----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

13 listopada 2014

Udostępnij znajomym:

Józef Piłsudski i Roman Dmowski – te dwa nazwiska są na zmianę wymieniane przy okazji mówienia o odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. Jerzy Giedroyć mawiał, że dzieje tego okresu zdominowały dwie trumny tych właśnie polityków. A przecież zasłużonych dla niepodległości mamy o wiele więcej.

Pierwszy – Komendant, Marszałek, Dziadek. Konspirator, zesłaniec, przywódca Organizacji Bojowej PPS, z którą prowadził walkę przeciwko Rosjanom w czasie Rewolucji 1905 r. Potem twórca organizacji niepodległościowych w Galicji, z którymi wkroczył latem 1914 r. do zaboru rosyjskiego z myślą o wywołaniu powstania, a potem utworzył z nich Legiony Polskie, które były jedną z najważniejszych polskich formacji zbrojnych na frontach I wojny światowej. Od 1918 r. Naczelnik Państwa, wódz Wojska Polskiego, a po zamachu stanu w 1926 r. trzymający faktyczną władzę w państwie dyktator.

Drugi – Pan Roman. Najpierw twórca nowoczesnego polskiego ruchu nacjonalistycznego, który myślą o polskości objął nie tylko tradycyjne elity, ale również szerokie masy społeczne w miastach, miasteczkach i na wsi. Autor „Myśli nowoczesnego Polaka”, czyli do dziś Biblii polskich narodowców. Gdy Piłsudski szedł na wojnę obok Austriaków, Dmowski wybrał drogę polityczną – najpierw przy Rosji, a po jej klęsce przy Wielkiej Brytanii i Francji. Na salonach zachodniej Europy, która wygrała wojnę, wydeptywał ścieżki dla polskiego sukcesu na drodze dyplomatycznej. Po odzyskaniu niepodległości był liderem najsilniejszej partii w Sejmie (Narodowej Demokracji), a po zamachu Piłsudskiego zgorzkniałym i coraz bardziej radykalnym i antysemickim ideologiem młodej prawicy.

Każdy położył swoje zasługi dla Polski. Ale czy tylko oni się liczyli?

Kto pamięta o tym, że niezwykle ważną siłą w polskiej polityce tuż przed odzyskaniem niepodległości i po tym wydarzeniu był ruch ludowy – chłopi stanowili wszak zdecydowaną większość mieszkańców ziem nad Wisłą, gdzie choć miasta się rozwijały, to było ich wciąż mało, a wieś, w większości zamieszkała przez drobnych rolników lub wyrobników, była „sercem” Polski. To tu działał Wincenty Witos – polski Cyncynat, wybrany do parlamentu Austro-Węgier chłop, który przez całe życie podkreślał, że jest chłopem, ubierał się w strój chłopki i reprezentował interesy chłopów w polskiej polityce. A jako, że tradycyjnie partie ludowe znajdują się w środku sceny politycznej, mogły brać udział w koalicjach zarówno lewicowych jak i prawicowych (po 1918 r. Witos był trzykrotnie premierem RP).

A lewica? Piłsudski w 1918 r. miał „wysiąść z czerwonego tramwaju na przystanku Niepodległość”, ale wielu jego towarzyszy czy kolegów partyjnych czy ideowych pozostało przy ideałach socjalistycznych. Jędrzej Moraczewski, pierwszy premier z listopada 1918 r., Ignacy Daszyński, doświadczony parlamentarzysta i niekwestionowany autorytet, czy Mieczysław Niedziałkowski, doskonały mówca i publicysta – to wszystko ludzie Polskiej Partii Socjalistycznej, czyli lewicy, która ceniła zarówno sprawiedliwość społeczną i dobro ludzi pracy, jak i Polskę. I gromadziła wokół siebie nie tylko dużą część mas robotniczych, ale również instytucje społeczne, związki zawodowe czy środowiska inteligenckie.

Gdy Piłsudski zaczynał w 1914 r. swoją przygodę wojskową, znalazł oparcie w jeszcze jednej opcji politycznej – konserwatystach w Galicji. Ci, którzy kiedyś deklarowali, że będą stać przy cesarzu austriackim, na początku I wojny światowej wsparli sprawę polską z nadzieją... że ten cesarz zostanie królem Polski. Gdy Niemcy i Austriacy zdobyli obszary zajęte wcześniej przez Rosjan, utworzyli na nich Królestwo Polskie, które miało być częścią „niemieckiej Europy Środkowej”, podległej Berlinowi. Ale to właśnie w tym Królestwie powstała polska administracja, którą potem przejęło państwo polskie. I to właśnie trzech konserwatyści: książę, hrabia i kardynał utworzyli Radę Regencyjną, która częściowo rządziła tym Królestwem. I choć mało kto ją lubił, to odegrała ona ważną rolę w odbudowie niepodległości.

A Ignacy Paderewski, wielki pianista, znany w Europie Zachodniej i USA? To on najpierw reprezentował Polskę na salonach światowych i w życiu kulturalnym, a gdy wybuchła wojna światowa postanowił zrobić wszystko, by pomóc Ojczyźnie politycznie. To on był najlepszym ambasadorem sprawy polskiej na świecie – znał ważnych ludzi na Zachodzie, a oni go słuchali i traktowali go poważnie. To jego przybycie w grudniu 1918 r. do Poznania wywołało wybuch powstania w tym mieście. To on w następnym miesiąc został pierwszym premierem najpierw akceptowanym przez główne siły polityczne, a później zatwierdzonym przez demokratycznie wybrany Sejm. I choć premierem był słabym, jako symbol sprawdził się doskonale.

Do tego dochodzą dziesiątki tysięcy innych bohaterów, w większości cichych i słabo znanych – żołnierzy, działaczy społecznych, dyplomatów. A także miliony Polaków w kraju i na świecie, którzy chcieli, by Polska po 123 latach niewoli wróciła do życia. Politycy tylko kierowali tymi dążeniami. Warto o nich wszystkich przypomnieć przy okazji niedawnej rocznicy 11 listopada, która jest dla nas symbolem odzyskania niepodległości właśnie.

Tomasz Leszkowicz

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor