Ma to być kosmiczna taksówka dowożąca astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Boeing przewiduje w niej jednak dodatkowe miejsce dla turystów, którzy chcieliby wybrać się w krótką podróż na orbitę. Koszt biletu nie jest jeszcze znany, ale ma być podobno bardzo konkurencyjny dla oferty Rosyjskiej Agencji Kosmicznej.
To, że będzie tańszy, nie znaczy jeszcze, że każdy z nas będzie sobie mógł zafundować taką wycieczkę. Firma Space Adventures, która zajmuje się sprzedażą biletów na rosyjskie statki kosmiczne, rozpoczyna w styczniu trening znanej piosenkarki brytyjskiej.
Sarah Brightman zapłaciła 52 miliony dolarów za 10 dniową podróż na ISS (International Space Station), która znajduje się 260 mil nad Ziemią i kosztowała około 100 miliardów dolarów. Brightman będzie ósmą osobą korzystającą z takiej oferty.
Kiedy Boeing zapewnia, że jego bilety będą kosztowały mniej, możemy spodziewać się ok. 10-15 proc. różnicy w cenie. To wciąż za dużo na przeciętna kieszeń.
Powrót USA do programu lotów cieszy wielu, zwłaszcza że rozpoczyna to nową erę dla NASA i pozwala na samodzielną realizację wielu projektów. W ostatnich latach, po zakończeniu eksploatacji wahadłowców, amerykańscy astronauci musieli korzystać z rosyjskich pokładów, by dostać się na ISS. Ogłoszenie wyniku przetargu na budowę kosmicznych taksówek i nawiązanie współpracy z Boeingiem oraz firmą SpaceX oznacza znaczne przyspieszenie realizacji nakreślonego przed laty projektu.
Boeing, czy SpaceX?
Błędną jest informacja mówiąca o współpracy tych firm nad budową kosmicznej taksówki, którą powtarzały niektóre media. Każda z nich otrzymała rządowy kontrakt, i każda będzie go realizowała samodzielnie. Ich rywalizacja ma pomóc w przyspieszeniu prac i wyborze później lepszego projektu.
Boeing planuje pierwszy lot swego statku w 2017 r. Jak będzie wyglądał wiemy już od co najmniej 3 lat, gdy opublikowane zostały jego zdjęcia i dane techniczne. Pojazd ten nigdy nie został jednak przetestowany w czasie rzeczywistego lotu.
Kontrakt wartości 4.2 miliarda dolarów pozwala firmie Boeing na sprzedaż miejsc osobom cywilnym. Pośrednikiem byłaby ta sama firma, która obecnie korzysta z usług rosyjskich statków Soyuz.
Teraz, kiedy część kontraktu przypadła tej firmie, prace ruszą pełną parą. Kontrakt przewiduje, że to Boeing odpowiedzialny będzie za ewentualne przekroczenie budżetu i opóźnienia programu. Firma ma nadzieję, a właściwie jest o tym przekonana, że uczestniczenie w kosmicznym przedsięwzięciu nie obniży uzyskiwanych obecnie dochodów i nie wpłynie na wartość akcji.
Jednak Boeing musi się liczyć z konkurencją. Space Exploration Technologies, czyli korporacja SpaceX, również otrzymała część kontraktu NASA. Obiecuje ona wyprodukować wahadłowiec o 40 procent taniej. Elon Musk, właściciel SpaceX zapewnia, że jest w stanie wykonać zlecenie za 2.6 mld.
SpaceX już oferuje loty kosmiczne, nie wiadomo jednak, czy będzie zabierała turystów podczas wypełniania misji NASA, tak jak planuje to Boeing.
Kontrakty podpisane we wtorek z obydwiema firmami przewidują zaprojektowanie, wybudowanie i testowanie statków nowej generacji. Następnie wykonać one będą musiały co najmniej sześć lotów na stację kosmiczną z astronautami na pokładzie, średnio dwie misje rocznie.
Różnica w cenie pomiędzy obydwiema korporacjami wynika z różnic w budowie rakiet wznoszących. Znana już z udanych lotów kapsuła SpaceX Dragon korzystała z firmowej rakiety Falcon9, która kosztuje ok. 61 milionów w przypadku wyniesienia na orbitę satelity.
Boeing planuje wykorzystanie w tym celu rakiet Atlas5, które powstają we współpracy z Lockheed Martin i wyposażone są w rosyjskie silniki RD – 180. Każdy z nich kosztuje ok. 150 milionów.
Obydwie firmy są w stanie zrealizować zamówienie NASA. Żadna nie chce eksperymentować, ale raczej korzystać ze sprawdzonych technologii.
Amazon inwestuje w kosmosie
Firmy Boeing i Lockheed poinformowały, że ich spółka zainwestuje sporo pieniędzy w projekt budowy silnika do napędu rakiet kosmicznych rozpoczęty przez znaną firmę wysyłkową – Amazon. Zajmuje się tym właściciel Jeff Bezoz i stworzona przez niego spółka o nazwie Blue Origin. Celem tej operacji jest uniezależnienie się od dostaw rosyjskich elementów rakiet kosmicznych. Jest to jednak niezależny projekt nie mający wielkiego wpływu na planowaną budowę kosmicznych taksówek dla NASA.
W tym samym czasie SpaceX stara się pozyskać rządowe kontrakty na wynoszenie w przestrzeń kosmiczną wojskowych satelit, co na razie wykonuje spółka należąca do Boeing i Lockheed. Do sądu wpłynął nawet pozew w tej sprawie, którego głównym argumentem jest właśnie fakt wykorzystywania przez SpaceX amerykańskich silników, a nie rosyjskich, co robi konkurencja.
Najbliższe lata zapowiadają się ciekawie. na razie ceny biletów na loty w kosmos są poza zasięgiem przeciętnego mieszkańca globu. Jednak przy tak dynamicznym rozwoju tej nowej dziedziny usług... kto wie, może za kolejne kilkanaście lat cena będzie bardziej przystępna.
RJ
'