----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

30 lipca 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

Ośrodek Zwalczania Chorób Zakaźnych (CDC) z siedzibą w Atlancie wydał w czwartek ostrzeżenie przed podróżami do trzech krajów - Gwinei, Sierra Leone i Liberii w związku z epidemią śmiercionośnego wirusa Ebola  w zachodniej Afryce. Specjaliści wykluczają możliwość poważnej epidemii poza Afryką, nawet jeżeli osoba zamrożona wirusem przyleciałaby do Stanów Zjednoczonych czy Europy. Gorączka krwotoczna Ebola to ostra choroba zakaźna. Na wirusa Ebola nie ma szczepionki ani leku.

W tym tygodniu w szpitalu Rush University Medical Center w Chicago zorganizowano dwudniowe spotkanie poświęcone wirusowi Ebola. Lekarze epidemiolodzy tej uniwersyteckiej placówki omawiali przede wszystkim sytuację związaną z epidemią w zachodniej Afryce. "Jesteśmy przygotowani, gdyby jakiś sposób wirus dotarł do Chicago" - powiedział w rozmowie udzielonej telewizji FOX 32 News doktor Dino Rumoro z Rush University Medical Center. W szpitalu znajduje się specjalny oddział do leczenia pacjentów zarażonych śmiercionośnym wirusem. "Jeżeli w Stanach Zjednoczonych zostaną stwierdzono przypadki tej zakaźnej osoby, wtedy zorganizujemy kolejne spotkania  i podniesieniem stopień naszego przygotowania" - dodał doktor Rumoro, który jest specjalistą Ośrodka Zwalczania Chorób Zakaźnych (CDC).

Służby medyczne Stanów Zjednoczonych  przygotowują na odpowiednią reakcję celników i agentów imigracyjnych na lotniskach. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że osoby zarażone wirusem Ebola, mimo zaostrzonej kontroli pasażerów, mogą znaleźć się na pokładzie samolotów lecących do USA. "Jest mało prawdopodobne, by inni współpasażerowie zarazili się tą chorobą, bowiem do zarażenia dochodzi przez bardzo bliski kontakt" - ocenił doktor Stephen Monroe Ośrodka Zwalczania Chorób Zakaźnych (CDC). "Ebola nie jest tak zakaźna jak np. grypa, która może rozprzestrzeniać się na znacznych obszarach w powietrzu" - zastrzegł. Dodał, że najczęściej ludzie zarażają się, kiedy mieszkają albo opiekują się chorym.

Gorączka krwotoczna Ebola to ostra choroba zakaźna wywołana przez wirusa o tej samej nazwie, który jest przenoszony przez dotyk i płyny ustrojowe. Wywołuje u chorego bardzo wysoką gorączkę, bóle głowy i mięśni, zapalenie spojówek i ogólne wyczerpanie, a w kolejnym stadium - wymioty, biegunkę oraz wewnętrzne i zewnętrzne krwotoki. Na razie nie ma szczepionki ani leku. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)  epidemia, która w lutym wybuchła w Gwinei, a następnie zaczęła atakować w Liberii i Sierra Leone, zabiła do 27 lipca 729 osób  w tych krajach. Wśród ofiar śmiertelnych są amerykańscy specjaliści. Pierwszym Amerykaninem, który zmarł po zarażeniu wirusem Ebola był  40-letni Patrick Sawyer. Zmarł na początku lipca w szpitalu w Nigerii po powrocie z Liberii. Był na pokładzie samolotu do Lagos, kiedy się rozchorował. Sawyer planował podróż do Stanów Zjednoczonych, do Minnesoty na urodziny swojej córki. W Minnesocie znajduje się największe skupisko emigrantów z Liberii. Większość mieszkańców tego afrykańskiego kraju  ma krewnych w Stanach Zjednoczonych, których regularnie odwiedza, podróżując samolotami.

W ostatnim czasie  w Sierra Leone zmarł na Ebolę główny lekarz zajmujący się walką z epidemią, amerykański doktor Samuel Brisbane. Wirusem zaraził się także pomagający w opanowaniu epidemii w Liberii amerykański lekarz Kent Brantly. Przebywa on na oddziale intensywnej opieki medycznej, a jego stan jest stabilny. Dwoje innych amerykańskich lekarzy z organizacji Lekarze bez Granic zaraziło się wirusem w Monrowii. Departament Stanu poinformował w czwartek, że rozprzestrzenianie się wirusa będzie przedmiotem dyskusji w Waszyngtonie w przyszłym tygodniu, podczas szczytu afrykańskiego.

Profesor Peter Piot, belgijski naukowiec, który jest jednym z odkrywców wirusa Ebola,  wykluczył możliwość poważnej epidemii poza Afryką. "Nawet jeśli osoba zarażona wirusem przyjechałaby do Europy, Stanów Zjednoczonych lub innej części Afryki, to nie doprowadziłoby to do wielkiej epidemii" - stwierdził Piot. "Nie bałbym się siedzieć w metrze obok osoby zarażonej wirusem Ebola, chyba że zwymiotowałaby na mnie" - stwierdził w jednym z ostatnich wywiadów. W 1976 r. Peter Piot, który pracował wówczas w laboratorium w Antwerpii, przyczynił się do wyizolowania nowego wirusa, później nazwanego Ebola, w próbce krwi katolickiej zakonnicy, która zmarła w Zairze (obecnie Demokratyczna Republika Konga). Udał się następnie do wsi Yambuku w Zairze, gdzie Ebola zabijała "jedną osobę na 10 lub osiem". Naukowcy zdali sobie wówczas sprawę, że większość zakażonych kobiet miała od 20 do 30 lat i odwiedzała jedną z klinik, gdzie przeprowadzano im badania kontrolne w czasie ciąży. Okazało się, że wirus roznosił się za pośrednictwem kilku źle zdezynfekowanych i wielokrotnie używanych igieł, którymi kobietom robiono zastrzyki. Inne zakażenia związane były z praktykami pogrzebowymi, przede wszystkim z myciem nieboszczyków bez używania rękawiczek. Osoby wykonujące te czynności miały kontakt z w wymiotami,  biegunką czy krwią zakażonego. Zdaniem naukowca w taki sposób pojawiają się nowe źródła zakażenia i tak się teraz dzieje w zachodniej Afryce. Okres inkubacji wiurusa Ebola może wynosić od 2 do 21 dni, ale jest zwykle około 5 do 10 dni. Symptomy są zróżnicowane i często pojawiają się nagle. Początkowe objawy obejmują wysoką gorączkę, silny ból głowy, mięśni, ból brzucha, ból gardła, mdłości, zawroty głowy, wewnętrzne i zewnętrzne wykrwawienia. Pierwsze objawy przypominają częste w tropikach malarię czy cholerę, co utrudnia szybkie, właściwe rozpoznanie. Po kilku tygodniach pojawia­ją się torsje i biegunka, a wirus, który przenosi się przez krew i paraliżuje system odpornościowy, wyniszcza narządy wewnętrzne – wątrobę, żołądek, jelita, nerki – powodując krwotoki i szybką śmierć.

JT



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor