----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

23 października 2014

Udostępnij znajomym:

Gdy kilka miesięcy temu Izba Reprezentantów Illinois zadecydowała, iż wszystkie stanowe departamenty zobowiązane są kupować wyłącznie samochody produkcji amerykańskiej, wiele osób zaczęło się zastanawiać, o jakie modele chodzi. Wbrew pozorom nie jest bowiem łatwo ustalić, zakup którego pojazdu najbardziej pomoże krajowej gospodarce i da zajęcie amerykańskim pracownikom.

Dla nikogo nie jest chyba zaskoczeniem, że producenci samochodów, podobnie jak elektroniki, czy sprzętu AGD wykorzystują niskie koszty wytwarzania podzespołów w innych krajach. Czasami chodzi o zagranicznego producenta przysyłającego tu własne części i posiadającego na miejscu tylko montażownię. Wciąż istnieje tu wiele fabryk podzespołów realizujących lokalne zamówienia, jednak już od wielu lat w USA nie ma ani jednego samochodu, o którym można powiedzieć, że jest w 100 proc. produktem krajowym.

Każdego roku publikowanych jest kilka list przedstawiających pojazdy "najbardziej amerykańskie". Różnią się one jednak od siebie, gdyż ich autorzy posługują się innymi kryteriami.

Zanim jednak powiemy więcej na ten temat, powróćmy na chwilę do ustawy zaproponowanej w Illinois.

Według kontroli przeprowadzonej w 2010 r. stan Illinois posiada ponad 16,000 pojazdów kołowych znajdujących się na wyposażeniu różnych departamentów. Należą do nich nie tylko samochody osobowe, ale również policyjne cruisery, wozy strażackie i karetki. Jest wśród nich też kilkanaście limuzyn. Chodzi więc o sporą liczbę i znaczące wydatki. Pomysłodawcy zmiany prawa dodają przy okazji, że zakupy nie będą ograniczały się wyłącznie do krajowych producentów: „Jeśli samochód jest składany na terenie naszego kraju przez amerykańskiego pracownika, to nie wykluczamy takich pojazdów” - mówią politycy.

Ta deklaracja wcale jednak nie upraszcza sprawy.

Nasi politycy chcąc wspomóc rodzimy przemysł i pracowników fabryk znajdujących się w USA, narażają się na krytykę ze wszystkich stron. Przeciwnicy pomysłu zwracają uwagę, że w ten sposób można rozpocząć wojnę handlową z innymi krajami, gdy w odwecie postanowią one zrezygnować z zakupu amerykańskich produktów. Nawet jego zwolennicy nie są pewni, czy jesteśmy w stanie wybrać właściwy produkt i opracować listę pojazdów spełniających nakreślone przez polityków kryteria.

Hasło "Kupuj amerykańskie" jest od lat podstawą promocji rodzimego przemysłu. Nasiliło się zwłaszcza pod koniec lat 80. gdy zagraniczne firmy zaczęły sprzedawać w USA produkty porównywalnej, lub wyższej jakości za nieco niższe ceny.

Do dziś wielu mieszkańców tego kraju stara się realizować znane hasło, jednak wraz z postępującą globalizacją jest to coraz trudniejsze. Zwłaszcza, gdy chodzi o samochody.

 Tak jak wspomniane było przed chwilą, list wymieniających "najbardziej amerykańskie" pojazdy jest wiele. Jedną z najbardziej znanych jet publikowana dorocznie przez National Highway Traffic Safety Administration, która powstaje w oparciu o dane przekazywane przez producentów w ramach ustawy znanej jako American Automobile Labeling Act, wyliczającej w samochodach zawartość części powstałych w USA i Kanadzie.

– Według tylko tych kryteriów na pierwszym miejscu wśród mini vanów znajduje się Honda Odyssey, która posiada 75 proc. podzespołów z USA i Kanady. Do tego składana jest na miejscu.

– Wśród pojazdów tzw. cargo van pierwszy jest Chevrolet Express, znany również jako GMC Savanna. Zawartość amerykańskich części wynosi w nim 80 proc.

– Chevy Corvette przewodzi pojazdom sportowym - 75 proc. części północnoamerykańskich.

– Wśród samochodów osobowych, czyli najpopularniejszego typu nadwozia sedan, króluje Toyota Camry posiadająca 75 proc. części amerykańskich i 20 proc. japońskich. Podobnie jak Odyssey składana jest w USA.

– Toyota Tundra przewodzi stawce tzw. pick-up`ów. Również składa się z północnoamerykańskich podzespołów w 75 proc. Warto wiedzieć, że np. Chevy Silverado, wydawałoby się ikona rodzimej motoryzacji, zawiera ich tylko 40 procent.

– Kolejna grupa to SUV. Tu na pierwszym miejscu i z wynikem 72 proc. mamy Buick Enclave.

– Acura RDX i Cadillac CTS to samochody luksusowe, które składają się z 70 proc. części pochodzących z USA i Kanady. Obydwa pojazdy składane są na miejscu.

– Wśród małych samochodów osobowych przewodzi Toyota Corolla, posiadająca 60 proc. rodzimych podzespołów. Składana jest już jednak w Kanadzie.

– Stosunkowo nowe na rynku hybrydy są już w większości produktem zagranicznym. Najbardziej amerykański wśród nich jest Ford C-Max, na który składa się około 40 proc. części wytwarzanych w USA i Kanadzie.

Zanim zaczniemy jednak wyciągać wnioski, powinniśmy przyjrzeć się również innemu zestawieniu, które być może jest bardziej miarodajne.

Profesor Frank DuBois z Kogod School of Business w Waszyngtonie opracował własny wskaźnik. Oprócz zawartości północnoamerykańskich podzespołów i miejsca montażu, zwrócił uwagę na lokalizację departamentu "research and development" każdego producenta, oraz kraj, gdzie znajduje się kwatera główna, czyli gdzie odprowadzane są zyski ze sprzedaży pojazdów. Okazało się, że lista wygląda inaczej, niż zaprezentowana przed chwilą.

Okazało się, że wśród "najbardziej amerykańskich" samochodów na szczycie listy znalazły się Ford F-Series oraz Chevrolet Corvette, za którymi uplasowało się kilka samochodów SUV wytwarzanych przez GM. W czołówce jest jeszcze Dodge Avenger i kilka Chryslerów. Gdy wzięliśmy pod uwagę wszystkie czynniki okazało się, że pierwsza dziesiątka składa się prawie wyłącznie z samochodów rzeczywiście uznawanych za produkty rodzime, takich choćby jak JEEP.

Dopiero w drugiej dziesiątce pojawiły się Hondy i Toyoty.

Dzieje się tak, gdyż pojazd stworzony został przez inżynierów w innym kraju i choć produkowany jest faktycznie w USA, to cały zysk wraca poza granice.

Są też przypadki ciekawe i trudne do sklasyfikowania. Na przykład model SUV firmy BMW składany jest w USA, ale niektóre części dwukrotnie pokonują Atlantyk. Na przykład skrzynia biegów z Europy trafia na taśmę montażową u nas, po czym w gotowym samochodzie wraca do salonów sprzedaży na Starym Kontynencie.

Produkcja samochodów stanowi w Stanach Zjednoczonych 4 procent produktu krajowego i daje ponad 800 tysięcy miejsc pracy. Nic dziwnego, że kilka lat temu rząd zdecydował się na wsparcie kilkoma miliardami dolarów tego sektora w obliczu finansowych problemów. Załamanie na rynku produkcji pojazdów w USA byłoby znacznie bardziej kosztowne, niż przekazane na ten cel pieniądze.

Legislatorom z Illinois można przyklasnąć, jednak jesteśmy ciekawi, jakimi kryteriami będą się kierować realizując zawarte w swej ustawie postanowienia.

RJ



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor