----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 sierpnia 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

"Bij słowo kiedy odstaje”
Tymoteusz Karpowicz

Józefa Komarewicza poznałem w końcu lat 70-tych ubiegłego stulecia w Tarnowie, w klubie twórczym "Piwnica". Józef wtedy pracował na stanowisku redaktora naczelnego  w gazecie "Metalowiec Tarnowski". Wspólna pasja pisania, odkrywania nowych twarzy dla literatury polskiej i niekończące się rozmowy w zaprzyjaźnionych redakcjach / vide "TEMI", czy tarnowski oddział "Dziennika Polskiego" i sąsiadujący z nim oddział "Gazety Krakowskiej"/, czy też na plenerach wyjazdowych organizowanych przez różne instytucje kulturalno-oświatowe pozwoliły nam przewędrować prawie całą ówczesną poetycką Polskę. W Warszawie byliśmy prawie we wszystkich redakcjach pism społeczno-kulturalno-literackich. Sondowaliśmy nasze szanse na druk naszej i naszych przyjaciół poezji. Udawało się nam to prawie zawsze. Drukował nas "Tygodnik Kulturalny", „Literatura", "Nowy Medyk", "Radar", "Miesięcznik Literacki" i inne. Razem też zostaliśmy laureatami ogólnopolskiego konkursu poetyckiego w Nowym Sączu, gdzie w jury zasiadał znakomity poeta z Krakowa Tadeusz Śliwiak. Józef przede wszystkim dbał o innych. Siebie jak najmniej eksponował. A przecież legitymował się dość dużym dorobkiem literackim. Jego zasługą jest propagowanie nielubianego przez władzę ludową znakomitego poety-prozaika z pobliskiej Lisiej Góry, Jana Rybowicza. Czy odkrycie poety tarnowskiego Jana Curuły. Siebie ujawniał bez pośpiechu. Może to i dobrze, bo mamy naprawdę do czynienia z dużej klasy wartościowymi tekstami poetyckimi. Opanował perfekcyjnie warsztat poetycki. Niewątpliwa w tym zasługa ukończonych studiów dziennikarskich na prestiżowym Uniwersytecie Jagiellońskim.
Komarewicz już będąc w liceum ogólnokształcącym organizował wieczorki literackie. Jego poezja już wtedy była inna. Jakaś nowsza, szukająca swego miejsca w tym przepełnionym świecie poetów. Była cenzura. A ci, pracujący w niej ludzie byli bezdusznymi wykonawcami zaleceń jedynie słusznej i rządzącej wtedy władzy. Odrzucano mu teksty. Były zbyt prawdziwe, codzienne a jednak dotychczas nikt nie podjął się podobnych z pozoru łatwych, a jednak trudnych tematów. Cóż puste półki w sklepach a tu w kolejce KTOŚ jednak stoi. Dużo w wierszach Komarewicza jest spojrzenia socjologicznego. Bywa i Bóg. Czasem w kolejce. A może w kolejce do NAS? Fraszki Komarewicza są też obrazkiem tamtych dni. Dla mnie ta poezja jest ważnym zapisem tamtych dni, lat. W nieco późniejszym pisaniu  Komarewicz pozostaje wierny sobie i dalej wnikliwie patrzy na codzienne sprawy tego świata i jego bycia-życia w nim. Ten świat jest realny. Tu trzeba czasem użyć przysłowiowych pięści, łokci. Jak we fraszce " Kruk krukowi oka nie wykole. Chyba że na cokole." Józef jest również znakomitym współczesnym fraszkopisarzem. Zapraszam do lektury tych niespotykanych szczególnie tutaj w Chicago klimatów poetyckich  autorstwa Józefa Komarewicza.
                                                                                                Władysław Jan Burzawa

***

Chodzę
jak po równoważni

Żeby tylko stosowny ukłon
Żeby tylko właściwe przysłowie
Żeby tylko przepisowe przejście
na drugą stronę

A dalej
sam czort prowadzi

Tylko pióro skuliło się
w kącie wyobraźni

* * *

wiersze moje
najdroższe
postawiłem przed
plutonem egzekucyjnym
nikt nie kwapił się je rozstrzelać
bo dalej chodzę jak po równoważni
mam stosowny ukłon
właściwe przysłowie
przenośny ołtarz
telewizor jakby
tylko twarz
nie może odkleić się
od twarzy

* * *

to jest tak
jakbyś odrywała niebo

to jest tak
jakbyś dotykała szeptu

stanęliśmy na bieżni

i co z tego

nasze stopy
odlano ze spiżu

                                    sierpień 2000 r.

* * *

w tym kącie
nie ma co pozamiatać

węże dalej kłamią w tym samym języku

w zmatowiałym lustrze
światowo wygląda nawet kostur

może kiedyś zakwitnie konwaliami

* * *

Wierzyłem Tobie
tak
jak się wierzy
w szczęście
dzień lipcowy
jak Cygan
w dobrą kartę
a
Ty odeszłaś
z pierwszym lepszym
słowem

* * *

nasza miłość
nie wygrała oczu na loterii
nie chowa się w kącie
nie oskarża trzeszczącej
podłogi
i groszy nie zmiata z obrusu

nasza miłość
to kondukt żałobny
który się wlecze
od pierwszej randki

Redaguje: Elżbieta Chojnowska
elachojnowska@yahoo.com



 

'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor