----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

16 października 2014

Udostępnij znajomym:

Rahm Emanuel nie wie jeszcze, jaka będzie decyzja w tej sprawie. W tym tygodniu poinformował jedynie, że nie wyklucza takiej możliwości. Dla uważnie przysłuchujących się słowom płynącym z ratusza wszystko jest jasne - miasto szuka sposobów na zachowanie tych funduszy.

Była to pierwsza wypowiedź burmistrza od czasu nagłośnienia sprawy przez Chicago Tribune i przeprowadzonego w tej sprawie dochodzenia. Przypomnijmy więc, że na początku roku, w momencie podpisywania umowy z nowym operatorem sieci kamer na skrzyżowaniach, polecono wystawiać mandaty kierowcom, którzy pokonywali nieprzepisowo skrzyżowania, nawet jeśli żółte światła na nich były krótsze od przepisowych 3 sekund.

Ponieważ nikt o tym nie wiedział, nagły wzrost liczby wystawianych za przejazd na czerwonym świetle mandatów w niektórych częściach miasta zrzucono na wady oprogramowania systemu i usterkowość samych urządzeń.

Dopiero po kilku miesiącach prawda wyszła na jaw, głównie za sprawą powtarzających się pytań kierowców i dziennikarzy. Burmistrz nakazał przerwać wypisywanie mandatów na skrzyżowaniach z krótszymi światłami tłumacząc, że to kwestia zaufania społecznego.

Zarobionych jednak w tym czasie 7.7 mln. dolarów miasto nie zwróciło i na razie nie jest pewne, czy kiedykolwiek zwróci.

Emanuel mówi, że musi w tej sprawie porozmawiać z kilkoma osobami czuwającymi nad systemem kamer. Na razie nie wie, jaka będzie jego decyzja. Przekonuje też, że nie ma pojęcia jak do zmiany doszło. Podejrzewa, że może Departament Transportu wprowadził zmianę do umowy z nowym operatorem. Obiecał sprawę wyjaśnić.

 

 

Żółte światła w Chicago wzbudzają od lat wiele kontrowersji.

Okazuje się, że znacznie łatwiej jest u nas otrzymać mandat za przejazd na czerwonym świetle i łatwiej jest spowodować na skrzyżowaniu wypadek lub stać się jego uczestnikiem. Oddzielające zielone od czerwonych światła żółte palą się u nas bowiem tylko przez 3 sekundy, podczas gdy reszta kraju korzysta z dłuższej przerwy.

Wiele osób uważa, że krótsze światła są niebezpieczne, a ich wydłużenie przyniosłoby więcej korzyści, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, niż montowanie kamer. W końcu trudniej jest zdążyć przed zmianą na czerwone, jeśli mamy do dyspozycji mniej czasu. Czasami w ogóle jest to niemożliwe.

 

Na stronie city-data.com już kilka lat temu jeden z internautów przytaczał następujący przykład:

Jeśli podróżujemy po ulicy biegnącej pod kątem w stosunku do pozostałych, np. Milwaukee lub Lincoln i musimy pokonać skrzyżowanie z inną, która ma cztery pasy ruchu, np. Ashland, to wjeżdżając z dozwoloną prędkością na skrzyżowanie na zielonym, tuż przed zmianą na żółte, wyjeżdżamy z niego już na czerwonym. Jeśli pokonanie skrzyżowania na żółtym jest niemożliwe, to znaczy, że najwyższy czas wydłużyć czas ich trwania”.

 

Chicago ma jedne z najkrótszych żółtych świateł w kraju. Władze miasta zapewniają, że 3 sekundy wprowadzone zostały na długo przed pojawieniem się kamer i nie mają nic wspólnego z liczbą mandatów. Chodzi wyłącznie o przyspieszenie ruchu na zatłoczonych ulicach. Obowiązujące 3 sek. zgodne są również z wytycznymi federalnymi.

 

Jednak dla większości kierowców, zwłaszcza z innych miast, a nawet przedmieść, tak krótki czas pozostawiony na pokonanie skrzyżowania sprawia wiele kłopotów. Chwila wahania, lub zbyt niska prędkość często oznacza konieczność zakończenia manewru już na czerwonym. Kto wie, czy poprzez nieznaczne wydłużenie czasu na pokonanie skrzyżowania nie zmniejszyłoby się liczby wypadków na nich.

W innych, dużych miastach system najczęściej pozwala na zmiany. W Nowym Jorku w godzinach szczytu na większości skrzyżowań obowiązują 3 sekundowe żółte światła, podobnie jak u nas, Jednak nowojorczycy mają już do dyspozycji 4, a nawet 4 i pół sekundy. System działający w Chicago, niestety, nie pozwala na taką elastyczność.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor