W ubiegłym tygodniu zakończył swe obrady synod biskupów katolickich debatujący przez dwa tygodnie w Rzymie na tematy rodziny. Bardzo rzadko się zdarza, by synod wywoływał tyle emocji. Tym razem wśród kontrowersyjnych kwestii znajdowały się homoseksualizm, jak również rozwiedzeni katolicy żyjący w związkach cywilnych.
Ku rozczarowaniu prasy, która gorączkowo relacjonowała treść tymczasowego streszczenia, synod nie zdementował nauczania Kościoła na temat seksu, małżeństwa, homoseksualistów i rozwodu. Z finałowej wersji podsumowania usunięto bezprecedensową otwartość wobec gejów i par żyjących ze sobą bez ślubu.
Jak wyjaśnia kardynał Wilfrid Fox Napier z Afryki Południowej, który uczestniczył w redakcji finałowej wersji projektu, finałowy dokument wykazał „wspólną wizję”, której nie posiadał projekt. Głównymi kwestiami spornymi było „przedstawianie związków homoseksualnych jakby były rzeczą pozytywną” i sugestia jakoby rozwiedzeni i pozostający w kolejnym związku cywilnym katolicy powinni mieć prawo otrzymywać Komunię świętą bez unieważnienia pierwszego małżeństwa, wyznał kardynał. Narzekał również, że projekt sprawozdania został zaprezentowany mylnie jako opinia całego synodu, podczas gdy była to opinia „jednej lub dwóch osób”. „To bardzo ludzi zdenerwowało”, wyznał kardynał Fox.
W rezultacie, biskupi katoliccy opublikowali w ubiegłą sobotę zrewidowaną wersję dokumentu na temat gejów, małżeństwa, seksu i rozwodu przedstawiając ją jako „zrównoważoną” refleksję o nauczaniu Kościoła i potrzebach pasterskich. Przyjęte poprawki do projektu niemalże jednogłośnie podkreślały, że kościelna doktryna rodziny powinna być pełniej zamanifestowana i że rodziny katolickie powinny pełnić raczej funkcje modelowe i być zachęcane do skupienia się na problemach rodziny, a nie na związkach „odbiegających od przyjętych norm”. W podobnym tonie utrzymany był oddzielny list skierowany do rodzin chrześcijańskich opublikowany w ubiegłą sobotę. Nie wspominał on o rodzinach z dziećmi o orientacji homoseksualnej, a tym bardziej o homoseksualnych rodzicach, dotykając jedynie „złożonych i problematycznych” kwestii, do których dochodzi kiedy małżeństwo się rozpada i jest zawierany nowy związek.
Atmosferę taniej sensacyjności z jaką prasa przyjęła projekt sprawozdania z synodu najlepiej moim zdaniem ujmuje ksiądz Robert Barron, teolog, rektor seminarium Saint Mary of the Lake i autor i założyciel duszpasterstwa medialnego Word On Fire. W artykule pod znamiennym tytułem „Having patience for the sausage making synod”, ksiądz Barron zauważa towarzyszącą obradom histerię. Oto cytowany przez niego John Thavis opisywał sprawozdanie jako „ogromne trzęsienie ziemi, które nastąpiło po miesiącach wstrząsów”. Niektórzy komentatorzy z prawej strony sceny politycznej załamując ręce opłakiwali porzucenie nauczania Kościoła. Jeden nawet wyraził opinię, że raport jest „najgłupszym dokumentem kiedykolwiek wydanym przez Kościół katolicki”, a inni, że to tymczasowe sprawozdanie daje odczuć swą wyższość nad nauczaniem świętego Jana Pawła II. Tymczasem The New York Times bezceremonialnie ogłosił, że Kościół ewoluował od „potępienia niekonwencjonalnych sytuacji rodzinnych w kierunku zrozumienia, otwartości i miłosierdzia”. Ksiądz Barron radzi by wszyscy wzięli głęboki oddech.
Prasa świecka wyolbrzymia wewnętrzne podziały biskupów podczas synodalnych obrad. NPR w swych analizach dowodzi rzekomo głęboko podzielonego Kościoła co do sposobu traktowania homoseksulistów, a także rozwiedzionych katolików, którzy zawarli powtórne związki świeckie. Tak oto NPR cytuje włoskiego arcybiskupa Bruno Forte, autora sekcji dotyczącej gejów, który miał podkreślić, że „musimy szanować godność każdej osoby, a bycie homoseksualistą nie oznacza braku poszanowania dla godności tej osoby. Po przeciwnej stronie podziału NPR umieszcza południowoafrykańskiego kardynała Wilfrida Napiera, który miał wyrazić swój gniew z powodu przedwczesnej publikacji synodalnego podsumowania. „To jeden z powodów dla którego było takie zamieszanie wśród uczestników synodu, że działamy w sytuacji praktycznie nieodwracalnej”, powiedział cytowany przez NPR kardynał Napier. „Wiadomość już się rozeszła. To jest to co synod mówi, to jest to co Kościoł katolicki mówi, a nie jest to wcale to co mówimy, a cokolwiek powiemy potem będzie brzmiało jakbyśmy kontrolowali już popełnione szkody”. Kolejnym cytowanym przez NPR konserwatystą jest amerykański kardynał Raymond Burke, który zarzuca, że synod był pomyślany jako osłabienie nauki Kościoła, a papież poczynił znaczne krzywdy nie opowiadając się otwarcie w tych kwestiach.
Głębokie podziały pomiędzy dogmatykami a reformatorami podkreśla także The New York Times. Dziennik przywołuje końcowe przemówienie papieża Franciszka, który ostrzegł zarówno przed „wrogą sztywnością zasad” konserwatystów jak i tendencją postępowych kardynałów do „zabandażowania rany zanim się ją wyleczy”.
Tymczasem prawda wydaje się inna. Otwierając obrady synodalne Franciszek zachęcił biskupów do prawdziwie otwartej dyskusji pozbawionej cenzury. Papież nie stroniąc od różnic i wyzwań przypomniał biskupom w swej mowie końcowej, że synod był „podróżą”, pełną „pędu”, „zmartwienia”, „entuzjazmu i zapału”, ale że zdarzały się też chwile przygnębienia, napięć i pokus”. Papież wśród tego wszystkiego zachował poczucie humoru. W swej przemowie końcowej cierpko żartował z kontrowersji dotyczącej „przyjęcia” homoseksualistów, celowo przekręcając słowo „powitać” po czym sam je poprawiając”.
Jedną z największych kwestii w prezentacjach medialnych było pojawienie się dylematu homoseksualizmu. Pojawił się on już pierwszego dnia obrad, kiedy przemawiająca para małżeńska mówiła o doświadczeniu innego małżeństwa, którego syn jest gejem. Tymczasowe sprawozdanie utrzymane było w stylu zdecydowanie nowym w odniesieniu do gejów i lesbijek, obejmującym pojęcia takie jak „przyjęcie”, „dary i jakości”, „obopólne wsparcie”, „cenni” partnerzy, itp.
Wśród kontrowersji wstępnego podsumowania znalazły się sugestie, by poszukiwać „pozytywnych aspektów” konkubinatu i związków cywilnych, propozycje by rozwiedzeni i ponownie zamężni katolicy mogli otrzymywać sakramenty w pewnych okolicznościach, bardziej dostępne i elastyczne uznanie przypadków unieważnienia małżeństw, a także wzmianka o „darach i jakościach” jakie homoseksualiści mają do zaoferowania i o „akceptowaniu i poszanowaniu ich orientacji seksualnej” bez naruszania doktryny. Biuro prasowe Stolicy Apostolskiej wyjaśniło, że tymczasowy dokument, napisany w większości przez specjalnego sekretarza arcybiskupa Bruno Forte z Włoch, miał charakter roboczy i że był częścią trwającego procesu synodalnego. Kardynał Burke wyraził opinię, że tymczasowe sprawozdanie miało „katastrofalny” wpływ na katolików, nie-katolików i ludzi dobrej woli, ponieważ sprawiało wrażenie, że Kościół „porzucał wiarę apostolską w kwestii małżeństwa”. Niektóre źródła, między innymi, National Catholic Register, ujawniły pretensje polskich biskupów, którzy byli ponoć zaniepokojeni zignorowaniem nauki Jana Pawła II w odniesieniu do rodziny.
Kolejnym przedmiotem krytycyzmu była opinia, jakoby synod próbował rozdzielić doktrynę od praktyki. Było to szczególnie widoczne w kwestiach rozwodu, ponownych związków cywilnych i homoseksualizmu. Prałaci z Afryki, gdzie tradycyjne wartości pozostają w większości nienaruszone, wyrazili swój ostry sprzeciw wobec sugerowanych zmian w praktyce duszpasterskiej, podobnie jak duża liczba zachodnich prałatów, w tym kardynał Burke i australijski kardynał George Pell, który przewodzi Watykańskiemu Sekretariatowi do Spraw Ekonomii. Powszechne były także niepokoje, jakoby synod osłabił znaczenie encykliki błogosławionego Pawła VI Humanae Vitae, z roku 1968, która utrzymała nauczanie Kościoła co do zakazu sztucznej antykoncepcji.
Finałowy dokument odrzucił te paragrafy, jako że nie uzyskały one wymaganej większości dwóch trzecich głosów i zasadniczo powrócił do Katechizmu, który wymaga od wiernych by traktować geje i lesbijki z „szacunkiem, wrażliwością i współczuciem”.
Jakkolwiek synod zakończył swe prace w ubiegłym tygodniu, komentarze duchowieństwa potęgują wywołane przez synod kontrowersje. Oto arcybiksup Filadelfii, Charles Chaput, głośny krytyk współczesnej kultury wśród amerykńskiego kleru, podkreśla, że był „bardzo zniepokojony” z powodu debaty na temat nauczania kościoła w kestii gejów i katolików, którzy zawarli ponowne związki, oświadczając, że przesłała ona dezorientujące przesłanie, a jego zdaniem, „zamieszanie pochodzi od diabła”.
W wykładzie wygłoszonym w poniedziałek na Manhattanie, Chaput zasugerował także, że w kontekście gwałtownej serii decyzji sądowych legalizujących małżeństwa osób tej samej płci w ponad 30 stanach, katoliccy księża mogliby rozważyć wycofanie się z poświadczania małżeństw cywilnych sygnalizując „pryncypialny opór”. Na mocy długoletniej praktyki w Stanach Zjednoczonych ksiądz katolicki, podobnie jak kżdy inny licencjonowany duchowny, działa jako przedstawiciel stanu podpisując metrykę ślubu. „Trudno zrozumieć jak ksiądz lub biskup może, zgodnie z sumieniem, podpisać metrykę ślubu, która jedynie identyfikuje „małżonka A” i małżonka „B”, stwierdził arcybiskup Chaput. „Odmowa przeprowadzania cywilnych ceremonii małżeńskich, jako kwestią oporu pryncypialnego, posiada teraz większą wartość świadectwa niż wyrzucenie Kościoła przez rząd z biznesu udzielania małżeństw, co jest prawdopodobne, stwierdził.
Arcybiskup Chaput ma gościć papieża Franciszka w Filadelfii we wrześniu przyszłego roku z okazji Światowego Spotkania na Temat Rodzin, a jego krytycyzm spotęgował krytycyzm innych konserwatywnych przedstawicieli duchowieństwa zaniepokojonych z powodu zachęcenia przez Franciszka do wolnej dyskusji z udziałem 190 kardynałów i biskupów. 70-letni arcybiskup Chaput, który nie uczestniczył w pracach synodu, wygłosił swój komentarz w odpowiedzi na pytanie po wykładzie sponsorowanym przez konserwatywny dziennik First Things. „Byłem bardzo zaniepokojony tym do czego doszło” podczas synodu, stwierdził arcybiskup. „Myślę, że zamieszanie pochodzi od diabła, i myślę, że publiczny odbiór był dezorientujący”.
Natomiast kardynał Tomothy Dolan, prezydent Konferencji Biskupów Ktolickich w Stanach Zjednoczonych, w rozmowie z George Stephanopoulos z ABC News, zgodził się, że oświadczenie papieża na temat homoseksualizmu podczas obrad synodu stanowi nie rewolucję, a ewolucję w Kościele katolickim. „Papież Franciszek nie przestaje mnie zaskakiwać”, stwierdził kardynał Dolan w ABC News. „Jak myślisz, że go zrozumiałeś, oferuje inny, wręcz innowacyjny sposób spojrzenia, to przemówienie na zakończenie synodu było bardzo inspiracyjne. Mówił od serca. Mówił o sobie jako papież i przedstawiciel Kościoła rzucając wyzwanie nam wszystkim.”
Synod zbierze się ponownie w przyszłym roku aby rozważyć kwestie dyskutowane podczas tegorocznego synodu. Kardynał Dolan wyjaśnił, że doktryna Kościoła nie zmienia się podczas synodu. „Synody nie zmieniają doktryny. Nikt nie zmienia doktryny. Wierzymy, że otrzymaliśmy doktrynę od Boga i naszym zdaniem jest ją wiernie i skutecznie przekazać”, podsumował.
Na podst. The Blaze, National Catholic Register, oprac. Ela Zaworski