Dlaczego świat milczy podczas gdy chrześcijanie są masowo mordowani na Bliskim Wschodzie i w Afryce?, zapytuje Ronald S. Lauder, prezes Światowego Kongresu Żydów w The New York Times. Jest jednym z nielicznych, którzy piętnują dokonujące się na naszych oczach ludobójstwo ostrzegając przed największym, jak się wydaje, czekającym nas wyzwaniem humanitarnym.
Na Bliskim Wschodzie i środkowej Afryce całe społeczności chrześcijan giną na terenach, gdzie pokojowo mieszkali od ponad dwóch tysięcy lat, zauważa Lauder. Grupa terrorystyczna Boko Haram uprowadziła i zabiła setki chrześcijan, pustosząc miasto Gwoza, w państwie Borno w północno-wschodniej Nigerii dwa tygodnie temu, przypomina autor. Pół miliona chrześcijan zostało wypędzonych z Syrii w czasie trzyletniej wojny cywilnej. Chrześcijanie są prześladowani i mordowani na całym świecie, od Libanu po Sudan. Tymczasem świat milczy.
„Państwa będące członkami Narodów Zjednoczonych są w większości nieme. Przywódcy światowi wydają się być pochłonięci innymi sprawami”, pisze Lauder w The New York Timesie. „Żadne flotylle nie płyną do Syrii czy Iraku. A czułki celebrytów i podstarzałych gwiazd rocka nie reagują na mordy chrześcijan”, zauważa Lauder. „Jesteśmy tak oddaleni, nawet dysponując współczesną technologią, od prześladowań, które zagrażają ludziom w krajach takich jak Północna Korea, Afganistan i Arabia Saudyjska, i innych, że nie jestem pewny, czy je pojmujemy”, komentuje prezydent Światowego Kongresu Żydów.
Lauder ostrzega, że samozwańcze państwo islamskie w Iraku i Syrii (ISIS) nie jest luźną koalicją grup dżihadystów, ale realną siłą militarną, która zdołała opanować duże części Iraku i wykorzystuje przejęte pieniądze z banków i kosztowności, stosuje kontrolę surowców i tradycyjne wymuszenie, w celu finansowania machiny zabijania, co czyni ją prawdopodobnie najzamożniejszą grupą terrorystyczną na świecie. Tymczasem powszechna obojętność wobec ISIS, z masową egzekucją chrześcijan i zajęciem Izraela, nie jest tylko złem, jest ohydą”, komentuje Lauder.
Felietonista informuje, że przemawiając do tysięcy chrześcijan w Budapeszcie w czerwcu bieżącego roku obiecał, że podobnie jak nie zachowa milczenia wobec rosnącego antysemityzmu w Europie i na Bliskim Wschodzie, to nie będzie także obojętny wobec cierpienia chrześcijan. „Dzielimy więcej niż większość religii”, pisze Lauder. „Czytamy tę samą Biblię i posiadamy ten sam kanon etyczny. Teraz, na nieszczęście, doświadczamy takiego samego cierpienia: chrześcijanie giną z powodu swych wierzeń, ponieważ są bezbronni i ponieważ świat jest obojętny na ich cierpienie”, dywaguje na łamach The New York Timesa. „Żydzi rozumieją zbyt dobrze co może się zdarzyć, kiedy świat milczy. Ta kampania śmierci musi zostać powstrzymana”, komentuje Lauder.
Godna pochwały jest decyzja prezydenta Obamy o podjęciu ataków powietrznych w obronie dziesiątek tysięcy Jazydów, wyznawców starodawnej religii, którzy zostali odcięci w górach na północy Iraku przez sunnickich bojowników islamskich. Ale naloty powietrzne nie są w stanie zatrzymać tej groteskowej fali terroryzmu, ocenia Lauder.
Terroryści górują nad swym przeciwnikiem skalą podejmowanej masakry, której celem są zarówno szyici, Kurdowie jak i chrześcijanie. „Oni naprawdę ścięli głowy dzieciom i osadzili je na palach”, chaldejsko-amerykański przedsiębiorca Mark Arabo oświadczył CNN, opisując scenę w parku mosulskim. „Dzieciom ścina się głowy, matki są gwałcone, ojcowie wieszani”, opisuje świadek. W ubiegłych tygodniach 200 tysięcy Aramejczyków uciekło ze swych miejsc zamieszkania w okolicy Niniwy, po ucieczce z Mosulu.
„Dlaczego cisza?”, zapytuje retorycznie przywódca Światowego Kongresu Żydów. Lauder zauważa, że jakkolwiek społeczeństwo międzynarodowe potrafiło zjednoczyć się w obronie prześladowanych mniejszości w innych konfliktach, to obecne barbarzyńskie mordowanie tysięcy chrześcijan pozostaje niezauważone. Felietonista nadmienia, że międzynarodowe organizacje w większości pozostają nieme wobec „fali nazistowskiego terroru, który przetacza się przez Irak”. „Historycy mogą spojrzeć kiedyś na ten okres i zastanowić się czy ludzie stracili swe rozeznanie”, ostrzega Lauder.
W podobnym duchu przemawia kardynał Donald Wuerl z Waszyngton, który w swym przemówieniu z okazji nowego roku akademickiego w Catholic University of America, zapytuje „Gdzie są głosy (sprzeciwu)?”. Naszej solidarności z braćmi i siostrami wiary w częściach świata, gdzie podejmuje się próby ich eliminacji, nie sposób po prostu zignorować w sumieniu, komentuje Wuerl. Kardynał wskazuje na wymowne milczenie parlamentów i kongresów, środowisk uniwersyteckich i przywódców społecznych, dziennikarzy i środowisk opiniotwórczych, którzy milcząc, stają się współwinni. „Do okrucieństw dochodzi, ponieważ są ci, którzy je popełniają i ci, którzy milczą”, ostrzega kardynał Wuerl.
Chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną, donosi Pew Research Center, informując, że do prześladowań za wiarę dochodzi w 151 krajach. Podobne rezultaty prezentuje Open Doors, ewangelicka grupa monitorująca prześladowania chrześcijan na świecie z siedzibą w Holandii, która informuje, że na pierwszym miejscu w kategorii prześladujących pod względem wiary krajów znajduje się od dwunastu lat Korea Północna. „Szacunkowo 70,000 chrześcijan pozostaje uwięzionych za wiarę w północno-koreańskich obozach pracy”, oświadcza Paul Estabrooks, rzecznik prasowy Open Doors z Kanady.
Po Korei Północnej na czołowych miejscach pod względem intensywności prześladowań znajdują się Somalia, Syria, Irak, Afganistan, Arabia Saudyjska, Malediwy, Iran i Jemen, gdzie prześladowania chrześcijan są podejmowane głównie przez ekstremistów islamskich.
Szokujące obrazy tysięcy rodzin chrześcijańskich, jazydzkich, szyickich i tureckich uciekających przed dżihadystami z ISIS, którzy dążą do ustanowienia sunnicko-islamskiego kalifatu, zdominowały przekazy prasowe w ostatnich tygodniach, wywołując strach i współczucie. Według szacunków Organizacji Narodów Zjednoczonych, co najmniej 400,000 osób zostało zmuszonych do ucieczki ze swych domów, odkąd siły bojowników ISIS przekroczyły granicę syryjską i wkroczyły w czerwcu do Iraku. Setki mieszkańców zostało zamordowanych, zgwałconych lub uprowadzonych. Islamiści zniszczyli kościoły, święte pomniki, groby i dokumenty. Według Donatelli Rovery, doradcy Amnesty International w kwestii kryzysu, islamiści przekształcili północny Irak w „przesiąknięte krwią pola zabójstw”. Zgodnie z opinią Niny Shea, dyrektora Center for Religious Freedom w Hudson Institute, „chrześcijanie są systematycznie rugowani z regionu”.
W końcu lipca Francja zareagowała na brutalne czystki etniczne oferując azyl chrześcijanom wypędzonym z miasta Mosul, siedziby najstarszych społeczności chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie. Kilkunastu anglikańskich biskupów brytyjskich dowodziło, że z powodu uczestnictwa w destabilizującej wojnie irackiej w roku 2003, która otworzyła drzwi islamskim ekstremistom, Wielka Brytania jest winna zaoferowanie chrześcijanom z Mosulu sanktuarium, po tym jak islamiści zagrozili, że ich wypędzą, poddadzą opodatkowaniu lub zmuszą do nawrócenia na islam. W liście do premiera Davida Camerona biskupi oświadczyli, że zignorowanie ich potrzeb byłoby zdradą brytyjskich etycznych i historycznych zobowiązań.
Przed amerykańską inwazją Irak był siedzibą ponad 1.5 miliona chrześcijan, którzy stanowili 5 procent populacji, a żyli w rejonie od niemal 2,000 lat. Od czasu interwencji społeczność chrześcijańska została zdziesiątkowana do dwóch trzecich zarówno w Iraku, jak również w innych krajach kolebki chrześcijaństwa. Trudno skalkulować ilu chrześcijan pozostało. Wiarygodne źródła szacują ich liczbę od połowy miliona do 200,000, według The Economist. Odnosząc się do eksterminacji chrześcijan, arcybiskup Canterbury, Justin Welby, podczas spotkania z mediami w Melbourne w dniu 13 sierpnia, określił to co dzieje się obecnie w północnym Iraku horrorem przekraczającym ludzkie wyobrażenia.
R.R. Reno, redaktor First Things, po przeprowadzaniu analogii współczesnego radykalnego islamu do hitleryzmu, konkluduje, że bezwzględna przemoc i krwawe spektakle dla szerokiej widowni są znanymi elementami współczesnego radykalnego islamu. Zdaniem Reno, zachodni komentatorzy mylnie przypisują epatowanie obrazami obcinania głów niewiernych jako wymierzone w kierunku Zachodu. Tymczasem są one rytuałem śmierci obliczonym na inspirowanie świata islamskiego treściami w stylu: mamy odwagę przelewania krwi, kształtujemy przyszłość narodów, wyjaśnia Reno. Puentuje on, że społeczeństwo oparte na śmierci jest pomysłem wywodzącym się od biblijnych czasów Kaina, a zarazem bardzo zaraźliwym. Dlatego radykalny islam musi być traktowany z powagą i zwalczany z jasnością umysłu i siłą.
Interesującą perspektywę wobec powodów zachodniej niechęci potępienia prześladowań chrześcijan oferuje Andrew Bennett, kanadyjski ambasador wolności religijnej. W swym felietonie opublikowanym w National Post 22 sierpnia zauważa, że powszechne milczenie odzwierciedla kulturowy instynkt by unikać publicznego napomknięcia o religii, albo próbę ustrzeżenia się przed odczytaniem tego typu poparcia jako nową formę zachodniego imperializmu. Doktor Paul Cere, profesor religii, etyki i polityki społecznej z McGill University w Montrealu, oferuje takie oto wyjaśnienie: „Kiedy kraje takie jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, które są postrzegane kontrowersyjnie na Bliskim Wschodzie, przychodzą na pomoc religijnym mniejszościom, to komplikuje to problemy tychże mniejszości, bo są one traktowane jako popierające Zachód?”
Rzecznik Open Doors, Estabrooks, wybiega poza Bliski Wschód. „Pierwszą rzeczą, o jaką prześladowani chrześcijanie nas proszą, jest by się za nich modlić”, oświadcza. „Drugą rzeczą jest by ich nie zapomnieć. Społeczeństwo jest świadome tego, co dzieje się w Iraku i Syrii, ale może nie wiedzieć jak poważne jest prześladowanie gdzieś indziej”.
Przemawiając na konferencji zwołanej w solidarności z prześladowanymi chrześcijanami z inicjatywy Association for the Defense of Christians in the Orient w Waszyngtonie, maronicki patriarcha Beshara Rai wezwał Stany Zjednoczone i Organizację Narodów Zjednoczonych do podjęcia agresywnych środków w celu ochrony chrześcijan. „Orient jest domem dla chrześcijan, którzy byli tam od ponad 2,000 lat. Dzisiaj chrześcijanie są zagrożeni zagładą, a żadna władza w Arabii czy na Zachodzie nie kiwnęła palcem”, lamentował Rai. „Jak to możliwe, że nikt nie może powstrzymać postępów potwora?” Patriarcha podkreślił, że potęgi światowe powinny przyjąć odpowiedzialność za powściągnięcie ekstremistycznych organizacji i zapewnienie bezpiecznego powrotu przesiedlonych chrześcijan do ich domów w Iraku i Syrii. „Świat islamski, arabski i społeczność międzynarodowa nie mają prawa bezczynnie patrzeć na to jak narusza się prawa humanitarne. Albo mamy sprawiedliwość na świecie albo żyjemy zgodnie z prawem dżungli”, stwierdził pryncypialnie Rai. Patriarcha wezwał do interwencji militarnej w Iraku i Syrii w celu okiełznania bojowników islamskich i ochrony chrześcijan, którzy zbiegli przed przemocą ze strony ISIS.
„Przerażający los czeka chrześcijan w świecie arabskim, zwłaszcza w Iraku i Syrii. Ale świat milczy”, ostrzega Sheldon Filger w The World Post. Zwolennicy lewicowej progresywnej ideologii mają swój program, dla którego chrześcijanie na Bliskim Wschodzie są bez znaczenia, zauważa dziennikarz. Dwa najpotężniejsze państwa posiadające większości chrześcijańskie, Stany Zjednoczone i Rosja, są zbyt pochłonięte kryzysem z powodu innego kraju reprezentującego większość chrześcijańską, Ukrainy, zauważa. Nadciąga pierwsze ludobójstwo dwudziestego pierwszego wieku, a świat okazuje głęboką obojętność. Autor ostrzega, że podczas gdy jesteśmy świadkami kolejnej eksterminacji, wydaje się, że łatwo zapominamy lekcje z przeszłości.
W środę wieczorem prezydent Obama ogłosił plan rozszerzenia amerykańskich akcji militarnych na Syrię i Irak, w tym nalotów powietrznych, w reakcji na intensyfikację działań ekstremistycznej grupy terrorystycznej ISIS, dążącej do wprowadzenia kalifatu na Bliskim Wschodzie. „ISIS stwarza zagrożenie dla mieszkańców Iraku i Syrii i szerszego obszaru Bliskiego Wschodu, w tym amerykańskich obywateli, personelu i placówek. Gdy zostaną pozostawieni bez kontroli, ci terroryści mogą stwarzać rosnące niebezpieczeństwo wykraczające poza region, w tym dla Stanów Zjednoczonych. Jakkolwiek nie odnotowaliśmy specyficznych planów przeciwko naszemu krajowi, przywódcy ISIL zagrażają Ameryce i naszym sojusznikom”, oświadczył prezydent.
Rozszerzając operację poza naloty powietrzne na Irak, prezydent Obama informuje, że celem jest przejęcie kontrolowanego przez ISIS terytorium w Iraku, a także osłabienie i ostatecznie zniszczenie organizacji gdziekolwiek ona działa, włączając jej silne pozycje w Syrii. Ale nawet gdy uda się osiągnąć cele militarne w najbliższym czasie, rozszerzenie amerykańskiej roli w bliskowschodnim konflikcie niesie znaczne i nieprzewidywalne ryzyko, które Amerykanie mogą nie zechcieć ponieść. Nie bez znaczenia są ogromne koszty. Obecny koszt, ponad $1 trylion, jest poważnym wyzwaniem dla kraju, informuje dziennik.
Formacja międzynarodowej koalicji obejmującej kraje arabskie, zachodnich sojuszników i Kongres Stanów Zjednoczonych jest kluczowa dla uwiarygodnienia operacji wojskowej pod wodzą Amerykanów, komentuje redakcja The New York Times. Oprócz tego koalicjanci będą musieli odciąć finansowanie ISIS, zamknąć turecką granicę dla rekrutów i broni, a także wspomóc w dostarczeniu broni sunnitom. Sunnickie państwa arabskie muszą wyperswadować sunnitom zaatakowanym przez ISIS, że reprezentują wypaczenie islamu, które musi być odrzucone. Publikowana przez The New York Times lista przypomina, jak widać, bardziej listę pobożnych życzeń niż celów militarnych. Tymczasem nic nie wskazuje na to, że planowana na szeroką skalę i kosztowna kolejna operacja militarna doprowadzi do jakiejkolwiek poprawy sytuacji chrześcijan na Bliskim Wschodzie.
Na podst. The New York Times, The World Post, Episcopal News Service, First Things, The Daily Star, oprac. Ela Zaworski
'