----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 września 2014

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Prezydent Barack Obama ogłosił we wtorek intensyfikację amerykańskich wysiłków w celu zwalczenia epidemii wirusa Ebola. Ponad 3,000 żołnierzy ma zostać wysłanych do Afryki Zachodniej, gdzie mają wesprzeć szkolenie pracowników służby zdrowia i budowę klinik. Departament Obrony przeznaczy na ten cel $500 milionów, finansując budowę 17 klinik w Liberii, transport 10,000 zestawów personalnej ochrony i dystrybucję środków dezynfekujących dla 400,000 rodzin.

Światowa Organizacja Zdrowia oświadcza, że epidemia rozprzestrzenia się w sposób obecnie niespotykany. Agencja oświadczyła w ubiegłym tygodniu, że do 7 września odnotowano 4,366 potwierdzonych, podejrzanych i prawdopodobnych przypadków zachorowań i 2,218 śmiertelnych. Jeszcze bardziej przerażające jest tempo rozprzestrzeniania się infekcji, która stale się rozwija, pomimo lokalnych, regionalnych i międzynarodowych wysiłków powstrzymania choroby.

Na opanowanie sytuacji potrzebne są środki rzędu $1 miliarda, szacuje Organizacja Narodów Zjednoczonych. „Fundusze, o jakie się zwróciliśmy, wynosiły miesiąc temu $100 milionów, a obecnie potrzebna jest kwota dziesięciokrotnie wyższa”, wyjaśnił doktor David Nabarro, koordynator do spraw wirusa Ebola z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych. „Ze względu na sposób, w jaki epidemia się rozwija, poziom pomocy, jakiej potrzebujemy jest bezprecedensowy”, poinformował dziennikarzy w Genewie.

Powagę sytuacji dostrzega także Biały Dom. „Epidemia Ebola w Afryce Zachodniej i związany z nią kryzys humanitarny stanowią czołowe kwestie bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych”, deklaruje w oświadczeniu Biały Dom. Podczas wtorkowej wizyty w Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom prezydent Obama zaprezentował szczegóły planu walki z epidemią. Zarówno Światowa Organizacja Zdrowia, jak i lokalni przywódcy w Afryce stwierdzają, że epidemia wymknęła się spod kontroli, a przedstawiciele WHO wręcz błagali o pomoc podczas wrześniowej wizyty w Waszyngtonie.

Potrzebę natychmiastowej interwencji podkreśla także organizacja Lekarze Bez Granic. Podczas wtorkowego spotkania na temat epidemii, dyrektor Dr. Joanne Liu, opisała jak „Teraz, w Monrowii, chorzy dobijają się do klinik, ponieważ nie chcą zarazić swych rodzin i desperacko poszukują możliwości izolacji. Musimy ich odsyłać. Po prostu nie mamy dla nich miejsca. Wysoce zarażeni ludzie są zmuszeni do powrotu do domu, po to tylko by zarazić innych i kontynuować rozszerzanie się epidemii. Wszystko z powodu braku reakcji międzynarodowej”, dodała Liu.

Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że liczba osób zarażonych osiągnie w najbliższych miesiącach 20,000 osób. Jej przedstawiciel prognozuje, że wkrótce może dojść do setek tysięcy. Amerykańskie centrum dowodzenia, w ramach Operation United Assistance, w Afryce będzie bazą koordynującą transport wyposażenia, dostawy materiałów i szkolenie personelu, poinformował Biały Dom w oświadczeniu. Planuje się, że U.S. Africa Command wyszkoli 500 nowych pracowników służby zdrowia tygodniowo przez pół roku lub dłużej, jeśli będzie taka potrzeba. Według Światowej Organizacji Zdrowia i Lekarzy Bez Granic, największe potrzeby dotyczą właśnie pracowników medycznych. W przyszłości Stany Zjednoczone dostarczą setek tysięcy zestawów ochronnego wyposażenia, które obejmują kombinezony, rękawice, buty, okulary ochronne i maski zabezpieczające pracowników przed zarażeniem wirusem Ebola. Biały Dom w wydanym we wtorek oświadczeniu wyjaśnia, że we współpracy z United Nations Children Fund, Paul Allen Family Foundation i innymi agencjami, ochronie zostanie poddanych 400,000 najbardziej narażonych rodzin z Liberii. Częścią tych wysiłków będzie przetransportowanie 50,000 zestawów ochronnych z Danii do Liberii, skąd przez wyszkolonych woluntariuszy zostaną dostarczone do oddalonych społeczności.

Wirus Ebola rozprzestrzenia się poprzez płyny ustrojowe i wymaga bezpośredniego kontaktu, więc lekarze, pielęgniarki i inni opiekunowie, w tym członkowie rodziny i osoby przygotowujące ciała do pogrzebu czy wywozu doświadczają największego ryzyka. Zdaniem ekspertów, właściwa kontrola infekcji jest w stanie zapobiec rozprzestrzenieniu się epidemii. Przyznając, że opanowanie epidemii będzie wymagało ofiar, Stany Zjednoczone prześlą również 5,000 toreb na ciała zmarłych.

Stany Zjednoczone obiecały $175 milionów na wsparcie walki z epidemią w Gwinei, Sierra Leone i Liberii, a administracja zwróciła się do Kongresu o dodatkowo $88 milionów. Jednakże organizacja Lekarze Bez Granic wypowiada się krytycznie o dotychczasowej pomocy dostarczonej przez Stany Zjednoczone. Według jej prezydenta, doktor Liu, organizacja przesłała do tej pory 420 ton dostaw do krajów dotkniętych epidemią. Około 2,000 pracowników służb medycznych obsługuje chorych. Opieką medyczną objętych jest ponad 530 pacjentów w pięciu różnych centrach szpitalnych. Organizacja jest przeciążona jako jedyna pozarządowa prywatna agencja, która świadczy pomoc w większości klinik, informuje doktor Liu. Jej zdaniem, „jest nie do pomyślenia, że Stany Zjednoczone i inne kraje nie zrobiły więcej do tej pory”.

Biały Dom wylicza natomiast, że Stany Zjednoczone dokonały dostaw 16 ton wyposażenia medycznego i sprzętu ratowniczego do Liberii, w tym 10,000 zestawów ochrony osobistej, dwóch jednostek uzdatniania wody i dwóch zbiorników wodnych o pojemności 10,000 litrów, a także 100 rolek plastikowego płótna do izolacji pacjentów. Ponadto, Centrum Zapobiegania i Zwalczania Chorób wraz z innymi amerykańskimi agencjami dysponują 100 pracownikami w Afryce Zachodniej, a National Institutes of Health pracuje nad wynalezieniem leków i szczepionki.

Amerykańskie wysiłki, pod nazwą Operation United Assistance, będą prowadzone pod kierownictwem generała armii z Monrowii, w Liberii, kraju najdotkliwiej dotkniętego epidemią Ebola, gdzie wirus rozprzestrzenia się najszybciej.

Biały Dom utrzymuje, że istnieje minimalne zagrożenie wirusem dla Stanów Zjednoczonych, ale Obama ostrzegł w wywiadzie dla NBC Meet The Press, że zaniedbanie działań mogłoby podnieść ryzyko dla kraju. „Jeśli nie podejmiemy wysiłków teraz i epidemia rozprzestrzeni się nie tylko w Afryce, ale w innych częściach świata, to istnieje niebezpieczeństwo, że wirus ulegnie mutacji”. A wtedy stanie się łatwiej przenoszony i niebezpieczny dla Stanów Zjednoczonych, dodaje prezydent.

Czworo Amerykanów, w tym troje lekarzy, było lub jest obecnie w trakcie leczenia z powodu wirusa Ebola w Stanach Zjednoczonych. Jeden z nich, doktor Kent Brantly, który przeżył dzięki eksperymentalnemu lekowi, zeznawał we wtorek przed Kongresem Stanów Zjednoczonych wzywając do autoryzowania dodatkowych funduszy na walkę z wirusem. Doktor Brantly oddał krew zarażonym Amerykanom. „To pożar prosto z piekła”, komentuje Brantly. „Nie możemy oszukiwać się zakładając, że Atlantyk ochroni nas przed płomieniami pożaru”, ostrzegł Brantly.

Problem polega na tym, że szpitale i kliniki w Gwinei, Liberii i Sierra Leone, krajach najdotkliwiej dotkniętych epidemią, są przeciążone kryzysem, który Światowa Organizacja Zdrowia określa mianem najbardziej śmiertelnej epidemii wirusa Ebola. Tymczasem „Obecnie, nie ma ani jednego łóżka dostępnego dla zarażonych pacjentów w całej Liberii”, oświadcza Margaret Chan, dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia. „Jak tylko jest otwierana nowa klinika, natychmiast zapełnia się pacjentami”, dodaje Chan potwierdzając najgorsze prognozy. „Mężczyźni, kobiety i dzieci po prostu siedzą, czekając na śmierć”, stwierdza Obama.

W ubiegłą niedzielę, zmarła doktor Olivet Buck, czwarta z lekarzy, którzy zarazili się wirusem Ebola w Sierra Leone. To informacja szczególnie przygnębiająca dla mieszkańców Sierra Leone, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w ubiegłym tygodniu administracja Sierra Leone zwróciła się do Światowej Organizacji Zdrowia o fundusze na transport doktor Buck do kliniki, oferującej lepsze warunki w Europie. WHO odmówiła argumentując, że w zamian oferuje doktor Buck „najlepszą możliwą opiekę” w Sierra Leone.

Trudno określić co to miałoby oznaczać, zwłaszcza, że warunki panujące w Sierra Leone są opłakane. Brak wyposażenia, personelu, pomieszczeń i właściwych warunków sanitarnych są dobrze znane. Tymczasem zagraniczni pracownicy służb medycznych są szybko ewakuowani z pola walki z wirusem. Newsweek potwierdza, że w Afryce Zachodniej panuje przekonanie, że kraje zachodnie chronią swych własnych pracowników służby zdrowia, zestawiając Afrykanów by cierpieli na miejscu. Na przykład, kiedy brytyjski pielęgniarz William Pooley został zarażony w Sierra Leone, jego kraj posłał samolot by mógł otrzymać leczenie w kraju. Pacjent wyzdrowiał. Tymczasem inaczej traktowani są lekarze z Sierra Leone, pomimo tego, że są najbardziej potrzebni.

Brak reakcji Światowej Organizacji Zdrowia spowodował potęgujący się brak zaufania wobec rządu i międzynarodowego środowiska medycznego. Mieszkańcy Sierra Leone nie wierzą nawet, że rząd próbował ewakuować doktor Buck. Są zdania, że pogłoski o próbach ewakuacji doktor Buck były jedynie posunięciem propagandowym.

Brak społecznego zaufania jest zwłaszcza ewidentny w sprawie trzydniowej kwarantanny, która rozpoczyna się w czwartek. Dotychczas rząd nie przedstawił spójnego planu wsparcia rodzin zmuszonych do pozostania w domu. Nigdy wcześniej w czasie epidemii mieszkańcy Sierra Leone nie czuli się bardziej samotni i odizolowani, donoszą reporterzy Newsweeka. Jeśli rząd nie mógł ocalić tej lekarki, co stanie się z nami?, zapytują bezradni.

Na podst. Newsweek, Time, The New York Times, CNN, oprac. Ela Zaworski



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor