Stan Illinois postanowił pozbyć się kilku należących do niego samolotów. Zanim trafią one jednak do otwartego przetargu, pierwszeństwo w zakupie będą miały lokalne samorządy i uniwersytety publiczne, które na podjęcie decyzji mają czas do końca miesiąca. Powód sprzedaży? Oszczędności.
W ramach ograniczania wydatków z budżetu gubernator Pat Quinn jeszcze w czerwcu zadecydował o sprzedaży dziewięciu spośród dwudziestu jeden samolotów należących do rządu Illinois. Proces sprzedaży trwa i wkrótce dojdzie do jego sfinalizowania. Planowane oszczędności to około 7 milionów dolarów, nie wiadomo jednak kiedy pieniądze te pojawią się w budżecie.
Kilka uniwersytetów już zrezygnowało z kupna samolotu, kilka się nad tym zastanawia. Nie wiadomo na razie, czy któryś z lokalnych samorządów – powiat lub miasto – nie zdecydują się na zakup.
Prawo stanowe przewiduje, że wszystko – od niewielkich urządzeń elektronicznych i elektrycznych, po policyjne samochody i samoloty rządowe – gdy przestaje być potrzebne oferowane jest innym instytucjom publicznym. Dopiero to, co zostanie, trafia na aukcję.
Mimo pierwszeństwa w zakupach samorządy zainteresowane samolotami będą musiały zapłacić za nie pełną, rynkową cenę. Na sprzedaż trafiło siedem samolotów należących dotąd do Departamentu Transportu i dwa używane przez policję stanową. Nie są to duże maszyny. Niektóre doskonale nadają się do przewozu pasażerów na trasie pomiędzy St. Louis i Chicago, nieco mniejsze wykorzystywane mogą być na przykład do obserwacji.
Samoloty, które nie znajdą nabywców wśród samorządów i publicznych uniwersytetów będzie można kupić na aukcji w drugiej połowie września.
Po co nam stanowa flota powietrzna?
Pozbywanie się części stanowego wyposażenia nie jest niczym nowym. W 2011 r. pozbycia się kilku samolotów zaproponowali republikanie zasiadający w stanowej legislaturze. Wcześniej, w 2007 r. sugerowały to wyniki kontroli finansowej.
Propozycję sprzed 3 lat skrytykowali demokratyczni politycy. Prezydent senatu, John Cullerton, zastanawiał się, czy republikański pomysł związany z likwidacją stanowej floty powietrznej rzeczywiście pozwoli zaoszczędzić na wydatkach budżetowych. Zasugerował on podczas przesłuchania w specjalnej komisji senackiej dalszą kontrolę wydatków, która miałaby na celu sprawdzenie, czy zwrot kosztów regularnych podróży polityków – kolejowych i drogowych, a także związanych z nimi wydatków na zakwaterowanie – nie będzie przypadkiem porównywalny do utrzymania kilkunastu odrzutowców i 3 helikopterów. Ówczesny koszt samolotów i śmigłowców wykorzystywanych do przewozy VIP-ów, głównie na trasie Springfield-Chicago, oceniano na 8 mln. dolarów rocznie. Pamiętać jednak należy, że to nie wszystkie należące do stanu samoloty. Wiele używanych jest przez departament rolnictwa, policję, czy służby ratownicze.
Każdy, kto korzysta z maszyn stanowych płaci za taką możliwość. Niezależnie, czy jest to gubernator, burmistrz, radny miejski, senator lub zwykły urzędnik. Przeprowadzona kilka lat temu kontrola wykazała jednak, że koszt ówczesnego biletu to zaledwie część rzeczywistych wydatków, jakie ponosił departament transportu. Powodem były niezmienione od 1981 r. ceny za przeloty stanowymi samolotami. W związku z tym polityk podróżujący np. z Chicago do Springfield zamiast wymaganych na pokrycie kosztów 270 dol. płacił jedynie 59. Raport wykazał, że o wiele taniej byłoby korzystać z usług komercyjnych linii lotniczych, które bilety na tej samej trasie w tej chwili sprzedają za około 200 dolarów, a kilka lat temu koszt ten był znacznie niższy. Obecne ceny zostały zmodyfikowane, wciąż jednak stanowi politycy i urzędnicy za komfort podróży prywatnym samolotem płacą znacznie mniej, niż powinni. Straty dla Illinois wynikające z utrzymywania wszystkich samolotów i dokładania do każdego lotu są olbrzymie. Sporo pieniędzy kosztuje dofinansowanie właśnie trasy Chicago – Springfield stanowiącej ponad 87% wszystkich lotów.
Nie tylko samoloty
Według kontroli przeprowadzonej w 2010 r. stan Illinois posiada ponad 16,000 pojazdów kołowych znajdujących się na wyposażeniu różnych departamentów. Ich zakup i późniejsze utrzymanie, podobnie jak w przypadku samolotów, wymaga sporych nakładów finansowych. Senat Illinois jakiś czas temu podjął więc jednogłośnie decyzję o sprzedaży najstarszych i wymagających największej liczby napraw, czyli najbardziej kosztownych dla podatników. Problem w tym, że do sprzedaży zakwalifikowano zaledwie kilkadziesiąt sztuk, a więc flota składająca się z kilkunastu tysięcy pojazdów nie została w zauważalny sposób ograniczona.
RJ
'