----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 listopada 2014

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Prezydent Barack Obama nie zapomina o polskich imigrantach mieszkających w Chicago. Niespełna tydzień po tym jak ogłosił prezydencki dekret imigracyjny, przybył do naszego miasta, by w Copernicus Center wygłosić przemówienie oraz spotkać się z przedstawicielami organizacji społecznych kilku grup etnicznych, w tym Polakami.

“Dzień dobry to everybody” - tym słowami prezydent Barack Obama we wtorek powitał  około 1800 osób zgromadzony  w sali widowiskowej Copernicus Center. Przeważali Polacy, ale byli imigranci pochodzący z innych krajów: Meksyku, Irlandii czy Chin. Wejście na salę było możliwe po przedstawieniu zaproszeń, które były rozdawane w niedzielę w Copernicus Center. W komentarzach pojawiają się opinie, że Obama wybrał Copernicus Center na miejsce na przemówienia, by pokazać że kwestia imigracji wykracza poza Latynosów, którzy stanowią największą w Stanach Zjednoczonych grupę etniczną.

"Chicago to miasto imigrantów. Tu w publicznej szkole możemy usłyszeć 50, 60, 70 różnych języków. Od Andersonville po Chinatown, od Devon po Greektown; Pilsen po Ukrainian Village - imigranci stworzyli to miasto. Jesteśmy Szwedami, Irlandczykami, Polakami, Niemcami i Włochami, a dzień Świętego Patryka wszyscy stajemy się Irlandczykami” - wyliczał  prezydent Obama, zwracając uwagę na północno-zachodnie dzielnice miasta zamieszkałe przez imigrantów z Europy.

"Jesteśmy tutaj w polskim centrum kultury. Właśnie spotkałem się  z grupą przedstawicieli biznesu i organizacji społecznych reprezentujących ludzi, którzy przybyli tutaj z Meksyku, Chin, Polski i Irlandii" - mówił Obama.  Przed przemówieniem rozmawiał z sześcioma osobami reprezentującymi środowiska biznesowe i organizacje społeczne. Wśród nich znalazła się Grażyna Zajączkowska, dyrektor ds. imigrantów w Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim (Polish American Association).

Jak relacjonowała uczestnicy spotkania z Obamą zgłaszali swoje sugestie dotyczące wydanego przez niego dekretu imigracyjnego. Zajączkowska powiedziała prezydentowi Obamie, że wprowadzone przez niego zmiany przepisów nie rozwiązują problemu Polaków, nieudokumentowanych imigrantów, którzy nie mają dzieci. W myśl dekretu, deportacji unikną te osoby, które są rodzicami dzieci, które mają amerykańskie obywatelstwo albo zieloną kartę. "Prezydent odpowiedział, że trzeba w dalszym ciągu wywierać presję na Kongres, by uchwalił reformę" - stwierdziła Zajączkowska.

Barack Obama wielokrotnie w swoim przemówieniu podkreślał, że  jego dekret imigracyjny nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale jest krokiem w dobrym kierunku, który zapewni ochronę przed deportacją kilku milionom ludzi. Zaznaczył jednak, że deportowane będą w dalszym ciągu osoby, które stawią zagrożenie dla porządku publicznego, przestępcy, członkowie gangów. “To mała grupa, ale istotna. Dlatego w ciągu ostatnich sześciu lat deportacja kryminalistów wzrosła o ponad 80 procent” - powiedział Obama. “Przestępcy, nie rodziny. Gangsterzy, nie matki czy ojcowie, którzy pracują ciężko, by ich dzieci miały lepsze życie”- zaznaczył prezydent. W tym momencie jego przemówienie przerwało kilka aktywistek obecnych na widowni, które domagały się zatrzymania deportacji.

Jedna z młodych kobiet siedząca w grupie ludzi na scenie na plecami Obamy wzniosła transparent z napisem: “Obama stop deportations now” (Obama natychmiast zakończ deportacje). Inna aktywista zaczęła krzyczeć z widowni, zarzucając Obamie kłamstwo, kiedy mówił, że deportowani są przestępcy a nie rodziny. Latynosi od dawna wytykają Obamie, że za jego prezydentury wzrosła liczba deportacji. Z danych Departamentu Bezpieczeństwa Kraju wynika, że w ciągu sześciu lat z USA deportowano ponad 2 mln osób, czyli tyle ile przez osiem lat urzędowania George"a Busha w Białym Domu.

“To prawda, że musieliśmy deportować znaczną liczbę osób, ale jak może zauważyliście, właśnie podjąłem działania w celu zmiany prawa. Zrozumiałbym gdybyście nakrzyczeli na mnie miesiąc temu” - odpierał krytykę Obama, przypominając o właśnie podpisanym dekrecie imigracyjnym.

Ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf, który do Chicago przyleciał specjalnie na przemówienie w Copernicus Center, przyznał, że miał okazję wymienić z prezydentem Obamą parę słów podczas powitania. W krótkiej rozmowie Schnepf miał przypomnieć o ciągle niezałatwionej sprawie włączenia Polski do ruchu bezwizowego.

"Prezydent Barack Obama odpowiedział żartobliwie, że wszystkich interesów w tej chwili nie załatwimy, ale że jest z nami. Powiedział, że Warszawa wciąż jest w jego sercu po ostatniej wizycie i że Polska zawsze będzie miała wsparcie ze strony Ameryki" - relacjonował rozmowę z Obamą ambasador Schnepf.

Prezydencki dekret imigracyjny ocenił jako krok w dobrym kierunku, który może dać ochronę przed deportacją kilkudziesięciu tysiącom Polaków przebywających nielegalnie w Stanach Zjednoczonych. Przyznał, że ogłoszony przez Obamę dekret nie załatwia sprawy wszystkich imigrantów. "Mam nadzieję, że Kongres pójdzie za tą inicjatywą prezydenta Obamy" - dodał ambasador Schnepf.

Prezydent Barack Obama w swoim przemówieniu w Copernicus Center  kładł nacisk na ekonomiczne zyski, jakie przyniesie uregulowanie sytuacji milionów nielegalnych imigrantów, którzy dostaną pozwolenie na pracę i zaczną płacić podatki. Przypominał, że jedno z badań wskazuje, że imigranci zakładają ponad jedną czwartą nowych firm w Stanach Zjednoczonych.

Barack Obama odwiedził Copernicus Center w 2008 roku, jeszcze jako senator ze stanu Illinois, przed objęciem Białego Domu. Był wówczas gościem obywającego festiwalu "Taste of Polonia". O fakcie tym wspomniał nawet w przemówieniu wygłoszonym podczas ostatniej wizyty w Warszawie w czerwcu br.

JT

zdj. Eugeniusz Jarząbek



----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor