----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

09 października 2014

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Przed składającą się z przedstawicieli obydwu partii komisją legislacyjną zeznaje w sumie siedmiu byłych pracowników administracji stanowej związanych z programem. Zadaniem członków komisji jest stwierdzenie, czy kontrowersyjny program był próbą kupienia przychylności wyborców z południa Chicago. Tak przynajmniej twierdzą republikańscy politycy, którzy domagali się powołania komisji, a także wszczęcia dochodzenia w tej sprawie.

Kontrowersje zaczęły się w połowie lutego, gdy stanowi kontrolerzy skrytykowali sposób gospodarowania ponad 55 milionami dolarów, jakie gubernator Illinois przeznaczył w 2010 r. na programy walki z przemocą. Inspektor generalny stwierdził wtedy, że pieniądze podatników były pochopnie przekazywane na różne cele i zwykle nie trafiały do najbardziej niebezpieczniejszych rejonów miasta. William Holland uznał również, że decyzje gdzie trafią fundusze podejmowano wyłącznie na podstawie słów aldermanów i działaczy społecznych, a nie w wyniku bardziej obiektywnego procesu. Kontrolerzy uznali, że twórcy programu nie kontrolowali wydatków, a organizacje otrzymujące pieniądze nie wywiązały się z planów dotyczących walki z przemocą.

Program wartości 55 milionów dolarów gubernator Pat Quinn ogłosił w ostatnich miesiącach kampanii przedwyborczej w 2010 r., gdy starał się pozyskać przychylność mieszkańców Chicago. Według republikanów, było to od samego początku posunięcie polityczne.

W maju prokurator powiatu Cook, Anita Alvarez, poprosiła o dokumenty związane z programem Neighborhood Recovery Initiative, co oznaczało przejrzenie dokumentów pod kontem ewentualnego śledztwa.

Sztab wyborczy gubernatora starał się jak mógł, by media porzuciły ten temat. Prawie się to udało, gdyż uwaga opinii publicznej skierowana została na majątek Bruce`a Raunera i zarządzane przez niego korporacje. Jednak wytrwałość republikanów doprowadziła do wskrzeszenia tematu właśnie za sprawą powołanej komisji śledczej. Na jej ustalenia trzeba będzie jednak poczekać, mało prawdopodobne jest, by zakończyła prace przed 6 listopada, czyli datą wyborów.

Poza tym sztab wyborczy Quinna stara się również pomniejszyć sprawę nielegalnego zatrudnienia w Departamencie Transportu. Ta sprawa pojawiła się nieco później, niż kontrowersje wokół NRI, nie dając kandydatowi demokratów chwili wytchnienia. Latem tego roku pojawiły się podejrzenia, iż w stanowym Departamencie Transportu zatrudniano osoby z politycznego klucza, związane z partią demokratyczną i urzędującym gubernatorem. Republikańscy politycy natychmiast poprosili o wszczęcie dochodzenia w tej sprawie, gdyż chodziło o federalne fundusze przekazywane Illinois na budowę i naprawę dróg.

Z dostępnych w tej chwili dokumentów przedstawionych w sądzie wynika, że w okresie ostatnich 10 lat liczba nominowanych ze względów politycznych pracowników wspomnianego departamentu wzrosła o 57%. Pat Quinn przekonuje, że nie doszło do nadużyć.

 

Obydwie sprawy na pewno zaszkodziły gubernatorowi w okresie przedwyborczym, jednak od czasu ich nagłośnienia kampania przesunęła się na inne tematy, a Quinn częściowo odzyskał utracone w ich wyniku poparcie. Ostatnie sondaże wskazują, że gdyby wybory odbyły się teraz, to obecny gubernator wygrałby je minimalną przewagą głosów. 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor