siebie" - dodaje Plewa.
JT
'