----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 listopada 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Jeszcze kilka lat temu wielkie okazje cenowe kojarzone były przede wszystkim z pierwszym dniem po Thanksgiving.

Dziś podobne spotkać można w sklepach już na kilka dni przed tym świętem, a także przez cały następujący po nim weekend. Powody są dwa – detaliści w trudniejszych dla siebie ekonomicznie czasach starają się zarobić więcej, a my powoli rezygnujemy z szalonych, jednodniowych zakupów.

Rozłożenie akcji promocyjnych na kilka dni okazało się właściwą strategią. Zainteresowanie wydłużonym okresem przecen jest spore, co z kolei pozwala na dodatkowy zarobek dla sklepów. Dzięki temu powróciły do nich między innymi osoby, które w przeszłości właśnie czarny piątek wybierały na dokonanie wszystkich przedświątecznych zakupów, ale w ostatnich latach zaczęły korzystać z usług internetowych sprzedawców oferujących podobne ceny bez ograniczania promocji do jednego dnia.

Na razie największe obniżki wciąż znaleźć można właśnie w piątek, choć jak wielu kupujących zauważyło, droższe produkty zwykle dostępne są wtedy w ograniczonych ilościach. Od kilku lat podobne okazje spotkać można w samo święto Dziękczynienia, gdy wieczorem, zwykle po porze obiadu, wiele sklepów otwiera swe drzwi dla poszukujących okazji. Tak na przykład robi w tym roku Target, który jednak już tydzień wcześniej obniżył ceny wielu produktów zapowiadając kolejne okazje tradycyjnie w piątek.

Podobną strategię zaczyna stosować coraz więcej sieci. Chodzi o to, by poszukującym okazji dać szansę na kilkudniowe zakupy. Jest to o tyle ważne, że w ostatnich latach rośnie liczba rezygnujących z wychodzenia z domu po czwartkowym obiedzie. Zniechęcają ich tłumy kupujących, trudności z zaparkowaniem samochodu, czy też fakt, że w momencie dotarcia do sklepu połowa przecenionych produktów jest już wykupiona.

W kolejce, czy na kanapie?

Klienci korzystają też na rywalizacji pomiędzy sklepami tradycyjnymi, a internetowymi. Amazon rozpoczął w tym roku kampanię cenową już 21 listopada, a więc na tydzień przed Thanksgiving. Zmiana jest wynikiem ubiegłorocznych obserwacji, gdy w ostatni weekend tuż przed tym świętem gwałtownie wzrosła liczba odwiedzających ten portal.

„W tym roku chcieliśmy tej grupie zaoferować niskie ceny już na kilka dni przed czarnym piątkiem” – mówią przedstawiciele firmy.

Dlatego największy, tradycyjny detalista w USA – Walmart – pozostawił już tylko nazwę. Czarny piątek trwa tam pięć dni. Do tego w tym roku sieć zaoferowała przedpiątkową sprzedaż, czyli kilkugodzinną obniżkę cen na tydzień przed Dziękczynieniem.

Wszystkie te zmiany nie są wymysłem specjalistów od promocji, ale przede wszystkim koniecznością dopasowania się do wymagań klientów. Wciąż kupujemy w tym okresie dużo, jednak preferujemy różne dni i godziny. Ograniczanie nas wyłącznie do piątku wpływało na obniżenie zysków i przeniesienie wydatków do internetu.

“Można wyjść na zakupy w czwartek wieczorem i stanąć w kolejce przed sklepem, albo wybrać inną, bardziej odpowiednią porę i dokonać wszystkich sprawunków bez konieczności stania na mrozie i przepychania się w tłumie” – mówią przedstawiciele sieci handlowych.

Nie każdy poluje na telewizor, pralkę, czy samochód. Wielu chce zaoszczędzić na ubraniach, czy artykułach gospodarstwa domowego. Dla nich walka o niższe ceny w czarny piątek nie była zbyt atrakcyjna. Jednak zakupy rozłożone na kilka dni są przyjemnością i sprawiają, że w sklepach osoby te pozostawiają więcej pieniędzy, niż w latach poprzednich.

Sprzedawcy internetowi rozpoczęli tegoroczne akcje promocyjne już w połowie listopada, choć najlepsze kąski, podobnie jak w tradycyjnych punktach sprzedaży, pozostawiono na czarny piątek.  Internetowe sklepy mają tę przewagę, że można w nich dokonywać zakupów siedząc w domu. W tym roku tylko 28 proc. Amerykanów planuje wybrać się do sklepu w czarny piątek – informuje Bankrate.com w swoim najnowszym sondażu. Pozostali decydują się na skorzystanie z komputera.

Dla wszystkich detalistów – tradycyjnych i internetowych – walka o klienta, a właściwie jego pieniądze, jest coraz bardziej zacięta. Ograniczone budżety domowe powodują, że kto pierwszy zachęci do zakupów, ten wygrywa.

Czarny piątek traci na znaczeniu

Okazje cenowe pojawiają się coraz wcześniej i będą przesuwać się w kalendarzu w latach następnych. Być może wkrótce mówić będziemy o czarnym tygodniu, a nawet miesiącu.

Kiedy kilkadziesiąt lat temu zrodził się pomysł na ten jeden, wyjątkowy dzień zakupów, sklepy oferowały naprawdę szokujące ceny i okazje – mówi Mark Cohen z Columbia Business School, który w przeszłości pełnił funkcję prezesa sieci Sears Canada. W tej chwili niskie ceny można znaleźc już kilka dni wcześniej, a także później, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, choć w związku z rozciągnięciem w czasie okazje nie szokują tak, jak choćby 10 lat temu.

W naszej świadomości określenie “czarny piątek” wciąż jednak kojarzy się z najlepszymi cenami roku, choć obecnie jest to już raczej wynik reklam i medialnej wrzawy. Mark Cohen uważa, że w obecnych czasach takie podejście do pierwszego dnia po Thanksgiving jest niczym nie uzasadnione.

Cenowa manipulacja

Poza tym, coraz częściej zauważmy, że sklepy starają się nami manipulować. Jak wynika z wieloletnich badań, w okresie poprzedzającym planowane obniżki sklepy stopniowo, niemal niezauważalnie, podnoszą ceny większości artykułów. Powoduje to spadek zainteresowania nimi wśród klientów, ale za to gwarantuje podwójną sprzedaż w czasie promocji.

Analiza przeprowadzona kilka lat temu na zlecenie The Wall Street Journal wykazała, że w sklepach internetowych ceny 1743 badanych produktów podniosły się w okresie zaledwie kilku tygodni poprzedzających Black Friday. Najwyższe podwyżki odnotowano w zabawkach i narzędziach – średnio 23% – które są najczęściej kupowane w tym okresie.

W ostatnich tygodniach roku gwałtownie spadają też ceny elektroniki. Telewizory można kupić często o 40% taniej, podobnie komputery, drukarki, czy sprzęt AGD. Strony zajmujące się analizą rynku to potwierdzają. Mało kto zdaje sobie sprawę, że przez wiele miesięcy poprzedzających spodziewane obniżki towar ten nie znalazł często ani jednego nabywcy.

RJ



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor